Komentarz Money Expert przed posiedzeniem RPP

Różnica pomiędzy amerykańskim bankiem Rezerw Federalnych a polską Radą Polityki Pieniężnej polega na tym, że ten pierwszy jest zobowiązany do tego, by dbać o wzrost gospodarczy, natomiast Rada Polityki Pieniężnej opiera się na strategii bezpośredniego celu inflacyjnego (BCI).

Mówiąc wprost, ma przede wszystkim za zadanie dbać o utrzymanie niskiej inflacji. Wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych spadł w styczniu o 0,5% w stosunku do grudnia, roczny wskaźnik inflacji wyniósł 3,2%, choć analitycy spodziewali się wyniku poniżej 3%. Według Ministerstwa Finansów w II połowie br. inflacja powinna spaść do 2,5%. Cel, wyznaczony przez bank centralny, powinien zostać utrzymany na zbliżonym poziomie w ciągu najbliższych dwóch lat. Dzięki coraz niższej inflacji, ale także przez coraz to słabsze wyniki polskiej gospodarki, Rada Polityki Pieniężnej od listopada 2008 r. obniżyła stopy trzykrotnie – w sumie  o 175 pkt do poziomu 4,25% – blisko najniższego w historii (4%). Według Haliny Wasilewskiej-Trenkner, członkini RPP, możliwe jest obniżenie stóp procentowych w 2009 r. do poziomu 3%. Uwarunkowane jednak jest to wysokością inflacji, która w takim przypadku musiałaby utrzymać się poniżej 2%. 

Na razie inflacja maleje, choć ostatni wynik był gorszy od prognoz. Należy też zauważyć, że  w poprzednim miesiącu dynamika przeciętnego wynagrodzenia wyniosła 8,1%, podczas gdy oczekiwano wyniku na poziomie 5%. Radę niewątpliwie niepokoi niezwykle mocne osłabienie złotego, który stracił od początku roku ponad 15% w stosunku do euro czy franka szwajcarskiego. Opinie na temat dalszego umacniania złotego są różne. Część analityków uważa nawet, że złoty może osiągnąć wartość 6 zł! Rafał Antczak z firmy Deloitte, w wywiadzie dla Pulsu Biznesu, zarzucił Radzie, że decyzja o cięciu stóp procentowych nie przyniosła znaczącej ulgi kredytobiorcom, a przede wszystkim przyczyniła się do mocnej obniżki wyceny złotego, utrudniając spłatę kredytu osobom, które mają zobowiązanie w walutach obcych. 

Faktem jest, że osłabianie się złotego powoduje wzrost cen produktów importowanych, w tym paliw, co ma ogromne znaczenie inflacjogenne. W ciągu ostatnich dwóch tygodni średnia cena benzyny wzrosła o 35 – 40 groszy. Importerzy, którzy nie chcą dokładać do interesu, a umowy  z dostawcami pozawierali dwa czy nawet miesiąc temu, są zmuszeni podnosić ceny. Rada raczej nie zdecyduje się na tak duże posunięcie, jakie wykonała podczas dwóch ostatnich posiedzeń. Jednak za kolejną obniżką, tym razem niewielką, opowiada się Marian Noga, członek RPP, który proponuje ruch na poziomie 25 pkt bazowych. Jego zdaniem seria obniżek, która rozpoczęła się w listopadzie, nie jest wystarczająca, by rozruszać gospodarkę. 

Europejska gospodarka ma problemy, w ostatnim kwartale poprzedniego roku strefa euro skurczyła się o -1,5%, jeszcze mocniej, w tym samym okresie, zmniejszyło się o -2,1% PKB Niemiec – naszego największego partnera handlowego. Polska ma nadal dodatni wzrost, spada natomiast produkcja przemysłowa, przybywa liczba bezrobotnych – w styczniu 160 tys. osób straciło pracę, a stopa bezrobocia wzrosła do 10,5%. Do tego dochodzi systematycznie osłabiający zarówno gospodarkę jak i przeciętnego konsumenta spadek wartości złotego. 

Jeszcze zdecydowanie za wcześnie na oceny efektu dotychczasowych obniżek stóp procentowych. Wiadome jest, że banki konsekwentnie te obniżki niwelują, stopniowo podwyższając marże na nowo udzielane kredyty hipoteczne. Robią to nie z braku pieniądza (nadpłynność w sektorze sięga 30 mld zł), ale ze względu na większe ryzyko udzielanych kredytów. 

Biorąc pod uwagę powyższe czynniki, czyli spadek wartości złotego, inflację (która już tak gwałtownie nie spada, jak w poprzednich miesiącach) oraz niemożność oceny dalszej sytuacji pod żadnym kątem, można się spodziewać, że Rada wstrzyma się z decyzjami, dając sobie kolejny miesiąc na ocenę wpływu dotychczasowych obniżek, a jeśli się na coś zdecyduje, to będzie to ruch raczej minimalny.

Maciej Borowiak, Senior Doradca Money Expert SA
Źródło: Money Expert