Felieton Krzysztofa Kowalskiego: Czy nadszedł już mobilny standard?

Któż by nie chciał uniezależnić się od swojego domowego peceta, czy nawet laptopa i korzystać z internetu w dogodnym dla siebie momencie. Bo przecież, zapracowani i zalatani, często byłoby nam wygodniej zalogować się do banku czy kupić coś w e-sklepie, siedząc w kolejce podmiejskiej czy też sunąc „majestatycznie” w wielkomiejskim korku, niż już po powrocie do domu marnować na to czas, który moglibyśmy np. poświęcić swoim dzieciom. Jak to więc jest, że wizja ta, tak atrakcyjna i przedstawiana na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci w wielu filmach i książkach science-fiction, nie może doczekać się realizacji nawet w naszych czasach?

Banki i telekomy na całym świecie nieustannie wydają ogromne pieniądze, aby ta wizja stała się rzeczywistością. Polska bankowość mobilna, od strony technicznej, jest mocno zaawansowana i opiera się często na najnowszych standardach. W wybranych bankach możemy dokonywać operacji poprzez WAP, STK, SMS czy Javę. W niektórych z nich udostępniana funkcjonalność jest naprawdę imponująca – przelewy, lokaty, kredyty, doładowanie pre-paidów itd. Mimo to, kanały te nie cieszą się taką funkcjonalnością, jaką teoretycznie powinny, zaś klienci wolą zdecydowaną większość operacji wykonywać przy użyciu zwykłego komputera.

Czyżby zatem potrzeba, o której pisałem na początku, nie była tak silna? Żeby odpowiedzieć na to pytanie warto spojrzeć czy przypadkiem silną konkurencją dla bankowości mobilnej nie stał się sam dostęp internetowy. Jeszcze nie tak dawno, często korzystaliśmy z wolnych i niewygodnych modemów, by połączyć się z bankiem. Tymczasem dziś sama Telekomunikacja Polska zakłada kilka tysięcy Neostrad dziennie. Do tego trzeba dodać fakt, że obecnie niemal każdy z nas ma szerokopasmowy dostęp do internetu w pracy. Okazuje się więc, że w najlepszej grupie docelowej dla banków, gros klientów nie ma większych przeszkód ku temu by wykonać przelew, sprawdzić saldo, czy zdefiniować zlecenie stałe, bezpośrednio z komputera w pracy czy też przy okazji sprawdzania wieczorem prywatnej poczty w domu. Szybki, wygodny internet stał się dziś na tyle powszechny, że realnie wpłynął na spadek zainteresowania klientów innymi kanałami dostępu.

Nie jest to jednak moim zdaniem jedynym powodem obecnego stanu rzeczy. Nasza potrzeba mobilnego dostępu pozostaje nadal żywa i aktualna. Co więcej, wciąż można na zaspokojeniu tej potrzeby nieźle zarobić. „Jedynym” problemem pozostaje więc to, co zrobić aby klienci banków zaczęli chętniej korzystać z mobilnych kanałów dostępu. Jeśli zapomnimy na chwilę o szczegółach i normach technicznych WAPa czy STK oraz spojrzymy na fonemem internetu, zrozumiemy, że jedyne co może na szeroką skalę przyciągnąć klientów do bankowości mobilnej to kanał oparty na tej samej filozofii i wygodzie co Internet. Kwestie przepustowości różnych technologii, ich potencjału, wykorzystywanej infrastruktury okazują się drugorzędne. To, co jest dla klienta najistotniejsze, to fakt czy równie łatwo i wygodnie dokona operacji bankowej.

Dzisiaj, aby korzystać z bankowości mobilnej, trzeba mieć w sobie sporą dawkę samozaparcia. Jeżeli mamy w domu lub pracy komputer podłączony do internetu i potrafimy chociażby przeczytać niusy dnia na Onecie, to bez większych przeszkód jesteśmy także w stanie wejść na stronę banku, zalogować się i np. sprawdzić saldo. Nie wymaga to praktycznie żadnych zabiegów od strony organizacyjnej. Jeżeli jednak mamy telefon komórkowy i chcielibyśmy zalogować się do banku przez jeden z mobilnych kanałów, to sprawa nie wygląda już tak prosto.

