KNF powinna zabrać głos w sprawie sprzedaży mini-BPH

„Już raz podział Banku BPH, który jest konsekwencją konfliktu skarbu państwa i włoskiego Unicredit, spowodował zmianę prawa. Umowa pomiędzy tymi stronami wymusiła znowelizowanie prawa bankowego, a teraz, by umożliwić kolejny jej etap, być może trzeba będzie zmodyfikować przepisy o wezwaniach. A wszystko dlatego, że inwestor, który zdecyduje się kupić akcje części Banku BPH (200 oddziałów wraz z systemem IT, czyli tak zwane mini-BPH), od Unicredit, będzie musiał ogłosić wezwanie także na pozostałe papiery banku.” – pisze gazeta.

„Problem jest jednak w tym, że zgodnie z obowiązującym prawem cena zaoferowana w wezwaniu nie może być niższa niż średnia z sześciu ostatnich miesięcy. W efekcie jeśli nabywca będzie chciał przejąć mini-BPH tuż po podziale, musi liczyć się z tym, że w wezwaniu zapłaci cenę uwzględniającą kurs giełdowy spółki z okresu sprzed podziału. Co to oznacza dla potencjalnych chętnych, którzy są zainteresowani kupnem mini-BPH? Nowe ryzyko prawne, które może opóźnić samą transakcję.” – podaje dziennik.

„Pytanie, jak się w tej sprawie zachowa KNF, czy dostosuje się do specyfiki tej transakcji, czy będzie twardo stać wyłącznie na straży zapisów prawnych. Na rozwiązaniu tej sprawy powinno zależeć też skarbowi państwa, bo on także jest stroną w umowie. Nikt takiej transakcji w Polsce dotąd nie robił, stąd takie wątpliwości – mówi rozmówca GP, który zna szczegóły transakcji. Nadzór finansowy nad rozwiązaniem tych wątpliwości już pracuje. Na razie nie wiadomo, czy będzie specjalna interpretacja przepisów.” – czytamy.

Zakupem BPH zainteresownych jest pięć banków: amerykański GE, hiszpański Santander, austriacki Raiffeisen oraz francuskie BNP Paribas oraz Credit Mutuel. Eksperci szacują, że mini-BPH jest warty od 2,5 do 6 mld zł. Unicredit wystawił na sprzedaż 200 placówek Banku BPH wraz z nazwą i aktywami w wysokości 8,6 mld zł.