Jak najlepiej dotrzeć do dzieci i nastolatków? Pomocny może okazać się nastoletni idol z 30 milionami fanów na Twitterze i 48 milionami znajomych na Facebooku. Justin Bieber będzie wkrótce twarzą kampanii prowadzonej przez amerykański serwis BillMyParents.com. Gwiazdor nauczy jak używać karty przedpłaconej i jak odpowiedzialnie zarządzać kieszonkowym.
Każdy, kto zetknął się z twórczością pochodzącego z Kanady Justina Biebera prędzej czy później zadaje sobie pytanie „jak tego można słuchać?”. Kilka miliardów odsłon teledysków na YouTube podpowiada jednak, że chętnych nie brakuje. Najwyraźniej w wersach utworu „Baby” kryją się jakieś podprogowe komunikaty, które trafiają do kilkunastoletnich odbiorców i sprawiają, że rytmiczne popiskiwanie stało się światowym hitem. Kto opuścił już szkołę podstawową, tego fenomenu nie zrozumie, ale Bieber jest w nastoletnim showbiznesie niekwestionowanym numerem jeden.
Współpraca celebryty z serwisem BillMyParents.com polegać będzie na wyprodukowaniu serii klipów wideo, które zapewne cieszyć się będą równie dużym powodzeniem, co dokonania muzyczne artysty. Przy okazji warto jednak przyjrzeć się skierowanej do nastolatków ofercie BillMyParents, ma ona bowiem kilka interesujących cech.
Rodzice zapłacą dot com
BillMyParents.com to serwis, który oferuje karty przedpłacone noszące logo MasterCard przeznaczone dla nastolatków. Kartom towarzyszy jednak całe zaplecze zamieniające kawałek plastiku w nowoczesny system finansowej kontroli rodzicielskiej. Posiadacz karty ma dostęp do serwisu internetowego, w którym może zasilać kartę, podglądać jej saldo i historię transakcji.
W serwisie internetowym nastolatek może zdefiniować listę członków rodziny. Dobroczyńcy wpisani na listę otrzymają mailem informację o tym, jak zalogować się w serwisie i zasilić konto wnuczka czy bratanka. Zamiast urodzinowej koperty, nastolatek może zatem otrzymać bezgotówkowy prezent.
Znacznie więcej możliwości mają rodzice, dla których przygotowano osobny internetowy front-end oraz aplikacje mobilne na Androida i iOS. Rodzic może nie tylko zasilić rachunek dziecka, ale również zlecić comiesięczną automatyczną wypłatę kieszonkowego (poprzez obciążenie karty płatniczej albo transfer z rachunku bankowego). Podglądowi transakcji towarzyszy możliwość zablokowania karty dziecka w dowolnym momencie.
Rodzice mogą otrzymywać wysyłane po każdej transakcji powiadomienia na telefon komórkowy i e-mail. Alert zawiera nie tylko informację o wysokości obciążenia, ale również o miejscu, w którym dokonano zakupu. Wysyłając SMS można także szybko zablokować kartę dziecka.
Przedpłacona karta jest dobrym pierwszym krokiem w stronę finansowej samodzielności. Jej użytkownik nie ponosi ryzyka przekroczenia stanu rachunku, a koszt utrzymania plastiku jest, jak na amerykańskie warunki, całkiem przystępny (3,95 USD miesięcznie). Karta BillMyParents dba także o moralność młodych klientów, nie zadziała u niektórych akceptantów – sprzedawców broni, pornografii, w sklepach z alkoholem oraz salonach gier hazardowych.
Plastikowe zniewolenie
Totalna finansowa kontrola może podobać się rodzicom, ale podejrzewam, że nie trafia do gustu nastolatkom. Świadomość, że ojciec otrzymuje SMS za każdym razem, gdy dziecko wyciąga kartę z portfela może działać paraliżująco. Na szczęście przedpłacony plastik działa także w bankomatach i dorastający młodzieniec może skorzystać z anonimowości, jaką daje posługiwanie się gotówką.
Rozwiązanie BillMyParents reklamowane jest jako narzędzie wspierające edukację finansową dzieci. Zablokowanie karty jako pretekst do rozmowy o pieniądzach? Jakoś do mnie ten pomysł nie przemawia. Nastolatki chcą czuć się niezależne, tak było i będzie. Nie zmieni tego nawet Justin Bieber.. mam nadzieję.
Michał Kisiel
// ++e++); // ]]>
m.kisiel at bankier dot pl