Japonia: trzęsienie ziemi, tsunami i katastrofa nuklearna szkodzą gospodarce

Seria „czarnych łabędzi” przyczyniła się do powstania najgorszego kryzysu po II Wojnie Światowej, jak określił obecną sytuację premier Kan – samozwańczy eksperci niemal automatycznie zaczęli jednak cieszyć się, że obecna potrójna klęska, sama w sobie niewątpliwie katastrofalna, w rzeczywistości mogłaby przynieść pewne korzyści nękanemu deflacją Krajowi Wschodzącego Słońca.

To oczywiście nonsens, chociaż naszym zdaniem PKB faktycznie może zacząć szybciej rosnąć w kolejnych miesiącach roku. Obecna katastrofa zintensyfikuje tylko jednak negatywny wpływ czynników, które dotychczas szkodziły PKB. Japonia będzie teraz musiała poświęcić wiele lat na odbudowę, co oznacza, że zasoby zostaną zabrane z innych, produktywnych przedsięwzięć. Nie wolno też zapominać o tym, że dług publiczny Japonii z każdą chwilą rośnie.

 Źródło: Bloomberg i obliczenia własne.

Kluczową kwestią dla japońskiej gospodarki w II kwartale jest to, w jakim stopniu destrukcja, w tym niedobory energii, wpłynie na PKB (a to właśnie skala zniszczeń najbardziej odróżnia trzęsienie z 11 marca od katastrofy z 1995 roku). Nasze prognozy opierają się na założeniu, zgodnie z którymi niedobory energii będą mieć istotny wpływ jedynie w pierwszym półroczu – ryzyko tego, że rzeczywistość okaże się gorsza od wizji przedstawionej w naszej prognozie, jest jednak oczywiste, ponieważ wystarczy, by niedobory energii przedłużyły się i utrzymały w III kwartale i później. Choć w prognozie rocznej spodziewaliśmy się 1,3% wzrostu PKB, obecnie sądzimy, że nie przekroczy on 0,7%.

Japońska polityka monetarna

Od dawna uważaliśmy, że w 2011 r. nie należy się spodziewać jakiegokolwiek zwiększenia stóp procentowych banku centralnego w stosunku do obecnego poziomu 0,1%, a tragiczne zdarzenia z 11 marca oczywiście tylko wzmacniają zarówno ten pogląd, jak i szansę na to, że Bank Japonii będzie musiał wdrożyć potężny program quantitative easing choćby po to, by zapobiec potencjalnemu umacnianiu się jena, które mogłoby nastąpić po „repatriacji” przepływów kapitału z zagranicy na rynek krajowy. Przyglądajcie się jednak uważnie – Bank Japonii w rezultacie będzie monetyzować olbrzymie japońskie zadłużenie państwowe.

Jen: czy brzemię długu publicznego w ogóle ma znaczenie?

Katastrofalne trzęsienie ziemi i tsunami z 11 marca okazały się potężnym ciosem dla i tak już słabej japońskiej gospodarki. Opublikowane za IV kwartał dane o PKB wskazują na typową recesję, zaś po tsunami w I kwartale bynajmniej nie należy spodziewać się wzrostów. Początkową reakcją na katastrofę z 11 marca było umocnienie się jena, ponieważ rynek liczył na powtórzenie się sytuacji, która nastąpiła po trzęsieniu w 1995 r., kiedy to para USDJPY osiągnęła historyczny rekord, spadając poniżej 80 w związku z oczekiwaniami dotyczącymi powrotu japońskiego kapitału na rynek wewnętrzny i przeznaczenia sprowadzonych środków na pokrycie szkód. Tego rodzaju umocnienie mogłoby się utrzymać, ponieważ rynek faktycznie próbuje powtórzyć reakcję z 1995 r. Jeżeli stopy procentowe zostaną utrzymane na niskim poziomie, zaś kapitał jeszcze jakiś czas będzie płynąć do kraju, być może będziemy mogli liczyć na dalsze wzrosty jena, zakończone być może historycznymi rekordami USDJPY na poziomie znacznie poniżej 80.

Japońska gospodarka i sytuacja jej budżetu w 2011 r. nie przypominają jednak tych sprzed szesnastu lat, ponieważ krajowi nabywcy nie mają już pieniędzy na obligacje – bez odpowiedzi pozostaje zatem pytanie o to, jak rząd ma zamiar zapewnić długoterminowe finansowanie odbudowy zniszczonych regionów. Nieuniknione wydaje się drukowanie pieniędzy przez Bank Japonii – a jeśli nawet takiemu hegemonowi jak dolar nie udało się uniknąć konsekwencji zalewania rynku darmowym pieniądzem i zwiększania zadłużenia, to i jen będzie musiał się liczyć z podobnymi skutkami wpuszczania do obiegu waluty bez pokrycia. Ostatecznie może to oznaczać ostry spadek jena, ponieważ Japonia jest najbardziej zaawansowana w rozgrywaniu „keynesowskiej końcówki”, jak nazywa ostatni etap zadłużania się państw zarządzający funduszem hedgingowym Kyle Bass. Być może nie nastąpi to już w II kwartale, jednak ostatnia katastrofa zdecydowanie przybliżyła dzień, w którym Kraj Kwitnącej Wiśni będzie musiał stawić czoła skutkom swojej niewypłacalności. Poza tym należy pamiętać o tym, że japoński rok fiskalny kończy się 31 marca.

Źródło: Saxo Bank