Inflacja staje się problemem, który odbije się na globalnych indeksach

Sezon wyników spółek w pełni i, można powiedzieć, zaskoczeń nie brakuje. Słaby wynik Goldman Sachs, choć oczekiwany, może dziwić, skoro rynek jest fenomenalny w porównaniu ze słabym 2008 rokiem czy nieobfitującym w nowe IPO 2009 rokiem.

Bank of America zamiast zysku pochwalił się stratą, a zysk Citigroup był wyraźnie poniżej oczekiwań. Jedynie spółki technologiczne potwierdzają swoją siłę, ale Nasdaq sygnalizuje to nie od dziś.

Miniony tydzień nie przebiegał jednak w rytm ogłoszonych wyników. Owszem, wpływały one na notowania konkretnych spółek, ale niekoniecznie szerokiego rynku, który ugiął się pod naporem chęci realizacji zysków. Byki jednak nie dawały za wygraną i pozwoliły niedźwiedziom jedynie na ruch wynikający z wykupienia rynku. Wciąż jesteśmy wysoko i są oczekiwania na poziomy wyższe mimo zapalonych lampek ostrzegawczych w postaci niezwykle optymistycznych nastrojów.

Ciekawy może być tutaj wątek inflacji na świecie. Otóż FED nie kwapi się do podwyżek stóp, które gdzie indziej są bardzo widoczne. Nie braknie więc głosów o kapitale szukającym schronienia na Wall Street przed globalną tendencją do zacieśniania monetarnej polityki. To odwrót od strategii promującej rynki wschodzące i niezwykle ciekawa może być obserwacja, jak cała ta sytuacja się zakończy. Jak na razie Wall Street zadziwia swoja siłą, która mimo ostatnich spadków wciąż jest wyraźnie widoczna.

 

Łukasz Bugaj

 

Polska i Europejskie Rynki Wschodzące


W ubiegłym tygodniu rynek okazał się silniejszy niż wynikałoby z naszych przewidywań opartych na analizie technicznej opisanych w komentarzu z poprzedniego tygodnia. Korekta spadkowa na indeksie WIG20 zakończyła się już na poziomie 2630, naruszając tylko nieznacznie wsparcie średnioterminowego kanału wzrostowego poprowadzonego od początku lipca 2010. WIG20 już we wtorek osiągnął nowe szczyty hossy, potwierdzając tym samym siłę byków.

Na uwagę zasługują zwłaszcza spółki z sektora chemicznego takie jak Puławy, Police czy Synthos, które po pozytywnej rekomendacji Domu Maklerskiego BZ WBK, rosły bardzo mocno. Fundamentalna poprawa wyników tych spółek ma swoje źródło w tzw. hossie surowcowej, która objęła swoim zasięgiem również produkty rolne. Dalszy silny wzrost cen produktów rolnych bez wątpienia spowoduje wzrost oczekiwań inflacyjnych, co będzie stanowiło istotne zagrożenie dla kontynuacji światowej hossy.

 

Uwagę inwestorów przyciągnęła również informacja o sprzedaży 15% akcji GTC przez spółkę Kardan (za pośrednictwem GTC Holding). Kurs GTC po tej informacji spadł w środę o 10% w pobliże ceny transakcyjnej 21,5 zł. Ciekawe informacje opublikowało też PZU. Zarząd PZU będzie rekomendował dywidendę w górnych granicach widełek 25-45% z zysku, co w kontekście ostatnich spadków cen akcji PZU może spowodować, że inwestorzy ponownie uznają ten walor za atrakcyjny cenowo.

 

Jacek Maleszewski

 

Europa Zachodnia


Kolejny tydzień na rynkach Starego Kontynentu inwestorzy mogą zaliczyć po stronie plusów. Główne zachodnioeuropejskie indeksy zyskały w ujęciu tygodniowym, bijąc jednocześnie dwuletnie szczyty.

 

Nie ulega wątpliwości, że dobry sentyment na giełdach Eurolandu po części zawdzięczamy chwilowej stabilizacji nastrojów wokół zagrożonych fiskalnie państw strefy euro. W miarę udana aukcja greckich i hiszpańskich bonów skarbowych w połączeniu z udaną aukcją długu krajów grupy PIIGS tydzień wcześniej pozwalają przynajmniej na chwilę odetchnąć z ulgą. Oczywiście nie należy zapominać, że głównym odbiorcą aukcji sprzed tygodnia był nie kto inny jak Europejski Bank Centralny, który wraz z Europejskim Funduszem Stabilizacyjnym próbuje od dłuższego czasu „odbierać” niechciane przez innych dłużne aktywa. Na krótką metę taktyka ta może się udać, natomiast w dłuższej perspektywie warunkiem koniecznym do stabilizacji sytuacji państw grupy PIIGS są systemowe zmiany w ich finansach publicznych. Innej drogi po prostu nie ma.

Z pozostałych danych z Eurolandu warto odnotować dobry styczniowy odczyt niemieckiego indeksu ZEW. Hitem stał się natomiast styczniowy poziom indeksu Ifo, badającego nastroje niemieckich przedsiębiorców, który uplasował się na poziomie najwyższym w historii. Gdyby dodać do tego wyższą prognozę niemieckiego ministerstwa finansów odnośnie tegorocznego wzrostu PKB, jawi się obraz coraz mocniejszej gospodarki naszych zachodnich sąsiadów, która najlepiej spośród rozwiniętych gospodarek strefy euro zniosła niedawny kryzys.

Dobrych nastrojów inwestorów nie zmąciły dane z Chin oraz gorsze wyniki finansowe amerykańskich banków. Efektem tego są wysokie poziomy większości indeksów, bijące dwuletnie maksima. W najbliższych tygodniach w centrum uwagi będą zapewne wyniki kwartalne kolejnych amerykańskich i europejskich koncernów. Na razie pozostajemy w trendzie wzrostowym, ale ewentualna korekta w najbliższych tygodniach z pewnością niczym złym nie będzie.

