Hossa ani myśli rezygnować, ale wątpliwości nie brakuje

Brak informacji makroekonomicznych zupełnie nie przeszkadza inwestorom w kontynuowaniu fali wzrostów. Być może jeszcze w tym tygodniu doczekamy się „konfrontacji” tego optymizmu z danymi o zasiłkach dla bezrobotnych za oceanem, sprzedaży detalicznej i nastrojach konsumentów. Niepewność tego, co się stanie, gdy główne indeksy osiągną nowe szczyty, wcale nie maleje.

Polska GPW

Dzisiejsza sesja w Warszawie zaczęła się od niewielkiego spadku indeksów. WIG i WIG20 traciły po 0,1 proc. Byki jednak szybko przejęły inicjatywę i wskaźniki poszły zdecydowanie w górę, zyskując po prawie 1 proc. Indeks największych spółek dotarł przed południem do poziomu 2417 punktów. W ciągu dnia powiększył skalę zwyżki do 2425 punktów.

W pierwszej części sesji trudno było wskazać zdecydowanych liderów spośród grona największych spółek. O 1 proc. zniżkowały akcje Lotosu. W fazie zwyżki prym wiodły papiery Pekao, zyskujące 1,7 proc. Po około 1 proc. zwiększały swoją wartość walory BRE, BZ WBK, KGHM i PKN Orlen. Znacznie lepiej radziły sobie mniejsze spółki, wchodzące w skład WIG20. Akcje Agory rosły o prawie 4 proc. Niewiele ustępowały im papiery Cersanitu, po ponad 2 proc. zwyżkowały akcje GTC, PBG i Polimexu. Gwiazdą sesji były jednak walory Petrolinvestu, zyskujące aż 27 proc. po informacji o otrzymaniu 50 mln dolarów kredytu zamiennego na akcje z Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju.

W końcówce sesji główne indeksy nieco osłabły, za to nie spuszczały z tonu wskaźniki małych i średnich firm. WIG20 zyskał 0,75 proc., WIG wzrósł o 1 proc., mWIG40 zwiększył swoją wartość o 1,35 proc., a sWIG80 o 1,18 proc. Obroty na rynku akcji wyniosły 1,3 mld zł.

Giełdy zagraniczne

Wczoraj bykom na Wall Street udało się dodać indeksowi S&P500 kolejne dwa punkty i nieco przybliżyć do poziomu styczniowego szczytu. Widać jednak, że osiągnięcie go nie będzie łatwe. W trakcie sesji dystans do niego wynosił zaledwie pięć punktów, ale ta bliskość sprowokowała do sprzedaży akcji i niewiele brakowało, by dzień zakończył się pod kreską. Nerwowość jest więc wciąż dość duża.

Na azjatyckich parkietach przeważały niewielkie zwyżki. Jednak na tych najważniejszych indeksy poszły w dół. Nikkei stracił symboliczne 0,04 proc., kontynuując odpoczynek po niedawnych silnych wzrostach. Od trzech dni stoi niemal w miejscu, nie mogąc się zdecydować, w którą stronę podążyć. Shanghai B-Share zniżkował o prawie 0,9 proc., a Shanghai Composite o niemal 0,7 proc. Taka reakcja wskaźników na informacje o kolejnym bardzo dynamicznym wzroście eksportu i importu Chin wskazuje na wzrost obaw przed dalszymi krokami, mającymi na celu schłodzenie gospodarki.

W lutym eksport zwiększył się o 46 proc., a import o 45 proc. W styczniu import wzrósł aż o 86 proc. Asekuracyjną postawę inwestorów widać było dziś na głównych europejskich giełdach. Indeksy w Paryżu, Londynie i Frankfurcie zaczęły dzień niemal dokładnie na poziomie wtorkowego zamknięcia. Do południa zdołały wznieść się od niego na odległość zaledwie 0,3 proc. Trochę śmielej poczynał sobie kapitał na parkietach naszego regionu, ale od kilku dni sentyment do nich jest bardzo zmienny. Węgierski BUX zyskiwał przed południem 1,5 proc. W Bukareszcie i Moskwie zwyżka sięgała 0,7-0,8 proc. W Pradze i Sofii wzrosty były symboliczne. Tuż po godzinie 16.00 CAC40, FTSE i DAX zyskiwały po 0,5 proc.

Waluty

Od początku tygodnia widoczna jest niewielka przewaga amerykańskiej waluty nad euro. Po poniedziałkowym osłabieniu „zielonego” do poziomu 1,37 dolara za euro, trwa systematyczne odrabianie strat. Dziś rano euro wyceniano przez moment na 1,354 dolara, choć wspólna waluta próbowała trzymać się w okolicach 1,36 dolara. Nerwowe poszukiwanie równowagi trwa już od kilku tygodni. W tym czasie kurs euro porusza się w przedziale od 1,343 do 1,38 dolara. Wygląda na to, że przecena wspólnej waluty została na razie powstrzymana, ale w najbliższym czasie bardziej prawdopodobne wydaje się dalsze jej osłabienie.

Po wtorkowych wahaniach, dziś na naszym rynku było znacznie spokojniej. Kurs dolara trzymał się do południa w okolicach 2,85 zł. Euro wyceniano na 3,87 zł, a franka można było kupić po 2,64-2,65 zł. Tuż po godzinie 12.00 złoty dynamicznie się umocnił. Dolar staniał o 2 grosze, kurs euro ustanowił nowe minimum na poziomie 2,855 zł, podobnie jak frank, za którego płacono 2,637 zł. Radość nie trwała jednak zbyt długo i kursy wróciły do poziomu sprzed południa.

Podsumowanie

Indeks małych spółek osiągnął dziś rekordowo wysoki poziom w całej trwającej już ponad rok fali wzrostów, a mWIG40 zbliżył się o niego na odległość zaledwie jednego punktu. Wskaźniki dokonały tego przy obrotach znacznie większych niż notowane w tym roku. Można kręcić nosem, że spora w tym zasługa walorów Petrolinvestu, rosnących o 27 proc. przy gigantycznych, jak na tę spółkę obrotach, przekraczających 125 mln zł. Ale tendencja zwyżkowa obu wskaźników, „zwieńczona” rekordem, nie jest dziełem przypadku i jednej spółki. „Większym” indeksom do maksimum brakuje także niewiele, więc może się go wkrótce doczekamy. Nie rozwiewa to jednak wątpliwości związanych z dalszymi losami hossy.

Źródło: Gold Finance