Znacząco spada ilość wolnych środków pozostających do dyspozycji Polaków. Nie zmniejsza się natomiast liczba osób posiadających oszczędności. Na rynku wciąż najbardziej poszukiwane są bezpieczne lokaty oprocentowane na ok. 4 proc. w skali roku. Takie oprocentowanie oferuje już niewiele banków, dlatego coraz większą popularnością cieszą się fundusze inwestycyjne, za wyjątkiem agresywnie lokujących w akcje. Spadają opłaty pobierane przez instytucje finansowe, a cenniki i umowy są bardziej transparentne.
– W naszym ostatnim badaniu zaobserwowaliśmy znaczący spadek ilości wolnych środków posiadanych przez klientów, mimo że liczba osób deklarujących chęć lokowania w bankach pozostaje bez zmian – zauważa Norbert Duczkowski, dyrektor biura produktów inwestycyjnych Getin Noble Bank. – Klienci, którzy przychodzą do instytucji finansowych, nadal szukają wysoko oprocentowanego depozytu. Mimo że rynek oczekuje obniżki stóp procentowych, to klienci przyzwyczaili się do stóp na poziomie ok. 4 proc. Depozytów z takim oprocentowaniem jednak praktycznie już nie ma.
Według Narodowego Banku Polskiego przeciętne oprocentowanie nowych umów złotowych w ofertach dla gospodarstw domowych i instytucji niekomercyjnych działających na ich rzecz w ostatnich miesiącach minimalnie wzrosło (o 0,1 proc.) i w sierpniu wyniosło 2,5 proc. Dla rachunków bieżących prowadzonych przez firmy było ono nieco wyższe i kształtowało się na poziomie 2,7 proc.
– Według naszych badań klienci, którzy chcą ulokować pieniądze, oczekują mniej więcej 4 proc. w skali roku – informuje Duczkowski. – Dlatego coraz częściej są w stanie podjąć ryzyko, ale nie może ono jednak być duże. W związku z tym najchętniej wybierają produkty inwestycyjne o charakterze dłużnym.
Zdaniem Norberta Duczkowskiego popularnością cieszą się fundusze pieniężne, obligacji, przede wszystkim obligacji korporacyjnych, głównie europejskich przedsiębiorstw.
– Wynika to z tego, że w zamian za nieco wyższe ryzyko stopy zwrotu są większe niż te, które otrzymują na produktach depozytowych w bankach – przekonuje Duczkowski.
Fundusze obligacji Year To Date, których zyski liczone są od początku roku kalendarzowego do chwili obecnej, zarobiły przeciętnie, jak twierdzi Duczkowski, mniej więcej 5 proc. Fundusze rynku pieniężnego natomiast ok. 2,5 proc.
– W kontekście obecnych stawek za depozyty bankowe to znacznie więcej niż oferują banki – wskazuje dyrektor biura produktów inwestycyjnych Getin Noble Bank.
Ale osoby posiadające oszczędności poszukują na rynku również produktów, które pozwalałyby im na dostęp do środków w razie potrzeby.
– Odpowiedzią na to są również fundusze, bo w ich przypadku klienci w każdej chwili mogą skorzystać ze swoich środków – mówi Duczkowski. – Dużą popularnością cieszą się także te, które nie są skorelowane bezpośrednio z rynkiem akcyjnym. Przykładem są fundusze wierzytelności, ale są to rozwiązania dla osób, których skłonność do ryzyka jest jednak większa.
Analitycy Getin Noble Banku liczą, że w najbliższym czasie większą popularnością cieszyć się będą bardziej agresywne, a więc i ryzykowne, fundusze akcyjne.
– Obecnie dużego zapotrzebowania na ich produkty raczej nie widać – wskazuje Norbert Duczkowski. – Ale oczekiwane dalsze obniżki stóp procentowych spowodują, jak w przeszłości już to miało miejsce, że napływy do funduszy akcyjnych powinny być zdecydowanie większe.
Do struktury popytu banki próbują dostosować podaż, jak informuje Duczkowski, głównie poprzez zmniejszanie opłat obciążeniowych.
– Obserwujemy zdecydowanie spadek opłat i przygotowanie produktów bardziej transparentnych dla klientów, takich, które będą oni w stanie zrozumieć – mówi Norbert Duczkowski. – Jest to bowiem główny warunek tego, by klienci chcieli w ogóle inwestować.
Wprowadzane są także nowe, innowacyjne platformy, które ułatwiają korzystanie z usług finansowych, takie jak karty płatnicze połączone z możliwością podglądu stanu konta, bądź bezpośrednie rozwiązania mobilne, dające łatwiejszy dostęp do rachunków.
– W zakresie produktów oszczędnościowych i inwestycyjnych banki wracają do tego, od czego zaczynały, czyli do funduszy inwestycyjnych – twierdzi Norbert Duczkowski. – Natomiast inaczej wygląda proces ich oferowania. Banki stawiają na jakość i informowanie klienta, co może się stać z jego środkami. Żeby nie było takich rozczarowań jak w 2007 roku.