Ministerstwo Finansów chce ściślejszej kontroli nad firmami pożyczkowymi. W przedstawionym kilka tygodni temu projekcie zmian w kilku ustawach zakłada się, że pożyczkodawcy będą wpisywani do specjalnego rejestru i będą musieli legitymować się odpowiednim wyposażeniem w kapitał. Dla klientów najważniejszy może się okazać limit dodatkowych kosztów pożyczek, czyli nowe podejście do ograniczenia zjawiska lichwy.
Wysokość odsetek, które może naliczyć pożyczkodawca, już dzisiaj jest odgórnie ograniczona. Maksimum to czterokrotność stopy lombardowej NBP. Po serii ostatnich obniżek stopa lombardowa wynosi dziś 4 procent. Teoretycznie za pożyczone pieniądze nie powinniśmy zatem płacić więcej niż 16 procent w stosunku rocznym. Odsetki to jednak tylko jeden z elementów kosztu pożyczki bądź kredytu.
Ciężar kryje się w opłatach
Banki i niebankowi pożyczkodawcy pobierają opłaty za różne czynności związane z pożyczaniem – przygotowanie dokumentów, ustanowienie zabezpieczenia i obsługę domową. Tworząc nowe pozycje w cennikach, często wykazują się dużą pomysłowością, a pole do popisu w tej dziedzinie jest właściwie nieograniczone.
Wysokość opłat i prowizji nie podlega żadnym limitom. W poprzedniej wersji ustawy o kredycie konsumenckim przewidziano co prawda 5-procentowy limit kosztów „związanych z zawarciem umowy”, ale zapis ten był tak nieprecyzyjny, że łatwo było stworzyć nowy typ opłaty, który nie spełniał wymienionego warunku. W znowelizowanej w 2011 r. ustawie wykreślono ograniczenie opłat i prowizji.
Ministerstwo Finansów wraca dziś do tego pomysłu. Tym razem jednak ograniczenie dodatkowych kosztów ma być szczelniejsze. Od pożyczkobiorcy nie będzie można zażądać dodatkowych opłat w sumie wyższych niż 30% kwoty pożyczki. W praktyce graniczna wartość będzie obliczana na podstawie całkowitego kosztu kredytu, do którego wlicza się wszystkie opłaty, prowizje i koszty z wyjątkiem opłat notarialnych.
Ile będzie kosztować najdroższa pożyczka?
Jeśli propozycje resortu finansów zostaną wprowadzone w życie, to pożyczkodawca będzie mógł sobie zażyczyć maksymalnie 16 proc. odsetek (według dzisiejszych limitów) oraz 30 proc. kwoty pożyczki w postaci dodatkowych opłat. Załóżmy, że pożyczamy 500 zł na 15 dni. Naliczone odsetki wyniosą 3,29 zł, a limit opłat to 150 zł. W sumie pożyczka kosztować nas będzie 153,29 zł.
Suma do spłaty pożyczki na 15 dni dla kwot 100-1000 zł przy założeniu maksymalnego dopuszczalnego oprocentowania i sumy opłat i prowizji na poziomie 30% kwoty pożyczki.
Sprawdziliśmy, jakie warunki proponują dzisiaj najaktywniej promujące się w internecie firmy pożyczkowe. Wiele z nich prowadzi promocje dla nowych klientów i obniża koszty pożyczanego pieniądza nawet do zera. Pomijając jednorazowe akcje i biorąc pod uwagę „standardowe” warunki, bez przedłużania spłaty i dodatkowych kosztów za nieterminowe regulowanie rat, pożyczki-chwilówki bez problemu mieszczą się w limitach proponowanych przez resort finansów.
Pożyczając 500 zł na 15 dni, będziemy musieli zwrócić:
- w Wonga.com – 582,47 zł,
- w Vivus.pl – 547,50 zł,
- w EkspresKasa.pl – 625 zł,
- w Kredito.pl – 583 zł,
- w OKMoney.pl – 635 zł,
- w Kaska.pl – 623,70 zł.
Przypomnijmy, że dla powyższych warunków ustawowy limit kosztu kredytu wynosiłby 653,29 zł. Nowe regulacje nie spowodowują zatem, że szybki pieniądz potanieje – pożyczkodawcy nie będą musieli obniżać cen.
Długoterminowe pożyczki będą musiały stanieć
Nieco inaczej przedstawia się sytuacja w przypadku pożyczek i kredytów na dłuższe terminy. Przykładowo, firma ProfiCredit, pożyczając 5.000 zł na 12 miesięcy, oczekuje zwrotu w sumie 10.435 zł. Ustawowy limit byłby w tym przypadku znacznie niższy – całkowita kwota do zapłaty wyniosłaby 7.300 zł (800 zł odsetek + 1.500 zł opłat).
Potentat rynku pożyczek pozabankowych – Provident – także byłby zmuszony obniżyć stawki. Dziś za 5.000 zł pożyczone na 60 tygodni (420 dni) żąda zwrotu w sumie ponad 9.817 zł. Ustawowy limit wyniósłby 7.420,55 zł, czyli ponad 2.000 zł mniej.
Zmiana regulacji chroniących przed lichwą może mieć niespodziewane konsekwencje – firmy pożyczające na krótko znajdą się w lepszej sytuacji niż pożyczkodawcy (w tym banki) udzielający średnio- i długoterminowych pożyczek. Konieczność obniżenia stawek będzie oznaczać, że na dłuższe pożyczki będą mieli szansę przede wszystkim klienci o sprawdzonej wiarygodności, a firmy pożyczkowe zaczną uważniej przesiewać osoby starające się o finansowanie.
Michał Kisiel, analityk Bankier.pl