Kryzys doprowadził do wielu przetasowań nie tylko na rynku finansowym, ale również w mediach. Kilka tytułów zamknięto, wiele odchudzono. Mamy też przykład ciekawej fuzji dwóch dzienników. Właśnie wystartowała nowa codzienna gazeta – Dziennik Gazeta Prawna. To nowa jakość na polskim rynku mediowym. Zobaczymy jakie będą efekty połączenia. Na rynku aż huczy od plotek tłumaczących powody takiego posunięcia, wykonanego przez niemieckiego wydawcę.
Faktem jest jednak, że z najbardziej doświadczonego w pewnym momencie na rynku zespołu zajmującego się tematyką finansową, nie ostał się w Dzienniku chyba nikt. Ostatnio odeszła Halina Kochalska, która zajmowała się działką bankową. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że przeszła do Gold Finance – jednej z dynamicznie rozwijającej firm doradztwa finansowego.
Dziennik startując z dodatkiem ekonomicznym Wall Street Journal ściągnął do siebie spore grono bardzo doświadczonych dziennikarzy. Wiele osób stwierdziło potem, że przy okazji popsuł mocno rynek pracy. Niestety dość szybko okazało się, że nawet najlepsze pióra nie wygrały z przyzwyczajeniami czytelników i reklamodawców. Początkowo niekoniecznie pasowała też linia samego Dziennika do jego ekonomicznego dodatku. Potem jakoś to się wyprostowało, tyle że zaczęło pikować czytelnictwo. Rozpoczęły się pierwsze zwolnienia i odejścia. Wówczas okazało się, że rynek się spłycił, na miejsca odchodzących przyszła młoda, utalentowana krew i wielu bardzo dobrych dziennikarzy nie mogło sobie znaleźć miejsca w zawodzie. Zwłaszcza, że liczba tytułów zaczęła się kurczyć.
To bardzo ciekawa sytuacja, bo z jednej strony liczba mediów mocno się zmniejszyła, z drugiej diametralnie zwiększyła się aktywność banków, ubezpieczycieli czy firm doradczych. Efekty są różne. W niektórych tytułach odbija się to na jakości. Generalnie jednak rynek przechodzi gwałtowną transformację, z coraz większym naciskiem na internet. To co się obecnie dzieje, to nowe wyzwanie dla komunikacji banków. A za komunikacją, to całkowicie nowy obszar dla biznesu, który przecież musi iść tam, gdzie są jego klienci…
Halina Kochalska to bardzo doświadczona dziennikarka. Dla każdego, kto dłużej interesuje się bankowością (i zwraca uwagę na to, kto jest podpisany pod tekstem), jej nazwisko powinno być doskonale znane. Dziennikarskie szlify zdobywała już na studiach dziennikarskich, w Gazecie Stołecznej – dodatku do Gazety Wyborczej. Potem pracowała w Prawie i Gospodarce, gdzie pisała m.in. o prywatyzacji. Następnie przeszła do Parkietu, gdzie Kazimierz Krupa (obecny naczelny Forbesa) przyjął ją jako pierwszą kobietę do działu giełdowego. Później przechodziła pomiędzy tymi tytułami, by na koniec w 2004 roku osiąść w Parkiecie i obok Łukasza Wilkowicza pisać o bankach – po tym, jak Piotr Utrata został rzecznikiem ING BSK. Do Dziennika przeszła w 2007 roku.
Na całe szczęście w jej przypadku nie musimy dzisiaj pisać, że branża traci dobre pióro. W nowym miejscu będzie również pisała o bankach i usługach finansowych, powiększając tym samym grono branżowych analityczek (a tych za dużo nie ma jak się okazuje, dominują panowie). W Gold Fince nie powinna czuć się samotnie, bo będzie pracowała razem z Romanem Przasnyskim, który przed przejściem do tego doradcy również pracował jako dziennikarz. Razem stanowią ciekawy duet, uzupełniając się ze względu na zawodowe zainteresowania. Być może Open Finance od razu nie dogonią (chociaż, kto wie, kto wie?), ale już dla Expandera, a tym bardziej dla Finamo, mogą stanowić ciekawą i równorzędną konkurencję.
Ostatnio w branży doradztwa finansowego widać duży nacisk na wiedzę ekspercką. Model, który zastosował swego czasu Expander, przejął i z sukcesem rozwinął Open Finance, został powielony przez większość dużych firmy z branży. W pierwszym momencie robiono to poprzez zewnętrzne firmy PRowskie, jednak obecnie swoich ekspertów-frontmanów ma chociażby Finamo, wspomniany Gold Finance, Money Expert, czy AZ Finanse. Z dużych firm brakuje w tym momencie Notusa. Tak czy inaczej należy mówić o nowym zawodzie.
W tym momencie na tych wszystkich zmianach tracą tradycyjne media. Zyskują firmy z branży finansowej. To zapewne efekt gwałtownego rozwoju rynku. Kiedy kryzys się skończy, a tradycyjne media uporają się z modelem biznesowym, można spodziewać się próby transferów – w drugą stronę. Chociaż nie jest to takie bardzo pewne. Życie nie znosi próżni. W międzyczasie szkoli się nowy narybek dziennikarski, który brak doświadczenia i wiedzy nadrabia innymi przymiotami. Przy obecnym rozwoju rynku już nie trzeba kilku lat, żeby nabrać wiedzy. Zdolni uczniowie stają się starymi wyjadaczami nawet krócej niż w rok. Często pojawiają się jak komety, ale są też tacy, którzy dość szybko znajdują stałe miejsce na medialnym firmamencie. Udowadniają dość szybko, że zasługują na miano gwiazd, jedynie co im teraz zostaje to czas, który na trwałe wpisze ich w medialną konstelację.
Co oznaczają obecne zmiany? Naszym zdaniem w mediach ujrzymy jeszcze mniej własnych, dogłębnych analiz. Te zostaną zastąpione przez pracę zewnętrznych analityków, którzy przyniosą temat, policzą, ładnie opakują. To efekt mniejszej liczby etatów, szybszego obiegu informacji, ale i… konkurencji. Bo mimo wszystko konkurencja na rynku jest całkiem spora, co widać po liczbie wartościowych tekstów generowanych przez różne firmy. O ile telewizja w takiej sytuacji czuje się doskonale, to tradycyjne media mają już problem. Uzupełnieniem i wyróżnikiem tradycyjnych tytułów i bastionem tradycyjnego dziennikarstwa będą natomiast przecieki mniej lub więcej kontrolowane. I to będzie ciekawa rzecz, bo miejsc, gdzie można to robić z punktu widzenia banków, jest również coraz mniej.
Po fuzji Dziennika, na placu boju praktycznie rzecz biorąc zostanie w działce finansowej tylko Rzepa (zwłaszcza po fuzji działów gospodarczych z Parkietem), która będzie nadawała ton rynkowi. Dokładnie tak, jak to działo się kilka lat temu. Ciekawą metamorfozę przechodzi natomiast Gazeta Wyborcza. Szczerze powiedziawszy ich dziennikarzy sto razy lepiej teraz czytać w internecie niż na papierze! I to nie dotyczy tylko tych z działki finansowej, ale chociażby z nieruchomości. Serdecznie polecamy blogi Maćka Samcika czy Marka Wielgo. Jest co poczytać! Widać tutaj, jak niektórych ogranicza papier – a potem się wszyscy dziwią, że ludzie odchodzą od mediów drukowanych na rzecz internetu…
A co z nowym tytułem? Pytanie kto zostanie z dziennikarzy finansowych, po planowanym przeglądzie kadry. Nas bardzo ciekawi na przykład los Jacka Iskry, który obok takich nazwisk (czapki z głów) jak Wilkowicz czy Więcław, stanowią o swego rodzaju tradycji dziennikarstwa finansowego w Polsce. Inna kwestia, gdzie ostatecznie trafi Beata Tomaszkiewicz, która ostatnio pracowała w Polsce The Times. Szeregi doświadczonych dziennikarzy mocno się skurczyły. Dobrze, że są jeszcze młodzi, którzy jeśli tylko nie wybiorą innej ścieżki kariery, kiedyś przejmą pałeczkę po „starych”. Nazwisk nie musimy wymieniać, bo czytelnicy PRNewsa z całą pewnością je znają (a jeśli nie, to wystarczy przejrzeć Przegląd Prasy, żeby to nadrobić).
Ciekawostką jest też dla nas model rozwoju zawodowego analityków. Zawsze bowiem pojawia się pytanie – co dalej. Dziennikarze szli do innych gazet, na stanowiska funkcyjne, ewentualnie lądowali na miejscu rzecznika prasowego lub otwierali własną agencję PR. A co z takimi analitykami? Czy wchłoną ich firmy doradcze? Czy też zostaną PRowcami, pójdą do biznesu finansowego? Zapewne tutaj też będziemy takie rzeczy obserwować za jakiś czas.
A wszystkim polecamy przejrzeć nowy dziennik. My już wiemy, że na stałe dołączy do naszej codziennej prasówki. Chociaż tak jak zaznaczamy to u góry – jesteśmy bardzo ciekawi, jaki jest pomysł nowego tytułu na część finansową. Jak będzie wyglądała zamiana współpracującego WSJ, który się fajnie czytało, na FT (to jednak dwa różne tytuły). Na te wszystkie pytania zapewne do połowy października będzie można znaleźć odpowiedź…
A Halinie Kochalskiej życzymy w nowej pracy samych sukcesów – co najmniej na miarę tych dotychczasowych!
Źródło: PR News