Spalony jest elementem gry, którego zasad większość kobiet nie jest w stanie wytłumaczyć, a który sędziom zdarza się przeoczyć. Jednak w znacznej większości przypadków chorągiewka jest w górze, gdy w momencie podania zawodnik, do którego jest kierowana piłka, znajduje się za ostatnim obrońcą drużyny przeciwnej. Regulacje te sprawiają, że zdobycie bramki nie jest takie proste.
Podobne jest w przypadku kredytów hipotecznych z dopłatą do odsetek. Niewiele osób wie, co zrobić, aby go otrzymać, a nawet, że taki kredyt w ogóle istnieje. Wprowadzenie dopłat jest jak ładna akcja dająca dużą szansę na strzelenie gola. Państwo przez 8 lat dopłaca połowę odsetek. Dzięki temu nawet uboższe rodziny mają szansę na kupno własnego mieszkania.
Rynkowe ceny przesunęły jednak linię obrony sprawiając, że bramkę bardzo rzadko udaje się strzelić. Problemem jest limit, w jakim musi zmieścić się cena m2 mieszkania lub domu. W większości miast jest tak niski, że skorzystanie z dopłat jest po prostu niemożliwe. Dla przykładu, w Krakowie średnia cena m2 jest prawie dwukrotnie wyższa niż limit. W rezultacie niewiele osób interesuje się kredytami z dopłatą. Najbardziej wytrwali i dobrze wytrenowani piłkarze, którzy chcą skorzystać z dopłat, muszą grać tak, aby sędzia nie odgwizdał przewinienia. Pozostaje im albo bardzo ostro się targować o cenę mieszkania, albo grać na pograniczu spalonego, ale o tym szerzej pisać nie będziemy.
Na szczęście po licznych publikacjach, m.in. Expandera, zwracających uwagę na poziomy limitów (które już były co prawda podnoszone, ale ciągle są za niskie w stosunku do cen rynkowych mieszkań), pojawiły się zapowiedzi urealnienia urzędowych cen m2. Miejmy nadzieję, że na planach się nie skończy i od nowego roku kredyty z dopłatą staną się znacznie bardziej dostępne. Jeśli tak się stanie to żółtą kartkę zamienimy na medal.