Inflacja może spaść do 4,0 proc. Dane ze świata – słabe

WYDARZENIE DNIA
Resort finansów szacuje, że wrześniowa inflacja spadła do 4,4 proc. po wzroście cen o 4,8 proc. w sierpniu. Do końca roku może to być nawet mniej niż 4 proc.

Tak przynajmniej uważa Andrzej Sławiński, członek Rady Polityki Pieniężnej. Co prawda uznał, że wszelkiego rodzaju prognozy przy tak rozchwianych rynkach obarczone są sporym ryzykiem błędu (zwłaszcza ze względu na notowania ropy), ale jeśli nic nadzwyczajnego się nie wydarzy, to na koniec roku – ze względu na efekt bazy – inflacja może zejść poniżej 4,0 proc. Również Katarzyna Zajdel-Kurowska, wiceminister finansów uważa, że na koniec roku możliwa jest inflacja na poziomie 4,0 proc. Tymczasem nadeszły kolejne słabe dane ze świata. Indeksy PMI dla sektora produkcji spadły w Europie bardziej niż oczekiwano – do 45,0 pkt w eurolandzie (41 pkt w UK i 44,9 pkt w Polsce). W Stanach indeks ISM dla sektora produkcji spadł do 43,5 pkt (a oczekiwano 50,0 pkt).

SYTUACJA NA GPW
Podobnie jak na Zachodzie środowe notowania na warszawskim parkiecie przebiegały pod dyktando popytowej strony rynku. WIG20 oddał wprawdzie ponad połowę wcześniejszych wzrostów, lecz i tak zdołał zakończyć dzień na wyraźnym plusie. Największym zainteresowaniem inwestorów cieszyły się w środę akcje dwóch największych banków notowanych na GPW – papiery PKO BP i Pekao SA wygenerowały ponad jedną trzecią obrotów z całego rynku. Według Komisji Nadzoru Finansowego wbrew zapewnieniom przedstawicieli sektora bankowego, polskie instytucje finansowe również uczestniczyły w globalnym trendzie i przynajmniej dwa banki handlowały instrumentami pochodnymi, które po załamaniu rynku kredytów określa się mianem „toksycznych”. W środę w górę poszły kursy 186 spółek, spadły 110, a walory 64 spółek wyceniano na poziomie z poprzedniej sesji.

GIEŁDY W EUROPIE
Sektor finansowy, którym w ostatnim miesiącu wstrząsnęła niewyobrażalna seria negatywnych zdarzeń, nie jest jedyną branżą gospodarki ratowaną przez amerykański rząd – G.W.Bush zaakceptował w środę pakiet pomocowy dla sektora motoryzacyjnego. Indeksy giełdowe na nowojorskim parkiecie rozpoczęły dzień od spadków, pomimo zaskakująco optymistycznego odczytu danych agencji ADP o kondycji rynku pracy. Zawirowania na rynku finansowym odbiły się negatywnie na mniejszym zainteresowaniu Amerykanów kredytami hipotecznymi – tylko w zeszłym tygodniu liczba wniosków spadła o 23 proc. W Europie po udanym otwarciu notowań inwestorzy przystąpili do sprzedawania akcji, na co niewątpliwie wpłynął wzrost bezrobocia w strefie euro do 7,5 proc. (oczekiwano 7,3 proc.) i wyraźne pogorszenie kondycji konsumentów w Niemczech (sprzedaż detaliczna była o 3 proc. niższa niż przed rokiem).

WALUTY
Notowania euro spadły dziś nawet poniżej 1,40 USD. Poziom ten – i jego okolice – stanowi silne wsparcie dla europejskiej waluty. To dołek euro sprzed trzech tygodni (dokładnie 1,3884 USD) i jeśli euro ma się obronić przed dalszą przeceną, to właśnie na tym poziomie. Przełamanie wsparcia mogłoby zaowocować spadkiem euro o kolejnych 6-7 centów. Wiele zależeć będzie od ewentualnego nowego planu Poulsona i reakcji rynków na kolejną decyzję Kongresu.
U nas dolar podrożał do 2,416 USD, za to euro spadło do 3,385 PLN. Frank konsekwentnie utrzymuje się w okolicach 2,15 PLN. Wiadomość o niższej niż przed miesiącem inflacji nie zrobiła szczególnego wrażenia na inwestorach. Dla złotego kluczowy będzie harmonogram przyjęcia euro i wynik ewentualnego głosowania nad zmianą ustawy zasadniczej, a więc sprawy dość odległe w czasie.

SUROWCE
Cena ropy naftowej zmagała się w środę z poziomem 100 USD za baryłkę. Uwzględniając rekordy, które obserwowaliśmy w pierwszej połowie roku można zaryzykować stwierdzenie, że to już bardzo niskie poziomy, lecz perspektywa zmienia się, gdy wydłużymy horyzont czasowy. Przed rokiem baryłka była o ponad 20 dolarów droższa niż obecnie i nie ma możliwości by gospodarka światowa nie zareagowała na taki szok cenowy. Przedsiębiorcy szacujący przyszłe koszty mają twardy orzech do zgryzienia, ponieważ dynamiczne zwroty cen wywindowały współczynnik zmienności (interpretowany często jako miara ryzyka inwestycji) do najwyższych poziomów od 1991 r. W środę dane amerykańskiego Departamentu Energii ujawniły zaskakujący wysoki wzrost rezerw ropy naftowej i w ciągu kilkunastu minut zniwelowane zostały prawie sześcioprocentowe zwyżki ceny sprzed południa. Złoto kosztowało 886 USD za uncję, a miedź 8630 USD za tonę.

KOMENTARZ PRZYGOTOWALI
Łukasz Wróbel – giełdy zagraniczne, surowce, GPW;
Emil Szweda – wydarzenie dnia, waluty. Open Finance