W USA gracze musieli się w środę zmierzyć z tym, że w nocy chińska, państwowa agencja Xinhua News Agency poinformowała, że rząd nie nosi się z zamiarem uruchomienia podobnego do tego z 2008 roku programu pobudzenia gospodarki. To był spory minus, więc nie dziwiła prawdziwa przecena na rynku surowcowym. Dochodziły też informacje z Europy. Część pomagała bykom, część szkodziła.
Na przykład teoretycznie powinno pomagać to, że rząd hiszpański nie dokapitalizuje Bankii własnymi obligacjami. Wyemituje je FROB (fundusz restrukturyzacji banków – pewnego rodzaju fundusz gwarancyjny). Okazało się też, że Komisja Europejska popiera emisję euroobligacji, unię bankową (gwarancje bankowe depozytów dla całej UE, wspólny nadzór bankowy) oraz dokapitalizowanie banków z funduszu ESM. Problem w tym, że Niemcy się temu wszystkiemu sprzeciwiają.
Gwałtownie zmieniła nastroje informacja o tym, że w Grecji Syriza ma 30 procent poparcia i prowadzi w sondażach. Z oddzielnego sondażu dowiedzieliśmy się, że Grecy chcą zmiany ustaleń z „trojką”. W sumie to były żadne rewelacja, bo Nowa Demokracja miała w tym sondażu niewiele mniejsze poparcie (26,5 proc.), a to, że Grecy chcą zmiany ustaleń było znane od wielu miesięcy. Jednak teraz na nastroje wpływa dosłownie byle co. Chyba najbardziej straszyło to, że rentowność obligacji hiszpańskich otarła się o 6,7 procent, a włoskich przekroczyła 6 procent.
W tej sytuacji amerykańskie byki miały bardzo utrudnione zadanie. Nawet przedostatni dzień miesiąca („windows dressing”) niespecjalnie im pomagał. Po prostu inne rynki emitowały takie sygnały strachu, że rynek akcji musiał ulec. Indeksy spadały jednak bardzo spokojnie. Owszem, spadki były większe od jednego procenta, ale przy takiej przecenie surowców (szkodzą sektorowi paliwowemu) i umocnienie dolara (szkodziło eksporterom) mogły być dużo większe. Czekanie na pomoc banków centralnych nadal pomagać będzie bykom.
GPW, podobnie jak złoty, też nie miała wyboru. WIG20 od początku sesji tracił naśladując to, co działo się na innych giełdach europejskich. Na rynku widać było jednak raczej zniechęcenie niż przerażenie. Po decyzji o dokapitalizowaniu Bankii sytuacja na wszystkich rynkach zaczęła się nieznacznie poprawiać. Rewelacje Komisji Europejskiej, poprawiając nastroje na wszystkich rynkach doprowadziły nawet w krótkim czasie do powrotu WIG20 do poziomu neutralnego.
To też nie był koniec zmienności. Zmiana lidera sondaży w Grecji tak pogorszyła nastroje na giełdach (to był zdecydowany pretekst), że WIG20 zaczął znowu spadać. Spadał jednak bez entuzjazmu. Nasz rynek był dużo spokojniejszy niż inne rynki europejskie. Łagodzący wpływ wywierał wzrost KGHM (polowanie na dywidendę?). Akcje drożały, mimo że cena surowca nurkowała. Zakończenie sesji spadkiem WIG20 o 0,89 proc. należy uznać za sukces byków.
Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi