Od kilku miesięcy trwa czarna seria bankowych awarii. Teraz na karty żalą się klienci ING Banku Ślaskiego. Plastiki działają, ale nie chcą realizować transakcji bezstykowych. A klienci chcą zbliżać.
Napisał do nas jeden z czytelników, który skarży się że opcja zbliżeniowa w karcie Visa od ING po pewnym czasie prostu przestaje działać. Według jego wiedzy, dzieje się to najprawdopodobniej z winy zamontowanego w karcie winy licznika.
„Objawia się to tym, że przykładając kartę do terminalu jest ona poprawnie odczytywana itp., ale transakcja i tak zostaje odrzucona. Z informacji jakie udało mi się uzyskać m. in. w trakcie rozmów z bardziej obeznanymi konsultantami bankowej infolinii od kart płatniczych, wiele kart wydawanych do rachunków osobistych, po wykonaniu nimi określonej liczby transakcji zbliżeniowych (albo od samego początku ich aktywacji), blokuje licznik transakcji bezstykowych i cały problem polega na tym, że licznika tego nie da się w żaden sposób odblokować przez transakcję stykową (chip+pin) tak jak ma to miejsce w innych bankach” – napisał pan Piotr. Podkreślił przy tym, że przy „normalnych” transakcjach stykowych karty działają bez zarzutu.
Bank przyznaje, że odnotował problemy z niektórymi kartami zbliżeniowymi: – W ostatnich tygodniach kilkunastu klientów zgłosiło nam problemy z korzystaniem z funkcji zbliżeniowej kart debetowych ING Banku Śląskiego – usłyszeliśmy w biurze prasowym. – Obecnie analizujemy przyczyny występowania tego problemu i pracujemy nad jego rozwiązaniem. Klientów, którzy spotkali się podobnymi trudnościami, przepraszamy za niedogodności i prosimy o zgłaszanie takich informacji do banku. Równocześnie chcemy podkreślić, że problem występuje w trakcie realizowania płatności zbliżeniowych i dotyczy tylko niektórych kart. Nie ma to wpływu na transakcje wykonywane w tradycyjny sposób (przez włożenie karty do terminala podanie kodu PIN/podpis), które przebiegają bez przeszkód.
Zapewne niejeden posiadacz karty płatniczej, któremu na siłę wydano plastik wyposażony w antenkę, ucieszyłby się z awarii, która dotknęła niektóre karty zbliżeniowe Visa wydane przez ING Bank Śląski. Wielu klientów narzeka na to, że banki nie dają im alternatywy i wydają karty wyposażone w technologię bezstykową. Po prostu nie chcą mieć kart z PayPass lub payWave. Obawiają się bowiem, że technologia zbliżeniowa nie jest do końca bezpieczna. W internecie można znaleźć wiele tekstów i filmów traktujących o tym, jak to łatwo wyciągnąć z karty dane posiadacza i dokonać transakcji.
I choć jak na razie nie odnotowano przypadków, by hakerzy masowo skanowali portfele w zatłoczonych autobusach, to jednak pogłoska na ich temat przybrała już rozmiary miejskiej legendy. Na nic zdają się nawet zapewnienia specjalistów z nadzoru finansowego, którzy twierdzą, że karty zbliżeniowe są bezpieczne. Bardziej realne są jednak inne zagrożenia: możliwość kradzieży karty i dokonania nią kilku nieuprawnionych transakcji lub nieświadomego wejścia na niedozwolony debet. I z tego względu nie każdy ma ochotę nosić zbliżeniową kartę w portfelu.
W dużym stopniu to banki przyczyniły się do niechęci wobec technologii zbliżeniowej. Z jednej strony wydając karty na siłę, z drugiej zbyt liberalnie ustalając liczniki na kartach. W teorii każda karta ma bowiem licznik, który po kilku transakcjach zbliżeniowych (z reguły 5 na kwotę nie wyższą niż 250 zł) powinien zawołać o kod PIN. To zabezpieczenie na wypadek sytuacji, gdy karta wpadnie w niepowołane ręce. Niestety część banków podniosła limity, po których karta może zapytać o kod. Z pojawiających się w mediach informacji wynika, że zdarzały się przypadki, że licznik był ustawiony na 9999. Jeśli taka karta wpadłaby w ręce złodzieja, faktycznie mógłby wyciągnąć z karty wszystkie pieniądze.
Nietrudno więc zauważyć, że – jeśli w ING wina faktycznie leży po stronie licznika – to problem jest zupełnie odwrotny niż w innych bankach. Karta blokuje możliwość zbliżania, nawet jeśli klient tego sobie życzy. Warto dodać, że od jakiegoś czasu ING Bank Śląski wydaje klientom tylko debetowe karty Visa. Czytelnicy wiążą nową awarię właśnie z tym faktem, mówiąc nam, że z kartami MasterCarda nie mieli problemów.
– Takie awarie będą się zdarzały. Im więcej technologii, tym więcej ryzyk – mówił po listopadowej awarii prezes PKO Banku Polskiego Zbigniew Jagiełło. I niestety jest to prawda. Trudno w zasadzie wskazać bank, który w minionym roku nie miał problemów z kartami, bankomatami czy bankowością internetową. I zapewne kolejna bankowa awaria to tylko kwestia czasu. Może więc wcześniej warto pomyśleć o tym, jak zabezpieczyć się na przyszłość?