Jeśli nie ZUS, to co? Lokaty i ROR-y

Założeniem reformy emerytalnej, z punktu widzenia ustawodawcy, było przede wszystkim zrzucenie części odpowiedzialności za świadczenia emerytalne na obywateli. Szkoda tylko, że nikt nie potrafił i wciąż nie potrafi powiedzieć, jak zła jest w rzeczywistości sytuacja ZUS-u.

Może to w większym stopniu wpłynęłoby na świadomość przyszłych emerytów. Na razie jednak nic się w tej kwestii nie zmienia. Polacy nie odkładają na emeryturę, wciąż licząc, że Państwo będzie ich wspierać.

Szukając skutecznej, a co najważniejsze – efektywnej – formy oszczędzania pieniędzy, każdy przyszły emeryt jako punkt wyjścia potraktuje na pewno swój ROR (rachunek oszczędnościowo-rozliczeniowy) oraz oferowane przez swój bank lokaty terminowe. Czy to dobre rozwiązanie? Cóż, skupmy się przez chwilę na tym, czym jest ROR i czym jest lokata.

>>> Jeśli nie ZUS, to co? – fundusze inwestycyjne

Wbrew powszechnej opinii lokaty, a tym bardziej ROR-y, nie są instrumentami do pomnażania kapitału. Pozwalają jedynie zbilansować inflacyjne straty. Warto pamiętać, że zysk wypracowany przez lokatę obciążony jest również podatkiem Belki. Tak więc o 1/5 zysków z naszej lokaty upomni się fiskus. Choć nie zawsze.

Mało kto zdaje sobie sprawę, że kapitalizacja dzienna (naliczanie odsetek) daje możliwość ominięcia podatku Belki. Jeśli należny podatek, przy dziennym naliczeniu odsetek, jest mniejszy niż 50 groszy, wtedy podatku nie zapłacimy. Trzeba jednak pamiętać, że podatek zależy od sumy zebranego kapitału, kapitalizacji oraz w konsekwencji od odsetek, jakie zostaną dopisane. Myśląc jednak perspektywicznie o długoterminowym odkładaniu, trudno przywiązywać wagę do takich szczegółów. Do zabezpieczenia emerytury, trzeba zebrać kwotę dużo większą niż 18,250 zł (taka suma w dziennej kapitalizacji daje odsetki na poziomie 50 groszy dziennie).

Tak więc nie zaprzątajmy sobie głowy podatkiem od zysków kapitałowych, bo – jak każdy – tak i ten trzeba zapłacić. „Belka” w żaden sposób naszej sytuacji emerytalnej nie pogorszy, ale też nie polepszy.

Lokata bankowa zawierana jest terminowo, przy czym okres jest różny w zależności od oferty konkretnego banku. W grę wchodzi zwykle czas do roku, choć zdarzają się lokaty nawet na 48 miesięcy. Trudno jednoznacznie określić, czy terminowość jest wadą czy zaletą. Na pewno jest punktem odniesienia przy planowaniu finansów. Nie da się jednak lokaty traktować poważnie, przy długoterminowym planowaniu. Depozyty zawsze będę miały oprocentowanie na poziomie maksymalnie 5-7 procent i zawsze po ich zamknięciu będzie pobierany podatek Belki. Zakładając, że inflacja będzie oscylować wokół 3,5 proc. r/r, to zysk z takiej lokaty jest naprawdę niewielki.


>>> Jeśli nie ZUS, to co? Polisy unit-linked

Można posłużyć się w tym miejscu prostym, acz bardzo dobrze obrazującym sytuację, przykładem. Otóż załóżmy, że mamy odłożone 100.000 zł i wpłacamy je na roczną lokatę,ze stałym oprocentowaniem, np. 5%. Działanie do obliczenia jest banalnie proste. Po roku mamy na koncie 100.000 zł plus 5 tys. zysku. Jednak nasza inwestycja straciła 3,5% z powodu inflacji, tak więc zamiast 100 tys. zł mamy 96,5 tys zł. Jeśli dodamy do tego zysk, pomniejszony o podatek Belki, czyli o kolejny tysiąc złotych, zostaje nam nie 105 tysięcy, a 101,5 tyś zł. Tak więc zysk netto, jaki osiągnęliśmy przez rok , to jedynie 1.500 zł.

Na lokacie nie można zarobić wiele. Do lokaty nie można dopłacać, lokaty nie można przekazać nikomu jako uposażonemu, tak jak to jest w polisach ubezpieczeniowych. Depozyt bankowy nie jest co prawda narażony na koniunkturalne wahania, ale również podczas hossy nie zacznie nagle zarabiać.

Lokata bankowa z pewnością jednak może służyć jako narzędzie dywersyfikujące ryzyko, stanowiące zabezpieczenie części środków. Trudno mówić, że środki na lokacie są zamknięte lub niedostępne, gdyż utrata zysku na poziomie 1,5% w skali roku, nie jest praktycznie żadną stratą. W szczególności, jeśli myśli się o długoterminowym oszczędzaniu, w celu zabezpieczenia emerytury.

Również długoterminowe oszczędzania na ROR-ach nie jest dobrym rozwiązaniem i wcale nie najważniejsze jest tu oprocentowanie. Chodzi głównie o dostępność środków, która jest właściwie nieograniczona, a to główna przeszkoda w długoterminowym oszczędzaniu.

Pieniądze, które odkładamy na emeryturę, muszą być przez pewien czas w ogóle niedostępne. Chodzi o wyrobienie w sobie nawyku odkładania, a także dopuszczenie myśli, że tych pieniędzy po prostu nie ma. Inaczej nie będzie możliwości uzbierania jakiekolwiek sumy, która pokryłaby choć w części nasze potrzeby na emeryturze.

Bardzo istotne jest to, że kapitał inwestowany w banku (choć lokatę trudno nazwać inwestycją), także ten znajdujący się na ROR-ach, stanowi część masy upadłościowej spółki (w tym wypadku banku) ponad wysokość sumy jaką gwarantuje BFG, czyli Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Od 2008 roku suma ta wynosi 50.000 euro. Co prawda polski system bankowy jest stosunkowo bezpieczny, jednak jak pokazał okres kryzysu i jego nieprzewidywalność, każdej instytucji finansowej mogą przydarzyć się poważne kłopoty.

Depozyty bankowe są dobrym narzędziem i produktem finansowym, głównie jednak do krótkoterminowego „przechowywania” pieniędzy i uchronienia ich przed inflacją. Są ciekawym rozwiązaniem na czas koniunkturalnych wahań, kiedy inne instrumenty mają zbyt spekulacyjny charakter i narażone na duże spadki.

Jednak nie mogą stanowić podstawy zabezpieczenia przyszłej emerytury. Nie dają szansy na ponadprzeciętny zysk, a każdorazowo po zamknięciu lokaty potrącony będzie podatek Belki. Trudno w przypadku depozytów mówić o tzw. efekcie średniej, gdyż nie kupujemy żadnych innych walorów. Również efekt procentu składanego jest ledwo zauważalny i kompletnie nieefektywny, ponieważ – jak pokazało wyliczenie – zysk netto to tak naprawdę 1,5 procenta.

Czasem na rynku pojawiają się również lokaty, gdzie część środków inwestowana jest w fundusze inwestycyjne. W takim wypadku rzeczywiście pojawia się szansa na ponad przeciętny zysk, ale z drugiej strony istnieje dokładnie takie samo ryzyko poniesienia straty. Co gorsze, taka lokata również jest terminowa i wobec spadków wartości funduszy inwestycyjnych nie ma już czasu na odrobienie strat.

Dlatego przed podjęciem decyzji o ulokowaniu pieniędzy w banku, czy to na ROR-ze, czy na lokacie, konieczne jest przede wszystkim dokładne sprawdzenie rzeczywistego oprocentowania oraz warunków wyjścia z lokaty, a także tego, czy część środków nie jest inwestowana w inne instrumenty. Niestety banki bardzo często szczegółowe informacje podają małym drukiem, z reguły w miejscu trudno zauważalnym, a także stosują różne zabiegi marketingowe dla podniesienia atrakcyjności oferty. Niestety często okazuje się, że w rzeczywistości warunki nie są tak korzystne, a oprocentowanie netto jest dużo niższe od reklamowanego.

Źródło: Bankier.pl