GPW będzie dziś ciężko

Komentarz Expandera, 14 maja 2009 r.

NAJWAŻNIEJSZE WYDARZENIA Z 13 V 2009 R.

Diagnoza sytuacji na rynku akcji i prognozy

Powoli kończy się sezon publikacji przez nasze spółki wyników za trzy pierwsze miesiące tego roku. Przy bardzo niskich oczekiwaniach wielu spółkom udało się pozytywnie zaskoczyć rynek, ale nawet wtedy kiedy się to nie udawało inwestorzy nie robili tragedii. Było to pochodną panujących przez ostatnie tygodnie nastrojów, przepojonych nadziejami na lepszą przyszłość. Dziś dla naszej giełdy będzie test, czy taka atmosfera wciąż trwa. Z jednej strony, mamy wyraźną przecenę na amerykańskim parkiecie, który osiągnął najniższy poziom od 4 maja. Z drugiej strony, słabsze od najostrożniejszych prognoz zyski wykazał PKO BP. Te dwa czynniki powinny ciążyć naszemu parkietowi, tym bardziej, że w ostatnich dniach wykazywał już oznaki „zmęczenia” zwyżką.

Dlatego dziś realne jest testowanie krótkoterminowego wsparcia, jakim dla WIG jest bariera 29 tys. pkt. Po zamknięciu poniżej niej z większą pewnością można będzie mówić o rozpoczęciu korekty wielotygodniowych wzrostów. Jej przebieg jest jednak trudny dziś do określenia. W bazowym scenariuszu zakładamy, że o tegorocznym bilansie  zadecyduje II połowa roku i to, czy gospodarki i spółki zdołają sprostać wygórowanym oczekiwaniom inwestorów. To zaś oznaczałoby, że jeszcze przez kilka tygodni rynki akcji powinny być w miarę bezpieczne i opierać się mocnemu spadkowi. Równocześnie jednak skala ruchu w górę była na tyle duża, a jego podstawy tak wątłe, że trzeba się liczyć z pojawieniem się w którymś momencie lawiny podaży, pochodzącej od realizujących zyski. Dotąd sprzedający są zdyscyplinowani i nikt nie chce wysuwać się przed szereg i pierwszy pozbywać się akcji. Wystarczą jednak pierwsze oznaki przesilenia, żeby to się zmieniło.

Ostatnie dni przynoszą stopniowe podkopywanie giełdowych nastrojów i coraz bardziej realne staje się, że stanowi to wstęp do pogorszenia nastrojów. Majowa ankieta Bloomberga wykazała, że pierwszy raz od 2007 r. pojawiło się wśród inwestorów pozytywne nastawienie do amerykańskiego rynku akcji (oczekują jego wzrostu). Takie wskaźniki odczytuje się kontrariańsko, czyli odwrotnie do ich wskazań. Jednocześnie globalny indeks nastrojów też znacząco się poprawił. Jednocześnie znów potwierdziło się, że rosnący optymizm ma wątłe podstawy. Dynamika spadku sprzedaży detalicznej w USA przyspieszyła w kwietniu w porównaniu z marcem, a liczba zajęć domów w USA znów pobiła rekord. Już ponad 342 tys. domów podlega takiej procedurze. Tym samym oczekiwania na bliski koniec kryzysu na rynku nieruchomości w USA wydają się ryzykowne. Przy ograniczonym popycie dodatkowa podaż od tych, którzy mają trudności z regulowaniem zobowiązań hipotecznych, podtrzymuje presję na ceny.

Na nastroje w Europie negatywnie wpływa dziś słaby wynik francuskiego Credit Agricole. Zarobił w I kwartale 202 mln euro wobec spodziewanych 350 mln euro. To kolejny europejski bank, który rozczarował swoją kondycją.

WYKRES DNIA

Do 7,7% przyspieszył w kwietniu spadek amerykańskiej sprzedaży detalicznej z pominięciem sprzedaży aut. Całkowita sprzedaż również zmniejszyła się bardziej niż w marcu. Te wyniki bardzo mocno rozczarowały i potwierdziły, że kondycja konsumentów będzie w tym roku jednym z kluczowych czynników oceny koniunktury gospodarczej. Skłonność do wydatków ogranicza rosnące bezrobocie. Konsumenci stanowią w USA główne źródło popytu, więc ich słaba postawa może zniechęcać firmy do zwiększania produkcji. Tym samym  gospodarcze odsunie się w czasie.

Notowania złotego

Wszczęcie przez Unię Europejską wobec naszego kraju procedury nadmiernego deficytu zbiegło się w czasie z osłabieniem złotego, ale trudno tej decyzji przypisywać przyczynę dla której wczoraj spadł kurs złotego. Po pierwsze, dla naszej gospodarki procedura nadmiernego deficytu jest stałym zjawiskiem, bo od chwili wstąpienia do UE, nie była wobec nas prowadzona jedynie przez kilka miesięcy (od lipca 2008 r. do teraz). Po drugie, z podobnymi problemami budżetowymi zmaga się wiele innych krajów. Po trzecie, inwestorzy nie traktują obecnie większych wydatków państwa jako czegoś jednoznacznie złego, a raczej jako formę walki z kryzysem.

Niemniej jednak procedura jest potwierdzeniem trudności na drodze do euro, bo z deficytem powyżej 3% PKB nikt nas do strefy euro nie przyjmie. W tym kontekście to na dłuższą metę zły znak dla złotego. Dlatego możliwy jest jego dalszy spadek. 

DZIŚ NA RYNKACH 14 V 2009 R.

Krzysztof Stępień
główny ekonomista
Expander

Źródło: Expander