Fundusze inwestycyjne – kupować czy uciekać?

Tonąca w długach Grecja, rosnąca inflacja i spekulacje na temat amerykańskiej gospodarki to tylko niektóre z chorób, jakie toczą globalne rynki kapitałowe. W takich warunkach wiele osób zastanawia się, czy to właściwy moment na inwestowanie na giełdzie i w funduszach akcji.

Alternatywą są lokaty, fundusze pieniężne i obligacje, jednak 5 proc. inflacja skutecznie do nich zniechęca. Zapytaliśmy ekspertów, czy początek wakacji to dobry moment na roczną giełdową inwestycję, a jeżeli nie, to jak inaczej uchronić oszczędności przed inflacją.

Polacy wciąż z rezerwą patrzą na fundusze akcji. – Zarówno kwiecień jak i maj charakteryzowały się niewielkim dodatnim saldem wpłat i umorzeń do funduszy inwestycyjnych – mówi Wojciech Zych, zarządzający funduszami w Quercus TFI. Według niego nadal brak istotnego zainteresowania klientów funduszami akcyjnymi. W ubiegłym roku w wyborach klientów królowały fundusze dłużne i to pomimo dobrych wyników funduszy inwestujących w akcje. Podobnie z drugiej strony – także sektor bankowy nadal na masową skalę nie promuje funduszy inwestycyjnych.

Rynek wygląda zupełnie inaczej niż w szczycie hossy 2007 roku. Obowiązywało wówczas ogólno-społeczne przekonanie o tym, że TFI to świetna okazja na szybki zysk. W chwili gdy nadwyżka sprzedaży nad umorzeniami była najwyższa (czerwiec 2007), na rynku zagościł kryzys. Dopiero w styczniu sfrustrowani czerwcowi inwestorzy rozpoczęli umarzać swoje jednostki uczestnictwa ze stratą. Modna stała się teza, że gdy już niemal wszyscy inwestują w fundusze, warto wyjść z inwestycji.

Kowalski obiera strategię

Pierwszym krokiem przy wyborze funduszu jest indywidualna ocena ryzyka, jakie inwestor jest skłonny ponieść. Należy również określić cel inwestycyjny, co w połączeniu z akceptowanym ryzykiem wyklaruje odpowiedź na pytanie – jaki fundusz wybrać.

– Dobrą strategią obliczoną na dłuższy, kilkuletni horyzont inwestycyjny może być systematyczne lokowanie stałej kwoty w fundusze akcyjne lub wykorzystywanie do zakupów okresów większych korekt spadkowych na giełdzie, choćby takich, z jaką mamy obecnie do czynienia – tłumaczy Roman Przasnyski, analityk Open Finance. Uważa on, że rosnąca inflacja powinna skłaniać do poszukiwania nieco bardziej agresywnych form inwestowania. Dla inwestorów unikających zbyt dużego ryzyka dobrą propozycją mogą być fundusze papierów dłużnych, które w swych strategiach uwzględniają obligacje korporacyjne.

Branżowo czy geograficznie?

– Na naszym rynku istnieje niewiele rozwiązań, które dają skuteczną ekspozycję na różne sektory – mówi Grzegorz Pułkotycki, analityk DM BZ WBK. Zwraca on uwagę, że takie fundusze bardzo często powstają jako efekt przejściowej mody. Przykładem były fundusze, których polityka zakładała inwestycje w spółki związane z infrastrukturą na Euro 2012.

Zatem jeśli polskie realia nie pozwalają na swobodne przebieranie w rozmaitych branżach, to co pozostaje do wyboru? – Większe znaczenie może mieć alokacja geograficzna, gdzie duży stopień zróżnicowania tempa wzrostu gospodarczego poszczególnych gospodarek wpływa na atrakcyjność inwestycyjną wybranych spółek i giełd – zaznacza Pułkotycki. W tym miejscu pamiętać należy o ryzyku walutowym, które jest nierozerwalnie związane z inwestycjami na zagranicznych rynkach.

Jak twierdzi Marek Buczak, w perspektywie dłuższego terminu warto inwestować na rynkach wschodzących. – Strategicznie, stawiamy na trzy kraje: Polskę, Turcję oraz Rosję, w stosunku do których widzimy długoterminowy potencjał do wzrostu – mówi zarządzający funduszami w Quercus TFI.

Perspektywa dla funduszy inwestycyjnych na najbliższe 12 miesięcy – opinie ekspertów


Kliknij, aby powiększyć tabelę 

Czyhające zagrożenia i rynkowe nadzieje

W zależności od tego, czy inwestor wybrał agresywny fundusz akcyjny czy ostrożny papierów dłużnych, w przypadku paniki na rynkach jego portfel będzie zachowywał się odmiennie. Zatem jeśli w perspektywach na przyszłość dominują pozytywne prognozy, warto zaopatrzyć się w odważniejsze rozwiązania. W przeciwnym wypadku należy skupić się na bezpieczniejszych instrumentach pozwalających walczyć z inflacją.

– Awersja do ryzyka przejawia się wzrostem kursu franka szwajcarskiego, uważanego za bezpieczną przystań w czasach niepewności – mówi Mirosław Saj, analityk DM Banku DnB NORD Polska. Wyjaśnia on, że drogi frank to wyższe raty kredytów hipotecznych zaciąganych w tej walucie. Społeczeństwo zamiast wydawać więcej na konsumpcję, zaczyna oszczędzać, a to uderza w PKB kraju.

Skomplikowana sytuacja na świecie w dalszym ciągu powoduje dużą zmienność na giełdach. Według Grzegorza Pułkotyckiego, do największych zagrożeń, które mogą negatywnie wpłynąć na szanse realizacji optymistycznego scenariusza należą:

– Szansą dla rynku jest to, iż potencjalne zagrożenia są już w cenach i pozytywna niespodzianka, czyli brak materializacji wyżej wymienionych ryzyk, poprawi sentyment inwestycyjny, a to pozwoli rynkom kontynuować trend wzrostowy – przekonuje Pułkotycki.

Po dokonaniu podobnej analizy inwestor uzyskuje pełniejszy obraz bieżącej sytuacji na rynkach. Świadomy swoich celów, gotowy jest ponieść oszacowane wcześniej ryzyko. Jak zwykle potencjalni inwestorzy nie powinni zapominać o dużej dawce zdrowego rozsądku. Czasem tylko to wystarczy, aby nie dopuścić do kupowania funduszy lub akcji w szczycie hossy – tak jak to było w lipcu 2007 roku.

Krzysztof Gołdy

k.goldy@bankier.p

Źródło: Bankier.pl