Po trzydniowej serii spadków, każdy powód jest dobry, by spowodować ich odreagowanie. A ponieważ wczoraj powodów było sporo i to nie byle jakich, to i odbicie było okazałe.
Mocno ostatnio sponiewierany DAX zyskał 4 proc. i gdyby nie Ateny, rosnące o 8 proc., byłby europejskim liderem. Wskaźnik w Paryżu wzrósł o solidne 3,6 proc., a i nasz WIG20 ze zwyżką o 3,5 proc. znalazł się w doborowym towarzystwie. Indeksy na naszym kontynencie szły w górę wspomagane początkowo nadziejami i optymizmem płynącym z giełd azjatyckich. Później doszły do tego werdykt niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego, stwierdzający zgodność pomocy dla Grecji i innych zadłużonych państw z konstytucją oraz zaskakujące zwiększenie przez włoski senat programu oszczędności. No i oczywiści rosnące kontrakty na amerykańskie indeksy, a później same indeksy. W chwili, gdy kończył się handel na europejskich parkietach szły w górę po 2 proc.
Amerykanie cieszyli się pogłoskami, że w czasie czwartkowego wystąpienia w Kongresie Barack Obama przedstawi kolejny pakiet stymulacyjny o wartości 300 mld dolarów. Jego głównych celem miałaby być poprawa na rynku pracy, a drogą do jego osiągnięcia ulgi podatkowe oraz inwestycje publiczne. Po tych informacjach byki rozszalały się na dobre. Nie był w stanie powstrzymać ich szary obraz gospodarki wyłaniający się z Beżowej Księgi. Fed stwierdza w nim, że wzrost jest bardzo umiarkowany, a w niektórych regionach dostrzega się słabnięcie aktywności.
Choć ocena była gorsza niż poprzednia, to wielkiego powodu do niepokoju nie budziła. W tych warunkach na Wall Street euforia trwała do końca sesji. Dow Jones wzrósł o 2,5 proc., Nasdaq o ponad 3 proc., a S&P500 o niemal 2,9 proc. Ten ostatni dotarł w okolice 1200 punktów i jeśli nie przeszkodzą jakieś dramatyczne wydarzenia lub informacje, to atak na poprzednie lokalne szczyty, położone na wysokości 1230 punktów licząc poziom osiągnięty w trakcie sesji, jest jak najbardziej prawdopodobny. Jeśli jeszcze Ben Bernanke w dzisiejszym wystąpieniu także zasygnalizuje gotowość wsparcia gospodarki, pokonanie tego szczytu leży w zakresie możliwości byków. Trudno obecnie domyślić się powodów, dla których krótkoterminowo koniunktura na giełdzie mogłaby się pogorszyć. Jeśli już, to znaleźć się mogą w Europie. W świetle informacji o pakiecie Obamy, dzisiejsza publikacja dotycząca liczby wniosków o zasiłek dla bezrobotnych emocji nie wzbudzi, nawet, gdyby znacznie odbiegała od oczekiwań.
Na zapowiedzi stymulacji gospodarki silnymi wzrostami zareagował rynek surowcowy. Ropa naftowa drożała wczoraj 2,5 proc., a miedź o niemal 2 proc. Dziś rano było już jednak widać niewielką korektę tego entuzjazmu. Nie było go też zbyt wiele widać na giełdach Azjatyckich. Na godzinę przed końcem sesji Nikkei zyskiwał zaledwie 0,2 proc., na Tajwanie zwyżka sięgała 0,3 proc., indeksy w Szanghaju były na niewielkim minusie, a w Hong Kongu spadek wynosił 0,7 proc. Zanik optymizmu widoczny był również w 0,5 proc. spadkach kontraktów na amerykańskie indeksy. To powinno nieco studzić zapał byków przed dzisiejszą sesją, liczących na kontynuację euforii.
Źródło: Open Finance