Inflacja ostatnim aktem europejskiego dramatu

Wystarczy niewielki podmuch, aby strefa euro rozpadła się jak domek z kart. Spośród wielu scenariuszy przyszłych wypadków najbardziej prawdopodobny wydaje się ten, w którym główną rolę odgrywa Europejski Bank Centralny.

Po wyczerpaniu arsenału rozwiązań przez polityków, obecnie jedyną nadzieją na zażegnanie kryzysu jest Europejski Bank Centralny. Od maja minionego roku frankfurcka instytucja interweniuje na rynku długu. Dotychczas EBC zgromadził obligacje o wartości przekraczającej 200 mld euro. Chociaż kwota jest olbrzymia, to nie zdołała ugasić zadłużeniowego pożaru.

Interwencje EBC prowadzą do zmniejszenia oprocentowania obligacji na rynku wtórnym. Takie działania stanowią duże udogodnienie dla państw pogrążonych przez finansowe problemy, gdyż oznaczają znacznie niższy koszt obsługi zadłużenia. Największe znaczenie ma jednak fakt, że działania EBC nie usuwają konieczności uregulowania długu. Tym samym rządy muszą znaleźć środki, aby wykupić od EBC obligacje, kiedy przychodzi termin ich zapadalności.

Sterylizowanie obligacji przez EBC zabezpiecza strefę euro przed skokowym wzrostem inflacji. W ostatnim czasie jest to najmocniej kontestowana zasada działania frankfurckiej instytucji, gdyż rządzący mają świadomość, że jej porzucenie rozwiąże problem zadłużenia.

Powaga problemu nieustannie rośnie

Dotychczas trudności finansowe dotykały kraje o stosunkowo niewielkim znaczeniu. Problemy finansowe Grecji, Irlandii i Portugalii robiły wrażenie, lecz nigdy rzeczywiście nie zagrażały trwałości strefy euro. Tymczasem na giełdzie potencjalnych bankrutów zagościły państwa, których znaczenie jest znacząco większe.

W ostatnim czasie najpierw Włochy, a następnie Hiszpania popadły w poważne tarapaty, gdyż oprocentowanie długu rządowego sięgnęło wysokości zagrażającej stabilności finansów publicznych. Ewentualna niewypłacalność tych państw, połączona z kryzysem bankowym i gospodarczym, położy kres strefie euro. Oliwy do ognia dodał Moodys Investors Service, który ostrzegł przed redukcją ratingu Francji. Jeżeli wypłacalność Paryża zostanie zakwestionowana, to przyszłość europejskiej waluty zostanie przesądzona.

Inflacja ostatnim aktem europejskiego dramatu

Obecnie jedynym rozwiązaniem wydaje się monetyzacja państwowego długu. Rządy oraz banki zostaną wykupione przez pieniądze pochodzące z drukarni Europejskiego Banku Centralnego. Konsekwencją będzie skokowy wzrost inflacji. Jest to jednak cena, jaką rządzący są gotowi zapłacić za przetrwanie idei wspólnej waluty.

Inflacja zakończy kryzys zadłużenia. Nie jest jednak odpowiedzią na problemy gospodarcze, które są jedną z podstawowych przyczyn problemów finansowych państw. Ponadto wzrost podaży pieniądza dodatkowo destabilizuje gospodarkę i prowadzi do spotęgowania wcześniejszych trudności. Tym samym inflacja kładąc kres kryzysowi finansowemu, przyczyni się do dalszej destabilizacji europejskiej unii monetarnej. Dodruk pieniądza będzie ciosem, którego euro może nie wytrzymać.

Kryzys usprawiedliwia naruszanie zasad

Z ust rządzących coraz częściej padają stwierdzenia, że kryzysowa sytuacja dopuszcza naruszenie zasad w imię realizacji kluczowych celów. Takie stanowisko jest bliskie politykom z krajów najmocniej narażonych na trudności finansowe. Ostatnio podobną opinię zaprezentował nawet prezes Narodowego Banku Polski Marek Belka.

Umożliwienie Europejskiemu Bankowi Centralnemu nieograniczonego skupu długu wymaga zmiany unijnych traktatów, gdyż obecnie głównym zadaniem frankfurckiej instytucji jest troska o stabilny pieniądz. Jednak wyczerpanie innych rozwiązań sprawia, że rozpoczęcie prac w tym kierunku jest jedynie kwestią czasu. Chociaż sceptycznie do podobnych działań podchodzą Niemcy, to w imię europejskiej solidarności zapewne złagodzą swoje stanowisko.

Kryzys, jaki obecnie przeżywa strefa euro, jest wypadkową wielu czynników. Jednak spośród wielu elementów najmocniej rzuca się w oczy nieprzestrzeganie podstawowych zasad. Państwa stojące obecnie na krawędzi niewypłacalności nie przestrzegały ustaleń dotyczących dopuszczalnego zadłużenia i deficytu, a banki nie przestrzegały zasad zarządzania ryzykiem. Z kolei finalną odpowiedzią europejskich polityków na kryzys będzie pogwałcenie zasad funkcjonowania Europejskiego Banku Centralnego.

Piotr Lonczak
Bankier.pl
p.lonczak@bankier.pl

Źródło: Bankier.pl