Grecja (w końcu) śmieciowa

Nastroje amerykańskich gospodarstw domowych poprawiły się dość wyraźnie drugi miesiąc z rzędu. Jednocześnie jednak nastroje na Wall Street zdecydowanie się pogarszały. Wszystko przez decyzje agencji ratingowej S&P, która obniżyła ocenę wiarygodności kredytowej Grecji i Portugalii.

Rating Grecji został obniżony z poziomu BBB+ do BB+, zaś Portugalii z A+ do A-. Choć większa obniżka dotyczy ratingu greckiego, który teraz jest o jedno „oczko” poniżej poziomu inwestycyjnego, dla rynku ciosem jest przede wszystkim eskalacja problemu poza greckie granice. Sytuacja Grecji jest już postrzegana jako ekstremalnie trudna i decyzja S&P jest jedynie dostosowaniem się do zaistniałej sytuacji. Zmianą jakościową byłby podobny ruch zarówno ze strony Fitch, jak i Moody’s, co odcięłoby greckim bankom dostęp do finansowania z EBC (nawet przy obecnych, rozluźnionych standardach). Jeśli chodzi o Portugalię, obniżka jest większym szokiem, gdyż potwierdza niejako efekt „zarażenia”, który na rynku widoczny był od pewnego czasu, ale przybrał na sile dopiero pod koniec zeszłego tygodnia. Agencja podkreśla, iż mniejszościowemu rządowi w Portugalii może być ciężko dokonać jakichkolwiek istotnych oszczędności, które w obecnej sytuacji byłyby najlepszym środkiem uspokojenia sytuacji. Nerwowość rynku widać w premiach kredytowych.

O ile 10-letni spread do obligacji niemieckich w przypadku Grecji wzrósł już nieznacznie (z 647 do 666 bp), o tyle w przypadku Portugalii wzrost jest bardzo duży (z 218 do 268 bp). Wyraźnie wzrosły również premie dla Irlandii (z 185 do 214 bp) i Włoch (z 90 do 108 bp). Przy tej okazji warto dodać, iż wyraźnie obniżki ratingu przez S&P bywały czasem punktem zwrotnym dla rynku. W 2005 roku po obniżeniu ratingu Brazylii do poziomu niewypłacalności (SD), sytuacja rynkowa na tym rynku bardzo szybko zaczęła się poprawiać. W obecnym przypadku jednak taki scenariusz wymagałby przełomu (ewidentne porozumienie w ramach strefy, wiarygodny program fiskalny Grecji), którego na razie nie ma.

Ewentualna restrukturyzacja greckiego długu byłaby szczególnie dotkliwa dla europejskich rynków akcji, jednak póki co wszystkie rynki globalne zachowują się solidarnie. Dotyczy to tak poniedziałkowych szczytów, jak i wczorajszego, dość głębokiego spadku. W USA notowania kontraktów na S&P500 cofnęły się poniżej dość agresywnie wznoszącej się linii wsparcia, notując spadek do poziomu 1177,5 pkt. pod koniec sesji na Wall Street. Niemiecki DAX30 cofnął się z kolei poniżej wyraźniej, krótkoterminowej linii wsparcia na poziomie 6140 pkt. i zatrzymał się na mniej istotnym wsparciu na poziomie 6111 pkt., co jednak nie gwarantuje szansy na kontratak. Rynki akcji są uwięzione pomiędzy świetnymi wynikami spółek i niezłymi danymi makro (choćby wczorajszy wzrost Conference Board z 52,3 do 57,9 pkt.), a strachem przed restrukturyzacją greckiego, a być może także portugalskiego długu. Stan wykupienia rynku i osiągnięcia byków z ostatnich 14 miesięcy uzasadniają zarysowanie się większej korekty pomimo dobrych fundamentów.

Nowe minima mamy na parze EURUSD, gdzie pod koniec handlu w USA odnotowano poziom 1,3142. Tym samym mamy nowe minimum również na wykresie dziennych zamknięć, potwierdzającym scenariusz spadkowy na parze. Wyraźniejszego wsparcia można szukać na poziomie 1,2883, choć nie wykluczone, że teraz celem rynku stanie się poziom 1,30.
 
Problemy fiskalne południa Europy są coraz bardziej widoczne na innych rynkach, w tym na rynku złotego. Polska waluta traciła wczoraj jeszcze przed decyzją S&P. Ostatecznie notowania EURPLN wzrosły z poziomu 3,8750 do 3,93, zaś USDPLN z 2,89 aż do 2,98. Powodem jest rosnąca awersja do ryzyka, widoczna w premiach kredytowych. W marcu pisaliśmy, iż kontynuacja umocnienia złotego w krótkim terminie była mało prawdopodobna ze względu na skokowy spadek premii za ryzyko, który dokonał się na przełomie lutego i marca. Teraz wzrost tej premii (o 24 bp dla 5-letniego CDS w EUR od 14 kwietnia) jest powodem ruchu w drugim kierunku. Głębokość korekty będzie zależała od skali eskalacji fiskalnych problemów i ewentualnej większej korekty na rynkach akcji.    

Dziś czeka nas decyzja Fed (godz. 20.15). Amerykański bank centralny nie powinien zaskoczyć, i jeśli komunikat zostanie utrzymany w tonie podobnym do ostatniego, oczy inwestorów pozostaną zwrócone na południe Europy i rynek długu. Ryzyka związane z posiedzeniem Fed są jednak dość jednostronne. Ewentualna wzmianka o wprowadzeniu stopy depozytowej lub planów sprzedaży nagromadzonych aktywów byłaby negatywna tak dla pary EURUSD, jak i rynków akcji.

Źródło: X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.