Karuzela kręci się dalej…

Dla inwestora, który tylko od czasu do czasu patrzy na indeksy taka zmienność musi budzić niepokój, bo jak tu rozsądnie inwestować, gdy każdy dzień może przynieść zwrot sytuacji o 180 stopni. Obecnie rynkami żądzą emocja, które rzucają indeksami raz w jedną raz w drugą stronę. Warto przypomnieć, że jeszcze 2 lata temu zmiany amerykańskiego S&P500 o 2 procent były traktowane jako niezwykle istotne. Dziś wzrosty lub spadki o 2 procent uważa się za… nic nadzwyczajnego.
Na wczorajsze zachowanie giełdowych graczy po raz kolejny wpływały losy planu ratowania amerykańskiej gospodarki. W tej chwili wiadomo, że plan będzie przyjęty, ale w innej formie niż pierwotnie oczekiwano. Z drugiej strony jeżeli do czasu przyjęcia planu przez Kongres zobaczymy jeszcze jakiś upadek lub bankructwo panika z początku tygodnia powróci ze zwielokrotnioną siłą, ale w konsekwencji (nawet po spadkach) sytuację w końcu będzie można uznać za opanowaną. Na razie jednak ilość niewiadomych sprawa, że całość przypomina czeski film – nikt nic nie wie.

Dzisiejszy dzień nasz parkiet powinien wzrostami, aby nadgonić wczorajszą zwyżkę w USA, ale z uwagi na wyczekiwanie kolejnych nowości z Ameryki zamknięcie może wyglądać już zupełnie inaczej. Najprawdopodobniej żadnej reakcji nie będzie podczas publikacji indeksów rozwoju ze stery Euro mimo, że prognozy pokazują wyraźne spowolnienie u naszych zachodnich partnerów.

Krzysztof Barembruch
A-Z Finanse