W cieniu wielkich fuzji i śmiałych planów zdobycia polskiego rynku, Bank Pocztowy rozwija skrzydła. Całą sytuację można porównać do wodowania giganta. Wciąż jest obawa, czy aby ta wielka konstrukcja nie będzie przeciekać i nie zatonie. Nie ma też pewności, czy będzie można nią odpowiednio szybko sterować, czy nie zabraknie paliwa, czy będzie popyt na bilety i w końcu, kto je będzie kupował. Istnieje również obawa o to, czy armatorzy poradzą sobie z prowadzeniem takiego biznesu. Ten ważniejszy na tym się nie zna i ma swoje wewnętrzne problemy, a temu drugiemu chyba brak pomysłu na współpracę.Jak zatem widać po tym trochę marynistycznym porównaniu – nie jest i nie będzie łatwo. Do tej pory Bank Pocztowy działał gdzieś na uboczu polskiej bankowości. O jego przejęcie starał się Raiffeisen Bank, w końcu skończyło się na tym, że 25 proc. plus jedna akcja trafiła do PKO BP. Pozostałe udziały należą do molocha, jakim jest Poczta Polska. A ta instytucja ma przed sobą dużo do zrobienia.
Co się może stać, kiedy Poczta straci monopol na zwykłe listy pokazuje przykład przesyłek kurierskich. Udział w tym rynku naszego rodzimego monopolisty jest minimalny. Uwolnienie rynku, przy jednoczesnym utrzymaniu wymogu działania na terenie całego kraju, może spowodować, że rywale skoncentrują się na najbardziej intratnej części rynku, czyli dużych miastach. Jeśli zatem doda się do tego brak inwestycji, przerost zatrudnienia, spadającą jakość obsługi, długie kolejki, to nie ma się co dziwić, że PP będzie miała przed sobą trudne czasy. To również ryzyko dla Pocztowego. Czy przy takiej masie problemów, Poczta będzie jeszcze miała chęć się nim zajmować? W końcu skąd bank weźmie pieniądze na rozwój?
W tym momencie widać, że PP pokłada wiele nadziei w rozwój tej instytucji finansowej. Można to łatwo wyjaśnić. Sprawnie działający bank może polepszyć jej wizerunek, a także zahamować spadek przychodów, a wręcz przyczynić się do zwiększenia zysków. Na całym świecie mamy przykłady banków wyrosłych na lokalnych pocztach. U nas wciąż jest jeszcze szansa na powtórzenie takiego scenariusza. Tym bardziej, że widać coraz więcej synergii w działaniu obu tych podmiotów. Wystarczy spojrzeć na sieć dystrybucji Banku Pocztowego. Robi wrażenie!
Bank tworzy bowiem jedną z największych sieci dostępu do usług finansowych. Może spokojnie konkurować z PKO BP, nawet razem z jego ajentami. W ramach projektu DETAL, Pocztowy uruchomił pomiędzy listopadem 2006 a grudniem 2007 blisko 1200 Pocztowych Stanowisk Finansowych! Tak – dokładnie tyle, ile w tym momencie ma placówek PKO BP. Wielokrotnie przewyższa zaś ich liczbą mniejsze, a nawet średnie banki. Plany na przyszłość są również ciekawe. Na ten rok liczba Stanowisk ma się jeszcze podwoić. Pod koniec 2009 ma być ich w sumie 3355. Takiej siły rażenia można pozazdrościć. Zwłaszcza, że Pocztowy będzie wspierany przez armię listonoszy i pozostałe placówki pocztowe. Poza placówkami liczą się też inne kanały dostępu. Tu też nie jest tak źle. Chociaż o ofercie mówi się jeszcze mało, to wydaje się być bardzo ciekawa – to sieć 3750 bezprowizyjnych bankomatów, 3700 terminali POS w urzędach pocztowych, bezpłatnych dla klientów tej instytucji, a w końcu możliwość wypłaty gotówki w ponad 5000 urzędach pocztowych. Imponujące! Żeby tego było mało, bank posiada bardzo sprawny system bankowości internetowej – wdrażany przez IFS (Inteligo) i listonoszy, którzy za drobną opłatą, mogą dostarczyć gotówkę pod wskazany adres. Przelew można zlecić wrzucając odpowiednie dokumenty do skrzynki pocztowej… Bank stawia też na nowoczesność. Ostatnio przybyło również kilka ciekawych produktów depozytowych, w tym dostępnych przez internet. Warto zauważyć, że okienka bankowe są wydzielone od zwykłych okienek pocztowych, a zatem nie powinno przy nich być zbyt dużych kolejek. Wszystkie punkty obsługiwane są przez przeszkolonych pracowników poczty, działających w imieniu i na rzecz Banku Pocztowego. Mają oni oczywiście dostęp do systemu informatycznego banku. Można zatem uznać je za punkty swego rodzaju wewnętrznej franczyzy.
