Jest panika – będą wzrosty

W Warszawie kończyliśmy notowania na niewielkich plusach, ale tylko dlatego, że zamknięcie wypadało wcześniej niż parkietów w Europie. Tamte rynki widząc sytuację na parkiecie amerykańskim i sporą chęć spadku również pogrążyły się w czerwieni. Cały efekt wywołały jedynie emocje, a nie jakiekolwiek dane.

Cała wczorajsza sesja nie ma już dziś żadnego znaczenia. Wszystko na czym będą opierać się inwestorzy pojawiło się już po zamknięciu naszego rynku. Sesja w Stanach zakończyła się gorzej niż przypuszczali najwięksi pesymiści. Najważniejsze indeksy spadły o 7,5 procent i są na poziomach ostatnio widzianych na początku 2003 roku. Warto przypomnieć, że dokładnie rok temu – 9.10.2007 roku indeksy te notowały swoje rekordowe poziomy. Zaledwie rok bessy obniżył wyceny budowane przez ostatnie 5 lat. Tak histeryczne zachowanie jakie obserwujemy na giełdach azjatyckich i przeceny sięgające 10 procent z pewnością będą miały znaczenie dla krajowych inwestorów. Przy takiej panice można również śmiało postawić tezę, że za chwilę (w przyszłym tygodniu) zobaczymy silne odreagowanie. Weekend to bardzo dobry czas do ogłoszenia kolejnego planu ratunkowego, który choćby odrobinę uspokoi inwestorów. Równie pomocny może okazać się szczyt G-7 i komunikat, w którym światowy przywódcy poinformują o kolejnych zbawiennych dla rynków krokach.

Krzysztof Barembruch
A-Z Finanse