Thierry Magon de la Villehuchet był współzałożycielem i głównym zarządzającym w funduszu pieniężnym Access International. Źródła policyjne podają, że finansista wykrwawił się na śmierć, podcinając sobie żyły w swoim nowojorskim biurze.
Jego fundusz stracił 1,4 mld dolarów powierzonych mu przez klientów na inwestycji w fundusz Madoffa, który okazał się zwykłą piramidą finansową – zyski wypłacane jego uczestnikom pochodziły z wpłat nowych inwestorów. W ten sposób oszukanych zostało wiele renomowanych instytucji finansowych oraz znane fundacje charytatywne. Straty szacowane są na 50 mld $. Sam Madoff przebywa obecnie w areszcie domowym.
„Dniami i nocami szukał sposobu, by odzyskać pieniądze klientów (…) To pożegnanie kogoś, kto nie musi się o nic obwiniać… Prawda jest taka, że każdy chciał inwestować z Madoffem – jego fundusz był postrzegany jak papiery z ratingiem AAA” – powiedział gazecie „La Tribune” jeden ze współpracowników de la Villehucheta.
Tymczasem sprawa piramidy finansowej Madoffa zatacza coraz szersze kręgi. Inwestorzy obwiniają SEC (amerykański nadzór giełdowy) o nieudolność w nadzorze nad funduszami. Podobnego zdania jest też nowojorska prokuratura. Oszukani próbują odzyskać swoje pieniądze (o przynajmniej ich część) na drodze sądowej. Pozwana została m.in. firma doradcza KPMG, która miała zachęcać do inwestowania w fundusz Madoffa.
Źródło: Reuters