Gdzie jest dno?

Jednak przypominamy, że wsparcia w bessie nie mają wielkiego znaczenia. Wystarczy przypomnieć, jak rynek z łatwością przełamał barierę 36 tys. pkt. Wydaje się, że lepszym punktem odniesienia dla podejmowanych działań może okazać się dołek z wiosny 2003 r. dla S&P 500. Wypada poniżej 800 pkt. Zatem dzieli od niego jeszcze przeszło 100 pkt. Biorąc pod uwagę skalę zniżki z tego tygodnia zejście do tego poziomu mogłoby zachęcić kupujących do działania. Niemniej jednak zwracamy uwagę, że inwestowanie w obecnych warunkach jest loterią i nie ma wiele wspólnego z racjonalnym podejmowaniem decyzji.

Wydarzenia na rynku akcji uzupełnia gwałtowny wzrost rentowności polskich obligacji. Dochodowość papierów 5-letnich podskoczyła z 6,061% wczoraj na koniec dnia do 6,367%. Dilerzy sygnalizują, że handel polskimi obligacjami w zasadzie zamarł. Wzrost rentowności jest efektem wycofywania się dużych inwestorów globalnych z rynków zaliczanych do emerging markets. Trudno wiązać ten wzrost z czynnikami fundamentalnymi, czyli oczekiwaniami co do poziomu stóp procentowych. Złoty kolejny dzień traci względem euro i dolara.

Katarzyna Siwek
Expander