Komunikat SKOK z dnia 6.09.2006 r.

Dwunastego kwietnia 2005 r. rzecznik Kasy Krajowej otrzymał e-maila od red. Macieja Samcika z „Gazety Wyborczej”, w którym ten poinformował o zawiadomieniu popełnienia przestępstwa, jakie skierowali do prokuratora generalnego członkowie Stowarzyszenia Odbudowy Spółdzielczości. Kierują oni – jak się wyraził red. Samcik – poważne zarzuty, dotyczące przestępstwa ”nadużycia zaufania” (art. 296 kk) przeciwko ”podejrzanym”: Grzegorzowi Biereckiemu, Wiktorowi Kamińskiemu, Lechowi Lamencie (zarząd Kasy Krajowej) oraz Adamowi Jedlińskiemu, Jarosławowi Kazimierskiemu (rada nadzorcza Kasy Krajowej). Na potwierdzenie – o czym pisał w e-mailu dziennikarz „Gazety Wyborczej” – autorzy doniesienia przytaczają kilkanaście „argumentów szczegółowych”. „Zarzutów” było kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt. Dotyczyły m.in. złamania ustawy o SKOK-u stanowiącej, iż członkami Kasy Krajowej mogą być wyłącznie kasy, złamania statutu Kasy Krajowej w związku z Wielkopolskim Bankiem Rolniczym, niejasnych transakcji nieruchomościowych (członkowie zarządu Kasy Krajowej mieli kupować lokale, które potem wynajmować SKOK-om po zawyżonych cenach), nadmiernej centralizacji (przeznaczenie pieniędzy z obowiązkowej, płaconej przez wszystkie SKOK-i składki promocyjnej na reklamę tylko jednego, największego SKOK-u), praktyk monopolistycznych (ustanawianie systemu obowiązkowych szkoleń, korzystania z programu komputerowego opracowanego przez z góry wskazaną firmę), naruszania prawa przy likwidowaniu kas mających kłopoty finansowe (nielegalne przekazywanie majątku likwidowanych SKOK-ów Kasie Krajowej bądź innemu SKOK-owi).

W e-mailu tym Pan redaktor zadał dziesięć bardzo szczegółowych pytań związanych z owym zawiadomieniem i poprosił o pilną odpowiedź na te pytania najpóźniej do środy

13 kwietnia. – Zależałoby mi na – choćby krótkim – ale rzeczowym odniesieniu się do zarzutów karnych, wysuwanych przez Stowarzyszenie Odbudowy Spółdzielczości” – pisał red. Maciej Samcik.

Kasa Krajowa przesłała, jak życzył sobie redaktor „Gazety Wyborczej”, rzeczowe odniesienie się do stawianych pytań, kwestionując merytorycznie wszystkie absurdalne zarzuty, kierowane pod jej adresem.

Trzy dni później, tj. 15.04.2005 r., na łamach „Gazety Wyborczej” ukazał się artykuł okraszony dużym tytułem: ”SKOK do prokuratura”. W tekście tym zostały powtórzone „zarzuty” pod adresem Krajowej SKOK, które znalazły się w treści zawiadomienia do prokuratury. Nie dość na tym. Zdecydowana większość „zarzutów” była wykorzystywana w kolejnych kilkudziesięciu tekstach, które na temat Krajowej SKOK i Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych ukazywały się na łamach „Gazety Wyborczej”. Miały one w konsekwencji dyskredytować władze Kasy Krajowej, jak też ruch spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych oraz wszystkich osób, które w jakikolwiek sposób mogą kojarzyć się ze SKOK-ami (dotyczy to również polityków najróżniejszych opcji politycznych, choć najczęściej wymieniano przy tej okazji działaczy prawicy).

Wydawać by się mogło, że prawomocne umorzenie śledztwa związanego z „przestępstwem nadużycia zaufania oraz nieprawidłowości w zarządzaniu Krajową SKOK” powinno sprawę raz na zawsze rozstrzygnąć i zamknąć. Nic bardziej mylnego.

