First International Traders DM: Słabszy złoty, mocniejszy dolar – ale nie na długo

Wczoraj zgodnie z oczekiwaniami Bank Anglii zdecydował się na podwyższenie głównej stopy procentowej o 25 p.b. do poziomu 5,75 proc. W komunikacie towarzyszącym tej decyzji przyznano wprawdzie, że bilans ryzyk inflacyjnych wciąż jest wysoki, to jednak nie wykluczono możliwości spadku wskaźnika CPI do poziomu 2,00 proc. r/r w końcu roku. To nie wyklucza bynajmniej kolejnego posunięcia ze strony Banku Anglii w tym roku, które będzie miało na celu głównie „asekuracyjny” charakter, ale też pokazuje, że cykl podwyżek może (choć nie musi) zakończyć się na poziomie 6,00 proc. Jednak w krótkim terminie fakty te zostały już zdyskontowane przez rynek, co doprowadziło do przeceny mocno rosnącego w ostatnim czasie funta. W efekcie dzisiaj rano oscylował on poniżej figury 2,01, czyli o 100 pipsów niżej niż wczoraj. Z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia w przypadku euro. Stopy procentowe w Eurolandzie zgodnie z oczekiwaniami pozostały bez zmian, a słowa Jean-Claude Tricheta podczas konferencji prasowej nie wniosły tak naprawdę wiele. Szef ECB powtórzył, że presja inflacyjna w najbliższych miesiącach będzie się utrzymywać, chociaż nie padło sformułowanie o „uważnym monitorowaniu” wszystkich ryzyk inflacyjnych, które miało miejsce ostatnio. Zamiast tego przyznano, że sytuacja jest monitorowana „bardzo uważnie”. Dla części ekonomistów była to sugestia, iż ECB nieco zaostrzył retorykę, dla innych, że do podwyżki może dojść równie dobrze we wrześniu, ale i też w październiku. To doprowadziło do nieznacznej przeceny wspólnej waluty, za którą dzisiaj rano płacono mniej niż 1,36 dolara. Warto jednak odnotować, iż równie istotne były informacje jakie napłynęły ze Stanów Zjednoczonych. Niezależna firma ADP podała, iż w czerwcu w amerykańskiej gospodarce mogło przybyć 150 tys. nowych miejsc pracy, co poprawiło nastroje przed dzisiejszą publikacją Departamentu Pracy o godz. 14:30. Z kolei lepszy od oczekiwanego odczyt indeksu ISM dla sektora usług, który wzrósł w czerwcu do 60,7 pkt. potwierdził wcześniejsze przypuszczenia o poprawiającym się stanie amerykańskiej gospodarki. To teoretycznie powinno pomagać dolarowi, gdyby nie pogarszający się dysparytet stóp procentowych, który w długim terminie nadal będzie rzutować negatywnie na „zielonego”.

Dzisiaj rynek może być dosyć spokojny, gdyż spora część inwestorów będzie wolała zaczekać z decyzjami do publikacji wspominanych danych z amerykańskiego rynku pracy o godz. 14:30. Oczekuje się, że w czerwcu przybyło od 120 do 125 tys. nowych etatów, wobec 157 tys. miesiąc wcześniej. Nie można jednak wykluczyć, że dane będą nieco lepsze, co pomoże dolarowi. Takiej możliwości nie wyklucza też analiza techniczna, która wskazuje na spadek EUR/USD w okolice 1,3350. Będzie to jednak korzystna okazja do ponownego zajęcia pozycji we wspólnej walucie, gdyż w średnim terminie prawdopodobieństwo dalszych wzrostów eurodolara jest większe, niż jego spadku. Taki scenariusz będzie wspierać złotego, który ponownie przetestuje okolice 3,7450-3,75 zł za euro.