Idea Bank nie wymaga pieniędzy na ratę kredytu

Idea Bank ma nowy pomysł na to, jak ulżyć kredytobiorcom, którzy mają problem z wygospodarowaniem gotówki na zapłatę raty kredytowej. Jeżeli prowadzą zdrowe biznesy, wykonują zlecenia i wystawiają faktury, mogą spać spokojnie. W rozliczeniu raty bank przyjmie bowiem wystawioną i nieopłaconą fakturę.

 

Osoba, która prowadzi własną działalność gospodarczą, w przeciwieństwie do „etatowca” nie otrzymuje stałej pensji na swój rachunek w określonym dniu miesiąca. Zlecenia, będące źródłem przychodów, mogą podlegać bowiem dużym wahaniom – raz jest ich nawet więcej niż przedsiębiorca jest w stanie wykonać, a kiedy indziej może być ich niewiele. Po drugie, kontrahent ma zwykle trochę czasu, np. 14 dni, na zapłatę faktury, a to oznacza, że pieniądze – nawet w idealnych warunkach – nie trafiają na konto właściciela firmy od razu po wystawieniu dokumentu. A po trzecie, większość faktur opłacana jest z opóźnieniem. To wszystko powoduje, że płynność finansowa małej firmy podlega dużym wahaniom.

Płynność przedsiębiorstwa to innymi słowy jego zdolność do terminowego regulowania zobowiązań, czyli opłacania faktur, składek ubezpieczeniowych, wynagrodzeń, podatków oraz rat kredytów. Zachowanie płynności jest niezbędnym warunkiem istnienia firmy, ważniejszym nawet niż osiąganie zysków – przedsiębiorstwo może funkcjonować nawet jeśli przynosi straty, jeżeli natomiast utraci płynność, dość szybko staje w obliczu bankructwa. Zasada ta ma szczególne zastosowanie w małych firmach, które często nie są zainteresowane wykazywaniem zysku. Jednocześnie małe firmy są najbardziej narażone na utratę płynności z powodu nieterminowego opłacania należności przez kontrahentów, a także braku narządzi pozwalających monitorować przepływy pieniężne. Problem jest tym większy, że uzyskanie finansowania zewnętrznego, w okresie, w którym przewidywane wydatki przewyższają przewidywane wpływy, też może być zadaniem trudnym, na przykład z powodu braku zdolności kredytowej.

U przedsiębiorcy łatwiej o poślizg


„Etatowiec”, który spłaca ratę kredytu, musi tak gospodarować swoją pensją, aby w dniu wymagalności raty mieć środki na koncie. Przedsiębiorca, nawet jeżeli dobrze prowadzi swój biznes, ma klientów i zlecenia, stale boryka się w wahaniami cash flow. Tak dzieje się nawet w sytuacji, gdy wszystkie wystawiane przez niego faktury opłacane są na czas, choć jest to raczej sytuacja z gatunku idealnych, a nie realistycznych. Tymczasem niezapłacenie raty kredyty w terminie może mieć złe konsekwencje – informacja o tym może trafić do rejestru dłużników, co w konsekwencji może spowodować, że przedsiębiorca będzie miał w przyszłości problemy z uzyskaniem finansowania z banku. Sam bank też z takiej sytuacji nie jest zadowolony ze względu na konieczność tworzenia dodatkowych rezerw.

Aby znaleźć wyjście z tej sytuacji Idea Bank zaproponował przedsiębiorcom nowatorskie rozwiązanie-Dajemy naszym klientom narzędzie, które pozwoli im uzyskać środki na zapłatę raty nawet w przypadku, kiedy nie mają gotówki – wyjaśnia Michał Knitter, dyrektor departamentu produktów w Idea Banku. – Dla nas ważne jest, aby przedsiębiorca prowadził zdrowy biznes i wystawiał faktury. Rozumiemy jak wygląda cykl płatności i że od momentu sprzedaży produktu czy usługi do momentu uzyskania płatności może upłynąć trochę czasu. Ale to jeszcze nie oznacza, że taki przedsiębiorca jest niewypłacalny – podkreśla Michał Knitter.

Faktura zamiast raty


Do faktury sprowadza się istota pomysłu Idea Banku. Gdy zbliża się płatność raty, a kredytobiorca nie ma pieniędzy na jej zapłatę, ale jednocześnie właśnie wykonał zlecenie i wystawił fakturę, może z tą fakturą udać się do banku. Bank przyjmie ją w rozliczeniu jak auto salon przyjmuje stare samochody. W rzeczywistości sprawa jest trochę bardziej skomplikowana. Faktura trafia bowiem do firmy faktoringowej, która przelewa przedsiębiorcy na konto w Idea Banku 80% wartości faktury (pozostałe 20% otrzymuje po dokonaniu zapłaty przez nabywcę produktu czy usługi). Z tego samego rachunku bank „ściąga” sobie ratę kredytu.

Kredyt bez ubezpieczenia


Aby móc skorzystać z takiego rozwiązania, kredytobiorca, w momencie zaciągania kredytu otrzymuje tzw. pakiet płynnościowy, który umożliwia mu korzystanie nie tylko z usług faktoringu, ale też windykacji oraz tzw. faktoringu dłużnego (klient otrzymuje od razu środki z tytułu faktury, a sam zwraca je do firmy faktoringowej już po terminie płatności wynikającym z faktury; można to porównać do kredytu kupieckiego). „Pakiet płynnościowy” ma też taką zaletę, że umożliwia bankowi rezygnację z obowiązkowego ubezpieczenia kredytu, które jest dla kredytobiorcy rozwiązaniem drogim i zdecydowanie mniej korzystanym (koszt ubezpieczenia ponosi klient, ale ubezpieczone jest ryzyko banku; ubezpieczenie działa wiec jak prowizja).

Koszt „pakietu płynnościowego” jest uzależniony od ryzyka danej działalności gospodarczej. Minimalna stawka to 0,3% wartości kredytu miesięcznie (maksymalna stawka, przy podwyższonym ryzyku biznesu to 1%). Korzystanie z usług faktoringu i windykacji nie jest przy tym ograniczone tylko do kwestii związanych z uzyskaniem środków na zapłatę raty kredytowej. Przedsiębiorca otrzymuje limit, w ramach którego może finansować swoje faktury i dzięki temu lepiej zarządzać płynnością swoje firmy. Co ważne, minimalna kwota faktury, jaką można przedstawić do faktoringu lub windykacji, wynosi zaledwie 300 zł. To znacznie poniżej rynkowych standardów, niedostosowanych do potrzeb mikrofirm (kilka tys. zł minimum). Warto jeszcze dodać, że przez pierwsze 3 lub 6 miesięcy przedsiębiorca może nie ponosić żadnych kosztów związanych z kredytem. Tak stanie się, jeżeli skorzysta z programu „Idea Wolności”, w ramach którego przez pierwsze 3 lub 6miesięcy kredyt jest całkowicie darmowy (brak odsetek i opłat).