Gospodarka rodem z horroru

Ernst & Youngs ITEM Club prognozuje, że wzrost PKB będzie się w przyszłym roku utrzymywał na poziomie 1 procenta. Z kolei inflacja będzie wynosiła więcej niż rządowe wyliczenia. Najprawdopodobniej nastąpi również wzrost bezrobocia.

Znacznie spowolniony zostanie poziom konsumpcji, dążąc niemal do samego zatrzymania w 2009 roku. Będzie to konsekwencja rosnącej inflacji, zmniejszonej zdolności kredytowej poszczególnych osób i odwrócenia tendencji na rynku mieszkaniowym. Wszystkie te czynniki odbiją się na domowych budżetach.

– Zarówno sytuacja przedsiębiorców, jak i rynek mieszkaniowy musi znaleźć się w jeszcze gorszej kondycji niż obecnie, aby następnie ulec poprawie – powiedział Peter Spencer, główny ekonomista ITEM. – Już mogliśmy zaobserwować ewolucję, rozpoczynającą się od spadku cen lokali, na kryzysie kredytów hipotecznych kończąc. Dodatkowo niemały wpływ miał pesymizm właścicieli obserwujących zmniejszającą się w lawinowym tempie wartość ich posesji – dodaje.

– Konsumenci będą więc stopniowo ograniczać swoje wydatki nie związane bezpośrednio z pierwszymi potrzebami, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę rosnące ceny żywności oraz energii przy niewielkim wzroście dochodów. Wiele sektorów związanych z wypoczynkiem oraz rozrywką bezpośrednio odczuje to na własnej skórze – poinformował.

Raport grupy ukazał się po wystąpieniu kanclerza skarbu Alistaira Darlinga, który podał do publicznej wiadomości, że kryzys w Wielkiej Brytanii będzie dłuższy i głębszy niż się na początku spodziewano.

Sir Win Bischoff, szef jednej z największych grupy banków Citibank potwierdza te przypuszczenia. Jego zdaniem ceny mieszkań w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych będą kontynuowały tendencję spadkową jeszcze przez następne dwa lata.

ITEM ogłosiła, że ceny mieszkań zanotują prawdopodobny spadek o około 10 procent w roku 2008 i o kolejnych 6 procent poprzez 2009 rok. Zmniejszy się również liczba sprzedanych domów, a ich wartość zostanie umniejszona o około 35 proc. w ciągu tego roku. Rok 2009 również nie będzie optymistyczny, gdyż tendencja spadkowa będzie utrzymana. Spencer zaznaczył, że korekta w cenach domów poza Londynem będzie bardziej odczuwalna.

Jeśli chodzi o rynek pracy, to ITEM przewiduje wzrost bezrobocia. Oczywiście spowoduje to weryfikację obecnej polityki względem osób przyjeżdżających z innych krajów do pracy. Już teraz widoczne są pierwsze symptomy.

Jednak w raporcie znalazł się pozytywny aspekt. Choć ekonomiści twierdzą, że nie jest najlepiej, obecna sytuacja nie przypomina kryzysu z początku lat 90 – tych. – Dzieje się tak dlatego, że stopy procentowe są dość niskie. Co więcej rynek pracy stał się od tamtej pory bardziej elastyczny, a przedsiębiorstwa zajmują mocną pozycję – twierdzą ekonomiści z ITEM. Jednak równocześnie przestrzegają, że wszystkich czekają „chude” miesiące, jeśli ceny ropy nadal będą rosły. Grupa przewiduje, że osiągną one szczyt, kosztując 150 dolarów za baryłkę tego lata. Jednak w przeciągu najbliższych dwóch lat wrócą do poziomu 100 dolarów za baryłkę.

Raport kończy się stwierdzeniem, że w każdym horrorze bohaterowie znajdują w końcu drogę ucieczki, tak i z tej sytuacji można wybrnąć. Lecz nie będzie to łatwe. Presja płacowa powinna zostać powstrzymana, pomimo wysokich kosztów życia (szczególnie związanych ze wzrostem cen żywności oraz energii). Koniunktura gospodarcza musi bowiem zwolnić. Wzrost inflacji oznaczałby bowiem wzrost stóp procentowych oraz recesję. Wtedy trudniej byłoby wrócić do sytuacji sprzed kryzysu.


Artykuł pochodzi z archiwalnego numeru Przeglądu Finansowego Bankier.pl.


Chcesz otrzymywać aktualne informacje, nowe wywiady oraz podsumowanie najważniejszych wydarzeń mijającego tygodnia ze świata finansów?


Zapisz się na bezpłatną subskrypcję Przeglądu Finansowego Bankier.pl, by w każdy poniedziałek otrzymywać najnowszy numer naszego tygodnika.

Zapraszamy na http://www.bankier.pl/przeglad/!