Bardzo często musimy coś skonfigurować, gdzieś się udać, dokądś zadzwonić, gdzieś się zalogować aby coś aktywować itd. A kiedy nam już się uda tego dokonać, albo mamy już wszystko skonfigurowane, to może się okazać, że nasz telefon to i owszem, bardzo chętnie – tyle tylko, że nie w tym standardzie, nie w tej wersji albo akurat nie w tej sieci. Nie są to oczywiście kwestie nie do przejścia, nawet dla mniej zaawansowanych użytkowników. Odnosząc je jednak do silnej konkurencji ze strony kanału internetowego, okazuje się, że kwestie te są na tyle zniechęcające dla przeciętnego klienta, że używalność mobilnych kanałów dostępu do banków jest zwyczajnie niewielka.

Czy można zatem spodziewać się jakiejś zmiany w najbliższej przyszłości? Wydaje się, że został już zrobiony pierwszy krok w kierunku tego, aby bankowość mobilna mogła się stać równie popularna jak bankowość internetowa. Przede wszystkim pojawiły się na rynku po raz pierwszy urządzenia (PDA, smartphone’y), na których korzystanie ze stron internetowych jest w zasadzie wygodne. W końcu coś widać, są kolory (niezwykle przydatne w ergonomii) – ogólnie użytkownik czuje, że jest dosyć „fajnie”. Ale to co jest najważniejsze, to użycie popularnego i wygodnego standardu do komunikacji. Posiadając np. smartphone’a wystarczy otworzyć przeglądarkę internetową, wpisać adres i… się zalogować. To wszystko. Nie trzeba zazwyczaj niczego konfigurować, nie trzeba poznawać „uroków” korzystania z nowej technologii (np. Java), nie trzeba korzystać ze specjalnego menu STK w telefonie. Logujemy się do banku w taki sam sposób jak dotychczas – czyli z przeglądarki internetowej. Jedyna różnica jest taka, że zamiast otwierać przeglądarkę na komputerze osobistym, otwieramy ją w telefonie.

Najważniejszym zadaniem, które stanie przed twórcami serwisów (w tym bankowych) to dostosowanie rozmiarów serwisów do rozmiarów wyświetlaczy urządzeń mobilnych. Łatwe w nawigacji, ergonomiczne i „lekkie” strony, do tego napisane w doskonale znanym XHTMLu, mają dużą szansę zostać dobrze przyjęte przez użytkowników. Z kolei protokoły GPRS, EDGE oraz UMTS bez przeszkód poradzą sobie z ilością danych przesyłanych przez takie serwisy. Należy się także spodziewać, że podczas prac nad nimi, ich twórcy nie ograniczą się jedynie do kopiowania obecnych systemów transakcyjnych. Wygodny serwis mobilny, gdzie można dokonać większości operacji bankowych, umożliwiający być może mobilne płatności, czy też ułatwiający zwykłe zakupy? Dlaczego nie. Na pewno skorzystam.

Sięgając wstecz pamięcią, przypominam sobie różne próby i podejścia do korzystania z zasobów internetu przez urządzenia mobilne. Nawet dla mnie, osoby, która na co dzień zajmuje się nowoczesnymi technologiami, zawsze było to na dłuższą metę zniechęcające doświadczenie. Szczęśliwie, w ostatnim czasie pojawiły się na rynku urządzenia oparte na technologiach, które najprawdopodobniej rozwiążą ostatecznie ten problem. Pomimo wielu niedoskonałości i niedojrzałości komórkowego PDA, z którego korzystam, nie chciałbym już dziś rezygnować z tego urządzenia. Po raz pierwszy też, mogę uczciwie przyznać, że korzystam na nim z internetu znacznie częściej niż tylko po to by pochwalić się koledze „Popatrz tylko, jaki to ma potencjał!”…

Autor jest Prezesem Centrum Technologii i Innowacji CITech.pl oraz Dyrektorem w
MultiBanku odpowiedzialnym m.in. za rozwój biznesowy kanałów samoobsługowych, systemów i technologii IT.

Kontakt z autorem: k.kowalski (at) citech.pl