Giełdy w USA zakończyły sesję spadkami, ale straty z otwarcia były ograniczane przez niemal cały dzień. W Azji przeważały zwyżki i od wzrostów mogą zacząć się także notowania w Europie.
Początkowo Amerykanie byli zaniepokojeni wieściami z Europy, skąd nie napływały żadne konkretne informacje, za to rentowność dwuletnich portugalskich obligacji sięgnęła 17 proc., wywołując obawy, że być może także Lizbona będzie wkrótce potrzebowała drugiej rundy pomocy finansowej (premier Portugalii gorliwie temu zaprzeczył). Jednak w miarę upływu dnia nastroje poprawiały się dowodząc raz jeszcze siły obozu kupujących. Być może część inwestorów miała nadzieję, że dobre informacje z Europy ostatecznie się pojawią.
Trudno przesądzić, czy są one rzeczywiście dobre, ale szczyt UE zakończył się porozumieniem 25 krajów członkowskich, które zgodziły się przestrzegać nowych reguł wydatkowych (poza „klubem” znalazły się Wielka Brytania i Czechy). Politycy usiłują zatrzeć wrażenie, że Europa dzieli się właśnie na dwie, a nawet trzy prędkości, ale są to bardziej problemy polityczne niż rynkowe. Dla rynków pewne znaczenie miało zapewnienie premiera Grecji, który uważa, że do końca tygodnia jego rząd osiągnie porozumienie z prywatnymi wierzycielami co do redukcji długu i wysokości przyszłych odsetek. Po części udało się w ten sposób zatrzeć złe wrażenie, jakie mogą robić notowania portugalskich obligacji.
W każdym razie inwestorzy w Azji wybrali optymistyczną interpretację faktów. Nikkei zyskał 0,1 proc. po informacjach o 4-proc. wzroście produkcji przemysłowej w grudniu wobec listopada (oczekiwano 3 proc.), ale przy utrzymującym się braku perspektyw ożywienia japońskiego eksportu do Europy. Z kolei Kospi zyskał 0,8 proc. mimo danych o spadku produkcji przez trzeci miesiąc z kolei (w grudniu o 0,9 proc.). Po początkowych zwyżkach indeksy w Szanghaju spadały nieznacznie na pół godziny przed końcem handlu.
Europa ma szansę rozpocząć dzień od zwyżek, ale nie będzie to reakcja na wyniki unijnego szczytu. Przyjęcie reguł wydatkowych nie zmienia niczego w obecnym kryzysie, pokazuje jedynie, że stabilizacja i jedność Europy są raczej sloganem niż faktem. Powodem do zwyżki może być po prostu zbyt głębokie osunięcie indeksów wczoraj, podczas gdy poza Starym Kontynentem reakcje inwestorów nie były tak płochliwe. Jednak niewykluczone, że po „załatwieniu” sprawy Grecji Portugalia stanie się nowym zmartwieniem rynków i zacznie się gorączkowe przeliczanie bilansów banków – czy i ten wstrząs są one w stanie wytrzymać. O dalsze zwyżki może być więc trudno w najbliższych dniach.
Emil Szweda, Open Finance
Źródło: Open Finance