Do ostrej rywalizacji o portfele bogatych Polaków przystąpił Fortis Bank: wczoraj zapowiedział pościg za bankową czołówką. Należą do niej: Citibank Handlowy (ma 16 tys. klientów z najwyższej półki), a także BRE Bank, PKO BP, Kredyt Bank, ING Bank Śląski, Pekao, Raiffeisen Bank.
W ramach bankowości prywatnej można otrzymać osobistego doradcę finansowego, lokaty negocjowane, fundusze inwestycyjne niedostępne dla zwykłych klientów, prestiżowe karty kredytowe, np. PKO BP oferuje Visa Infinite, a Pekao World Signia.
Sebastian Rheindorf-Zaorski, dyrektor pionu bankowości prywatnej Pekao, szacuje, że w Polsce jest około 50-60 tys. osób, które dysponują wolnymi środkami powyżej 500 tys. zł.
W niektórych bankach z usług dostępnych tylko dla najzamożniejszych można skorzystać dysponując środkami rzędu 100 tys. zł. Tak jest w ING Banku Śląskim, który najbogatszych dzieli na dwie grupy – personal i private banking. Do pierwszej można awansować z portfelem wartym 100 tys. zł lub 7,5 tys. zł comiesięcznych wpływów na konto. W drugiej grupie trzeba mieć już 400 tys. zł.
Citibank Handlowy stawia poprzeczkę nieco wyżej. Posiadacz konta CitiGold powinien dysponować środkami w wysokości co najmniej 200 tys. zł. Nie są wymagane miesięczne wpływy w określonej wysokości, dlatego też klientami private banking są często osoby wykonujące wolne zawody. W innych bankach trzeba mieć 2-2,5-krotnie więcej. Opłata za prowadzenie konta wynosi zazwyczaj od kilkudziesięciu do kilkuset zł, ale zależy od poziomu inwestowanych aktywów, zakresu usług, z jakich korzysta klient. Często jest ona negocjowana indywidualnie.