 

Piotr Trzeciak

 

Azja i Ameryka Łacińska


Chiński PKB wzrósł w IV kw. 2010 r. o 9,8 proc., po wzroście w III kw. o 9,6 proc. i wobec oczekiwanych w IV kw. 9,4 proc. Inflacja w grudniu w kraju środka wyniosła 4,6 proc. Analitycy Citigroup Inc. i Credit Suisse Group prognozują, że w I połowie tego roku inflacja może wzrosnąć nawet do 6 proc. Shanghai Composite Index spadł w skali tygodnia o 2,4 proc. i wyniósł w piątek na zamknięciu 2.715 pkt. To blisko najniższego poziom tego wskaźnika od 30 września ubiegłego roku. Silna przecena na giełdzie to głównie wynik obaw o dalsze zacieśnianie polityki monetarnej w Chinach, bo dotychczas podejmowane działania nie przyniosły oczekiwanego skutku.

Do 457 milionów, czyli o 19 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim wzrosła w 2010 roku liczba internautów w Chinach. Sekretarz stanu USA Hillary Clinton wytknęła Chinom przed wizytą ich prezydenta łamanie praw człowieka. Zapowiedziała, że USA nie przestaną zabierać głosu na ten temat. Podczas wizyty prezydenta Chin w USA prezydent Obama podkreślał, że Ameryka wita bez obaw wzrost potęgi Chin na arenie międzynarodowej. Jedna z amerykańskich gazet określiła spotkanie głów państw obu krajów jako spotkanie dwóch najsilniejszych ludzi świata, przy czym według autora chiński prezydent wydaje się mieć obecnie znacznie silniejszą pozycję.

Produkt krajowy brutto Chin wzrósł w 2010 roku o 10,3 procent, zaś inflacja wyniosła 3,3 proc. a w ostatnich dziesięciu latach wynosiła ona średnio ok. 1,6 proc. Dane wskazują też, że gospodarka chińska jest w niewielkim stopniu zależna od eksportu, bowiem 9,5 pkt. proc. chińskiego wzrostu wypracowały krajowe inwestycje i konsumpcja, zaś eksport tylko 0,8 pkt. proc. Inflacja jest jednym z głównych zmartwień chińskiego rządu. W grudniu wyniosła ona 4,6 proc., a w listopadzie 5,1 proc., powodując największy wzrost cen, głównie żywności, w ciągu dwóch ostatnich lat. Bank centralny nie może dopuścić, by sytuacja wymknęła się spod kontroli, a to nie pozostanie bez wpływu na indeksy giełdowe.

W środę Brazylijski bank centralny podniósł stopy procentowe. Podobnie w Indiach inwestorzy oczekują, że wkrótce zobaczymy podobny ruch banku centralnego. Oliwy do ognia dolewa największa w historii międzynarodowa emisja obligacji korporacyjnych Petroleo Brasileiro na kwotę ponad 6 miliardów dolarów. Spółka w związku z długoterminowym planem inwestycyjnym zamierza zwiększyć swoje zadłużenie w następnych pięciu latach do poziomu czterdziestu miliardów dolarów, zwiększając tym samym swoje zasoby gotówkowe do trzydziestu miliardów dolarów.

Jan Żuralski

 

Surowce


Tydzień stał pod znakiem spadków cen surowców. Najwięcej, bo ponad 3 proc., taniała miedź i ropa, natomiast złoto nie odbiegło zbytnio od średniej, notując spadek cen o ponad 2 proc. Ceny spadały głównie na skutek czwartkowych danych z Chin. Otóż informacje z Państwa Środka potwierdziły rozwojowy kierunek gospodarki, ale nadal niepokoi inflacja. To tylko utwierdziło inwestorów w przekonaniu, że zaostrzanie polityki monetarnej w tym kraju będzie kontynuowane, a kolejne podwyżki stóp procentowych wydają się kwestią czasu. Schładzanie gospodarki odbije się w przyszłości na popyt na surowce, stad największe spadki cen na najbardziej strategicznych gospodarczo surowcach, ropy i miedzi. Ropa w piątkowe popołudnie notowana była po 89 dolarów. Cenom nie pomogły nawet pozytywne prognozy ze strony Międzynarodowej Agencji Energii, która uważa, że rok 2011 przyniesie wzrost popytu na ropę o 1,6 proc, po wzroście w 2010 roku o 3,2 procenta. Ponadto, zakończono łatanie rurociągu Trans Alaska (wzrost podaży), który ze względu na awarię podnosił wyceny w Nowym Jorku. Widać było, że inwestorzy poważnie traktują dane z Chin, gdyż ceny miedzi spadały nawet w środowisku obaw o spodziewany deficyt tego metalu w tym roku przy jednoczesnym spadku wartości dolara do głównych walut. Prognozuje się, że niedobór surowca może wynieść 0,5-0,6 miliona ton i to pomimo ograniczonego popytu. Cenom miedzi pomagał słabnący dolar, jednak siła strachu była większa i miedź kończy tydzień na poziomie 9442 dolarów za tonę. Najgłębsza korekta notowań licząc od listopada 2010 roku odbywa się na złocie, które kosztuje 1340 dolarów za uncję. Obraz rynku psuje analiza techniczna, która wskazuje, że korekta może jeszcze trochę potrwać. Formacja odwróconej głowy z ramionami sugeruje spadki cen do poziomu silnego wsparcia wyznaczonego na poziomie 1315 dolarów za uncję.

 

Tomasz Ray-Ciemięga

 

Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi