Kolejny eksperyment Piotra i Pawła z zakupami przez komórkę. Po ostatniej promocji Lidla mam jednak sporo wątpliwości

Sieć Piotr i Paweł ponownie eksperymentuje z zakupami mobilnymi. Tym razem kluczową rolę odgrywa aplikacja „Skanuj i kupuj”. Oraz wiara w uczciwość klienta.

Nie jest to pierwsza przygoda Piotra i Pawła z zakupami mobilnymi. Być może pamiętacie, że przed laty opisywałem aplikację Rock Pay, która miała służyć do opłacania zakupów zrobionych za pomocą smartfona. Wówczas koncepcja zakładała, że klient będzie skanował kody produktów zamieszczone na plakacie. Taki plakat mógłby być powieszony na przykład w autobusie, na przystanku czy w metrze. Po wybraniu produktów dokona mobilnej płatności, a kurier dostarczy mu zakupy do domu. Pomysł nie wyszedł poza fazę koncepcji, a po aplikacji Rock Pay nie ma już śladu w sklepie Google.

Tym razem idea jest nieco inna, ale również wykorzystuje pomysł skanowania kodów zamieszczonych na produktach.  W trakcie robienia zakupów w sklepie stacjonarnym trzeba będzie zeskanować za pomocą aplikacji „Skanuj i kupuj” kody z opakowań wkładanych do koszyka. Po zakończeniu zakupów na ekranie smartfona wyświetli się kod z podsumowaniem, który należy zeskanować przy kasie i opłacić rachunek.W ten sposób ominie się żmudny proces wykładania towarów na ladę i ponownego ich ładowania do koszyka, co ma przyspieszyć zakupy. Do ideału brakuje tylko tego, by płatności można było dokonać za pomocą aplikacji mobilnej i w ogóle nie stać w kolejce. 

Źródło: Piotr i Paweł

Niestety po ostatniej głośnej promocji sklepów Lidl, mam poważne obawy co do przyszłości tego projektu. Słabe punkty widać na pierwszy rzut oka. Nieuczciwy klient zapewne spróbuje przemycić wybrane produkty bez skanowania kodu za pomocą aplikacji. Co prawda sieć zastrzega sobie w regulaminie, że zakupy mogą być na wyrywki weryfikowane, ale obawiam się że i tak nie zabraknie amatorów, którzy spróbują obnizyć sobie rachunek. O ile oczywiście tym razem pilotaż wyjdzie poza fazę testów. Bo na razie zakupy można dokonać tylko w jednym sklepie w Polsce. W poznańskim Piotrze i Pawle na ul. Druskienickiej 12a.

Nieco bezpieczniejszym rozwiązaniem jest wykorzystanie programu do zakupów online. – Klient może tworzyć listę zakupów,  skanując produkty które akurat kończą się w jego lodówce. Tak przygotowaną listę może kliknięciem przesłać do e-piotripawel.pl  i zrealizować ją z opcją dowozu zakupów do domu – informuje Piotr i Paweł. Tu można by ją dodatkowo uzupełnić o możliwość skanowania produktów ze strony internetowej sklepu.

Na marginesie warto dodać, że zakupy wykorzystujące aplikację mobilną i kody kreskowe nie są jakąś specjalną nowością. W Polsce oprócz Piotra i Pawła skanowanie kodów z plakatów testował już sklep Frisco.  Wówczas na stacji Metro Centrum w Warszawie wywieszono ogromne plakaty imitujące półki sklepowe. Podczas czekania na pociąg wystarczyło jedynie zeskanować wybrane produkty, dokonać płatności za pomocą aplikacji mobilnej i określić, o której kurier ma dostarczyć zamówienie do domu. Pomysł był ciekawy, ale nie znalazł szerszego zastosowania. Być może dlatego, że wykupienie tak dużych powierzchni reklamowych po prostu się nie opłacało. Ale jak to mniej więcej działa możecie zobaczyć na poniższym filmie, który pokazuje ten model sprzedaży w koreańskim Tesco: