KK Fortis Banku – klasyka bez emocji

Jeśli kiedyś karta kredytowa była rarytasem – bo można ją było otrzymać najpierw w jednym, a potem zaledwie w kilku bankach – to teraz mamy po prostu istny zalew ofert. Swoje kredytówki mają praktycznie wszyscy, a ci którzy ich jeszcze nie mają – będą mieć za chwilę (mowa na przykład o eurobanku).

W tym temacie cicho jest w zasadzie tylko o BOŚ, ale zapewne to też tylko kwestia czasu – skoro nawet BGŻ dorobił się kart kredytowych. Za chwilę zatem przyjdzie czas na dużych detalistów. Na przykład polski Carrefour wprowadzi niedługo do swojej oferty MasterCard Electronic z możliwością dokonywania operacji w internecie. Jednym słowem – rynek bardzo szybko zaczyna dojrzewać – i co najważniejsze – jego oferta zaczyna obejmować nie tylko najlepiej zarabiających, ale również osoby o niskich dochodach.

Jak zatem na tym tle wygląda propozycja Fortis Banku? Mówiąc ogólnie – tak sobie. No ale z drugiej strony to produkt, który przede wszystkim ma być uzupełnieniem oferty, a nie – tak jak to jest w przypadku innych instytucji – źródłem sporych zysków. Dlatego to taka klasyka – bez emocji. Marka Fortis Banku w Polsce jest mało znana, dlatego dla łowców prestiżu pozostaje Amex. Karta kredytowa jest, bo być musiała i prawdopodobnie dlatego bank tworząc ją nie był zbyt “kreatywny”.

Po pierwsze cena – 50 zł za VISA Classic i 250 zł za Golda. W pierwszym roku dla posiadaczy rachunków osobistych – jest specjalna promocja – karty wydawane są za 50% standardowej ceny. Osoby, które mają chargówkę – mogą wymienić ją na KK bezpłatnie. Swoją drogą w końcu posiadacze ePakietu będą mogli mieć embosowaną kartę tej instytucji.

Dostępne oprocentowanie tez nie zachwyca. Dla VC jest to 25% dla transakcji bezgotówkowych i 28% dla gotówkowych. Dla VG odpowiednio 22 i 24%. Jednym słowem – dość drogo – a inne oferty dają znacznie więcej niż “Skip payment”, czyli możliwość pominięcia w danym miesiącu obowiązku zapłacenia minimalnej kwoty spłaty, czy “ubezpieczenie gwarancji niższej ceny towaru”. Fortis nie daje ani znanej marki, ani atrakcyjnych warunków cenowych. Taki średniak na tle innej oferty.

Trzeba jednak pamiętać, że akurat tę propozycję należy jednak rozpatrywać z punktu widzenia dopełnienia oferty produktowej. Bank nie mógł sobie dłużej pozwolić na brak takiej karty. Zawsze istniało bowiem ryzyko, że sięgając po kartę Citibanku, klient zainteresuje się również pozostałą ofertą tej instytucji. Podejście do tego w taki sposób tłumaczy nam wszystko…