Inwestorzy z Azji szukają polskich spółek

Rozmowa z Marcinem Duszyńskim, prezesem zarządu Capital One Advisers Sp. z o.o. 

Mimo, że Polska pozostaje ciągle pod wpływem światowego kryzysu, jako jedyny kraj Unii Europejskiej, w drugim kwartale 2009 roku zanotowała dodatni wzrost PKB. Sektor coraz prężniej rozwijających się małych i średnich przedsiębiorstw zyskuje na atrakcyjności w oczach zagranicznych Inwestorów.

Współpracujecie Państwo nie tylko z inwestorami z przyległych państw, ale także od niedawna z inwestorami z Azji. Dlaczego interesują się oni polskimi spółkami?

Kiedy zgłosili się do nas inwestorzy z Azji, sam zadawałem to pytanie, ponieważ jest to dość egzotyczny jak na Polskie warunki przypadek. Jeszcze do niedawna Polska była rynkiem dalekim i mało interesującym dla kluczowych graczy amerykańskich czy też zachodnioeuropejskich. W tej chwili dołączyła jednak do krajów dynamicznie się rozwijających. Kryzys – o którym trudno powiedzieć, że jest już za nami – nie dał się jednak tak bardzo we znaki, jak można się było tego spodziewać.

Kim są inwestorzy Azjatyccy?

To są głównie inwestorzy pochodzący z kręgów przedsiębiorców, którzy już się „dorobili”, mają doświadczenie w prowadzeniu przedsiębiorstw i chcą wykorzystać pewną nadwyżkę. W związku z tym, szukają nowych możliwości inwestycji w dynamicznie rozwijające się firmy. Polska jest dla nich obszarem stosunkowo mało spenetrowanym przez inwestorów zagranicznych.

Jakich inwestycji poszukują?

Okazuje się – przynajmniej do tej pory – że inwestorzy z Azji, to inwestorzy bardzo konserwatywni. Mniej są oni zainteresowani przedsięwzięciami związanymi, np. z Internetem; wolą skupiać się na branżach im znanych. Interesują ich przede wszystkim produkcja, handel i usługi. Przewidywana wartość pojedynczej inwestycji zamyka się w przedziale od 1 do 10 mln euro. Ten obszar jest relatywnie mało zagospodarowany przez inwestorów, którzy są już obecni na rynku krajowym.

Czyli zainteresowanie dotyczy małych i średnich przedsiębiorstw?

Zdecydowanie tak. Co ciekawsze, inwestorzy ci podkreślają, że dobrze by było, gdyby produkty produkowane przez taką firmę dało się eksportować do Chin. Jest to rzecz nowa, ponieważ zazwyczaj to Chiny są eksporterem a nie importerem. Inwestorom zależy też, by produkt stanowił dużą wartość dodaną ze względu na technologię, jak, np. urządzenia automatyki przemysłowej, bądź elektronikę, gdzie polska myśl techniczna ma wielokrotnie nierozpowszechnione, ale jednak duże osiągnięcia.

Chodzi więc po części o transfer technologii?

Nie do końca. Inwestorzy z Azji chcą przede wszystkim pomnażać pieniądze w ramach tych inwestycji. Musi się to po prostu opłacać. I działają oni nieco podobnie jak fundusze private equity, tyle, że są to prywatne pieniądze poszczególnych przedsiębiorców.

Jakie są kategorie doboru spółek?

Ważna jest innowacyjność oraz parametry związane z zajmowaną, bądź perspektywiczną częścią rynku. Liczą się firmy, które prężnie się rozwijają, posiadają ugruntowaną pozycję rynkową, bądź zmierzają w tym kierunku i mają źródła przewagi konkurencyjnej w stosunku do innych podmiotów.

Czy odwrotna sytuacja też ma miejsce: polscy inwestorzy szukają inwestycji za granicą?

Jak najbardziej. Najczęściej są to inwestorzy strategiczni, którzy szukają firm komplementarnych, które mogliby kupić. Ale pojawia się również nowy trend – przedsiębiorcy zaczynają myśleć o ekspansji międzynarodowej. Ten wielokierunkowy ruch jest bardzo dobrym zjawiskiem dla polskiej gospodarki.

Dziękuję za rozmowę.

Źródło: Capital One Advisers