G-20 mówi rynkom – „spekulujcie dalej”

W piątek najważniejszą  informacją dnia była publikacja comiesięcznego raportu z amerykańskiego rynku pracy. Okazała się ona nienajlepsza, ale rynki poradziły sobie z nią całkiem dobrze. To oznacza, że większej przeceny w listopadzie nie będzie. 

Gospodarka Amerykańska straciła w październiku 190 tys. miejsc pracy, co było liczbą gorszą od oczekiwanych 170 tys. Jeżeli dodamy, że stopa bezrobocia z impetem przebiła 10 proc., podczas gdy prognozowano jej zatrzymanie tuż nad tym newralgicznym poziomem, to nie można dziwić się niektórym komentarzom określającym dane jako fatalne. Ja osobiście takiej interpretacji był im nie nadawał, gdyż stopa bezrobocia nie jest liczona zbyt dokładnie, a liczba straconych miejsc pracy jest i tak najmniejsza od wielu miesięcy.

Ponadto dokonano rewizji w wyniku której zmniejszono skalę wcześniejszych spadków liczby etatów o prawie 100 tys. Jeżeli przez taki pryzmat spojrzymy na dane, to okaże się, że nie były one wcale takie złe.

Rynek jak mu tradycja nakazuje zareagował dynamicznie i to oczywiście spadkiem. Potem jednak indeksy za oceanem zaczęły się podnosić. Dynamicznej zwyżki nie można było po wspaniałym czwartku oczekiwać, ale brak przeceny można uznać za oznakę siły rynku.

Jeżeli dodamy fakt, że najważniejsza, a więc końcowa część amerykańskiej sesji była bycza i zakończyła się niewielkimi wzrostami to stwierdzić trzeba, że niedawna słabość rynku poszła w niepamięć. Oznacza to mniej więcej tyle, że większej korekty znowu nie będzie i większe prawdopodobieństwo trzeba przypisać kolejnym szczytom. Przecież według starej teorii Dowa trend trwa dopóki się nie zakończy, a wzrosty z technicznego punku widzenia się jeszcze nie zakończyły.

Na rynku polskim pierwsza części sesji upłynęła pod znakiem debiutu praw do akcji Polskiej Grupy Energetycznej. Wzrost kursu na otwarciu o 12,8 proc., obroty sięgające 2,6 mld zł, to krótkie podsumowanie pierwszego dnia obecności PGE na parkiecie. Można usłyszeć głosy, że zwyżka kursu była spora i zgodna z oczekiwaniami. Wydaje się jednak, iż każdy po cichu liczył na zdecydowanie więcej i brak ponad 20 procentowego wzrostu trzeba zaliczyć jako pewną porażkę.  

Sam rynek wyczekiwał na dane z USA i wpływu na niego nie miały fatalne wyniki banku Millennium, który III kwartał zakończył 87 milionową stratą. Akcje tego banku jednak poważnie ucierpiały. Indeks największych spółek również poważnie się zaczerwienił po publikacji z amerykańskiego rynku pracy, ale potem zaczął odrabiać straty. Dzisiaj pewnie zobaczymy kontynuację negowania zbyt silnej przeceny. Przecież weekendowe spotkanie ministrów finansów G20 dało zielonej światło do dalszych zwyżek – pakiety pomocowe nie będą bowiem usuwane.

Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi