Wydając Citigroup zgodę na akwizycję lokalnego First American Bank w miejscowości Bryan w Teksasie, Rezerwa Federalna napisała w oświadczeniu, że zanim zarząd korporacji pomyśli o kolejnych przejęciach, powinien skoncentrować się na wzmocnieniu kontroli wewnątrz firmy i poprawieniu stosunków z urzędami regulacyjnymi.
Jak podaje „Parkiet” takie zalecenia są następstwem afer, które w ostatnim roku wstrząsnęły Citigroup. Zaledwie w maju bank wyasygnował blisko 5 mld USD na koszty procesów związanych z udziałem w bankructwie WorldComu i innych skandalach w USA, a już kilka miesięcy później podpadł europejskim urzędom regulacyjnym, przeprowadzając podejrzane, wielomiliardowe transakcje na rynku obligacji. Potem doszły jeszcze kłopoty w Japonii z oddziałem bankowości prywatnej w Tokio.
Chcąc zaradzić problemom, zarząd Citigroup przedstawił niedawno program „pięciu punktów”. M.in. poprzez szkolenia dla załogi i poprawę przepływu informacji, ma on podnieść wiarygodność firmy i zapobiec podobnym wydarzeniom w przyszłości. Fed zaznaczył, że zarząd banku winien „poświęcić należytą uwagę pełnieniu i efektywnemu jego wdrożeniu”. W oświadczeniu dalej można też przeczytać, że Citigroup nie powinna w tym czasie planować większej ekspansji. Nie jest jednak zaznaczone, co będzie, jeśli bank nie zastosuje się do zaleceń – czy na przykład Fed zablokuje kolejne przejęcia – pisze „Parkiet”.
Od 2000 r. Citigroup wydała na ekspansję ponad 50 mld USD. Jednak odkąd funkcję prezesa półtora roku temu objął Charles Prince, bank obrał inny kurs. Zamiast spektakularnych transakcji celuje w małe przejęcia, przede wszystkich w miejscach, w których dotąd był słabo reprezentowany – czytamy w „Parkiecie”.