Inwigilacja w imię wygody płacenia. Czy Google tym razem przesadził?

Google nie przestaje eksperymentować z płatnościami mobilnymi. 2 marca koncern zaprezentował kolejny pomysł na szybkie rozliczenia. Pod hasłem „Hands Free” kryje się aplikacja, która ma pozwolić klientowi płacić w sklepach bez sięgania po kartę lub smartfona. Wystarczy powiedzieć „płacę z Google”.

 

Pomysł dopracowany przez Google nie jest nowy. Trzy lata temu opisywaliśmy na łamach PRNews.pl „płatności dla hipsterów” promowane przez PayPal. Opierały się one na zameldowaniu (check-in) klienta w placówce handlowej. Sprzedawca widział w swojej aplikacji obecnych w danym momencie na miejscu płatników i mógł ich zidentyfikować w oparciu m.in. o zdjęcie profilowe. Wystarczyło zatem powiedzieć przy kasie „płacę PayPalem”, by handlowiec obciążył rachunek odpowiedniej osoby.

 

Hands Free Google bazuje na tym samym schemacie. Klient, który zainstaluje na swoim telefonie aplikację (dostępną dla iOS i Androida) nie musi nawet jednak sięgać po urządzenie. W oparciu o technologie lokalizacyjne powszechnie dostępne dziś w smartfonach  (Bluetooth LE, WiFi, lokalizację dzięki sieci komórkowej, GPS) Google ustala położenie klienta i „melduje” go w placówce handlowej uczestniczącej w systemie. Użytkownik podchodzi do kasy i mówi „zapłacę z Google” i ewentualnie podaje swoje inicjały, a sprzedawca wybiera w swojej aplikacji profil klienta i finalizuje transakcję.

 

 

Jak informuje Google na stronie eksperymentalnego projektu, w niektórych placówkach uczestniczących w pilotażu zainstalowano także kamery, które „mają uprościć proces płatności”. Potwierdzenie tożsamości płatnika odbywa się dzięki porównaniu obrazu z kamery i zdjęcia profilowego. Pomogłoby to rozwiązać problem niskiej wydajności procesu płatności Hands Free – w dużych punktach handlowych identyfikowanie klienta przez sprzedawcę będzie czasochłonne. Google zapewnia, że obrazy z kamery są natychmiast usuwane, sklep nie ma do nich dostępu, a dane nie trafiają nigdy na serwery firmy.

 

Stary pomysł w nowym wykonaniu

 

Potentat z Mountain View idzie drogą, którą wcześniej wytyczyli Square (z usługą Square Wallet) i PayPal (PayPal Here). Ideą „zero friction payments” zainteresowany był także Microsoft, testujący wykorzystanie kamer do identyfikowania płatników. Google zaczyna ostrożnie – pilotaż odbywa się w wybranych placówkach sieci McDonald’s i Papa Johns Pizza w San Francisco.

 

Użytkownicy są zachęcani do udziału w programie 5-dolarowym rabatem doliczanym do pierwszego zakupu. Przedsięwzięcie nie ma nic wspólnego ze schematem Android Pay opartym na mobilnych płatnościach NFC, jest zupełnie osobnym eksperymentem. Jednak w tym przypadku rolę źródła pieniądza również pełnią karty płatnicze.

 

Jest coś niepokojącego w idei ciągłego śledzenia naszych ruchów przez wielki informatyczny koncern. Wprawdzie inwigilacja od dawna jest już faktem, jeśli korzystamy z usług lokalizacyjnych Google (tzw. historii lokalizacji), ale płatności Hands Free będą przy każdej transakcji przypomnieniem, że ktoś zna nasze dokładne położenie. Google reklamuje swój pomysł hasłem wygody i być może trafi to do przekonania osobom, które do prywatności nie przykładają specjalnej wagi. Dla reszty będzie to zapewne kolejny dowód na uzasadnienie tezy, że czasy Wielkiego Brata nadeszły.