O ile infrastruktura banku już teraz jest imponująca, produkty dość ciekawe, to wciąż temu okrętowi brakuje swego rodzaju przełożenia na zwiększenie liczby klientów i stworzenie odpowiedniego wizerunku. A to nie będzie z całą pewnością łatwe. Ma to ułatwić Marek Kłuciński, który niedawno odszedł z PKO BP. Od niedawna jest doradcą prezesa Piotra Kamińskiego. Ma pomóc w zbudowaniu odpowiedniego wizerunku banku.
To zadanie wyjątkowo trudne. Problemy z kapitałem, marka praktycznie nieznana na rynku, pewien brak pomysłu na miejsce w strategii głównych udziałowców. Na to nakłada się jeszcze ogrom prac związanych ze szkoleniami pracowników i budowaniem infrastruktury. Jednak żaden bank, nawet z największą infrastrukturą, nie może funkcjonować bez klientów. To chyba obecnie największe wyzwanie dla tej instytucji – szybkie zdobycie odpowiedniej masy użytkowników. Jest na to szansa, bo dużo punktów tej instytucji działa w małych miejscowościach, gdzie bankom komercyjnym nie opłaca się stawiać placówek. Konkurencją są zatem przede wszystkim Banki Spółdzielcze i SKOK-i. Pocztowy może z nimi wygrać dzięki nowoczesnym produktom i znajomości klientów. Również wizerunek polskiej instytucji, której udziałowcami są dwie mocne marki.
Chociaż z wizerunkiem Poczty coraz gorzej, to co jak co, ale przychodzą na nią wciąż miliony Polaków, żeby chociażby zapłacić za rachunek, ZUS, etc. To darmowa baza potencjalnych klientów, których można próbować skonwertować. W końcu trochę ponad 30 proc. dorosłych Polaków nie ma rachunku bankowego. A czy ubezpieczenie, czy ZUS, czy KRUS, czy rachunek muszą gdzieś płacić. Listonosze donoszą miliony rent i emerytur. Tylko brać i korzystać. O ile oczywiście nie będzie przełożenia w drugą stronę – marne usługi poczty, równają się takim samym usugom banku…
O potencjale Pocztowego pisaliśmy już nie raz i nie dwa. Wtedy jednak nie było ku temu infrastruktury. Teraz już jest i można startować, bo wciąż nie ma klientów. Czy Kłuciński będzie mógł przynajmniej naprowadzić tego giganta na właściwą, wzrostową ścieżkę? Doświadczenie jest jego niewątpliwą zaletą. Może się jednak zmierzyć z takimi prozaicznymi problemami, jak brak środków na promocję… Bank nie działa też w próżni. Chociaż Kamiński ma mocną pozycję i tchnął w tą instytucję nowego ducha, to i on musi starać się o akceptację swoich planów u głównych udziałowców. Jednym słowem – wyzwanie ogromne. Teraz trzeba patrzeć na wykonanie. Jeśli Kłucińskiemu uda się wzmocnić markę tej instytucji, to będzie to miało duże znaczenie na przyszłość.
Nie wolno zapominać, że ten bank dopiero wypływa z portu. Perspektywy ma ogromne. Nie musi nikomu odbijać klientów. W pewnym sensie może zacząć się tylko skupiać na ich akwizycji i dystrybucji produktów. Całą resztę może zająć się PKO BP, który naszym zdaniem powinien być fabryką produktów – również tych ubezpieczeniowych. Jak to wszystko będzie jednak w przyszłości wyglądało, zobaczymy zapewne już wkrótce.
A swoją drogą. Na głównej stronie banku można zobaczyć dwie ślepe ikonki – „sprzedaję” i „kupuję”. Bank ponoć jeszcze myśli co to ma być. Czy to będzie coś podobnego do aukcji Millennium i zwykłego sklepu internetowego, czy też jakaś współpraca z Pocztą Polską? Ten ostatni produkt byłby jak znalazł dla Allegrowiczów – zarówno tych kupujących i sprzedających. Oczywiście warunkiem np. tańszej przesyłki musiałoby być posiadanie konta w Pocztowym. To oczywiście tylko nasze spekulacje – ale wygląda dość ciekawie.