Inflacja spada: RPP zetnie stopy jeszcze w styczniu

Większość analityków spodziewa się, że wskaźnik wzrostu cen wyniesie 3,4 proc. i będzie o co najmniej 0,3 pkt proc. niższy niż w listopadzie. A to oznacza, że Rada Polityki Pieniężnej powinna zdecydować się na kolejną obniżkę stóp procentowych już pod koniec stycznia. W efekcie spadną zyski z lokat i raty kredytów w złotych. 
Malejąca inflacja to głównie efekt szybkiego spadku cen paliw na rynkach światowych. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy cena baryłki spadała z prawie 150 do ok. 40 dol. W kolejnych miesiącach na obniżkę inflacji będzie miał również spadek popytu. Będziemy mniej kupować z obawy przed utratą pracy (ok. 350 firm zapowiedziało już zwolnienia), a także spadkiem tempa wynagrodzeń. – Już w połowie roku inflacja może sięgnąć wyznaczonego przez NBP poziomu 2,5 proc. – mówi „Polsce” Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING Banku. 
Rada Polityki Pieniężnej w wyniku danych o spadku inflacji i sygnałów świadczących o spowolnieniu gospodarki w ciągu ostatnich dwóch miesięcy już dwukrotnie obniżyła stopy procentowe – w sumie o 1 pkt proc. z 6 do 5 proc. – Myślę, że już w styczniu cięcia wyniosą 0,50 pkt proc. – mówi Krzysztof Wołowicz, analityk z banku BPS. 
I to nie koniec. W lutym bądź marcu można spodziewać się jeszcze jednej obniżki, bo groźba znacznego spowolnienia gospodarczego w Polsce stanie się ważniejsza niż utrzymanie wzrostu cen w ryzach. Spadek stóp procentowych w Polsce w pierwszej kolejności odczują klienci banków. Od początku roku widać już wyraźnie, że razem z obniżkami stóp procentowych spada oprocentowanie lokat w bankach. Po kolejnym cięciu będzie już można zapomnieć o oprocentowaniu depozytów na poziomie 8-9 proc. w skali roku. 
Pocieszające jest natomiast to, że w tym roku można spodziewać się znacznego spadku kosztu kredytów hipotecznych w złotych, w związku z czym kredytobiorcy zapłacą niższe raty. Jak wynika z symulacji przygotowanej dla „Polski” przez portal finansowy Comperia.pl, miesięczna rata 30-letniego kredytu złotowego na 300 tys. zł jeszcze w połowie ubiegłego roku przekraczała 2 tys. zł. Teraz zaczęła spadać i już w czerwcu może wynieść nawet 1760 zł. 
Spadek cen kredytów złotowych nie oznacza jednak, że tak łatwo będzie je dostać osobom, które dopiero zamierzają kupić własne mieszkanie na kredyt. A to dlatego, że chociaż oprocentowanie kredytów w złotych jest teraz niższe niż w ubiegłym roku, to są one trudniej dostępne. Coraz więcej banków odmawia bowiem kredytowania 100 proc. nieruchomości, wymagając co najmniej 20 proc. wkładu własnego. Problemy mogą okazać się jeszcze większe, gdy w życie wejdą ograniczenia Komisji Nadzoru Finansowego, która chce, by np. rata nie przekraczała połowy dochodów. 
Decyzja RPP nie wpłynie na wysokość rat kredytów w euro. Mogą one jednak spaść, jeśli jutro Europejski Bank Centralny zdecyduje o kolejnej obniżce stóp procentowych w strefie euro. – Obstawiam, że wyniesie ona co najmniej 0,50 pkt proc. do poziomu 2 proc. – mówi Marek Rogalski, główny analityk domu maklerskiego First International Traders. – EBC obawia się bowiem eskalacji recesji i będzie ciął stopy, dopóki rynek kredytów się nie odblokuje – mówi Rogalski. 
Kolejne cięcia stóp procentowych nie będą miały większego wpływu na polską walutę. Złoty jest teraz słaby – głównie z powodu tego, że w obliczu spowolnienia gospodarczego wciąż brakuje inwestorów chętnych do lokowania kapitału na rynkach Europy Środkowo-Wschodniej. Wczoraj euro kosztowało już 4,17 zł, a frank szwajcarski aż 2,81 zł. Wysoka cena franka powoduje, że raty kredytów hipotecznych w tej popularnej jeszcze kilka miesięcy temu walucie nie spadają tak szybko, jakby mogły po ostatnich obniżkach stóp w Szwajcarii. Wręcz przeciwnie, w niektórych przypadkach rosną.
Łukasz Pałka