Trzeba w tym miejscu cofnąć się na chwilę do kwietnia ubiegłego roku. Już kilka dni po wspomnianym artykule pt. „SKOK do prokuratora”, 22.04.2005 r. na łamach Gazety Wyborczej ukazał się kolejny tekst, tym razem zatytułowany: „SKOK brnie w kłopoty?”, w którym autor raz jeszcze powtórzył „zarzuty” skierowane do prokuratury, wypełniając je rozmaitymi treściami. Charakterystyczne jest jednak w tym artykule jedno zdanie, godne zacytowania. Redaktor Maciej Samcik napisał tak: „Nawet gdyby w postępowaniu prokuratorskim okazało się, że szefowie Kasy Krajowej nie łamią prawa, to i tak z informacji, które do tej pory ujrzały światło dzienne, wyłania się obraz Kasy Krajowej jako instytucji ręcznie sterowanej przez wąską grupę menedżerów, w której niektóre przepływy pieniędzy są kontrowersyjne”. Trudno tego typu słowne dictum w jakikolwiek sposób komentować. Prokuratura bowiem już swoje postępowanie zakończyła. Kto zatem jeszcze powinien stwierdzić, że Krajowa SKOK nie łamie prawa, aby przestano manipulować instytucją finansową, traktując ją jako ewidentny element dyskusji toczonej w zupełnie innej, jak się wydaje sprawie. Cała ta kwestia przypomina coś w rodzaju sądu kapturowego, gdzie o racji i wyroku na pewno nie decydują instytucje do tego powołane.

Krajowa SKOK wielokrotnie zwracała się do redakcji „Gazety Wyborczej” z żądaniem o prostowanie nieprawdziwych informacji na jej temat. Bez rezultatu. Dlatego zmuszona została do złożenia pozwu w tej sprawie. Niewykluczone, że decyzja sądu zapadnie jeszcze w tym roku.

Tymczasem jako dowód związany z istnieniem przywołanego wyżej „sądu kapturowego” można podać dzisiejszy, kolejny artykuł w „Gazecie Wyborczej” pt. „SKOK na Wielkopolski Bank Rolniczy”. Znowu dokonuje się w tym kontekście próby przypisania „nieczystych interesów wąskiej grupy rządzącej SKOK-ami”. Dziennikarze już w pierwszym zdaniu piszą tak: „Dzięki poufnej umowie między Kasą Krajową SKOK a ING Bankiem Śląskim władze SKOK-ów mogą uniknąć odpowiedzialności za głośną aferę Wielkopolskiego Banku Rolniczego”.

A jaka jest prawda? Umowa ta nigdy nie była tajna w sposób, jaki próbuje się narzucić Czytelnikowi. W wyniku jej podpisania nikt nic nie stracił a wszystkie strony uczestniczące w jej parafowaniu odniosły jedynie korzyści (zresztą zdanie to, o dziwo znalazło się w artykule). Dla porządku trzeba zaznaczyć, że w „Gazecie Wyborczej” nieco wcześniej, bo w minioną sobotę, 02.09.br. napisano m.in., że wśród podejrzanych o działanie na szkodę WBR są działacze LPR, Młodzieży Wszechpolskiej oraz szefowie Kasy Krajowej SKOK. Godzi się w tym miejscu przypomnieć, że śledztwo związane z WBR – nie z winy Krajowej SKOK – trwa już pięć lat. Wszyscy członkowie Krajowej SKOK składali w tej sprawie stosowne wyjaśnienia. Jasno z nich wynika, że w żadnym momencie, w którym SKOK-i były związane z WBR, nie można mówić o jakiejkolwiek winie jakiegokolwiek przedstawiciela SKOK. Natomiast od tego samego początku było również wiadomo, że w sprawie Wielkopolskiego Banku Rolniczego używa się Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych jako narzędzia do rozgrywek politycznych. W związku z powyższym nie trzeba chyba długo tłumaczyć, że komu, jak komu, ale to właśnie Krajowej SKOK od samego początku, czyli od kilku już lat (tyle przecież trwa sprawa WBR w prokuraturze) najbardziej zależy na ostatecznym rozwiązaniu i tej kwestii. Nigdy bowiem nikt ze strony SKOK nie miał i nie ma w tej sprawie nic do ukrycia. Na marginesie uprzejmie informuję, że umorzone przez prokuraturę śledztwo w sprawie rzekomych nadużyć Krajowej SKOK (sygn. Akt Ds. 1264/06) dotyczyło również sprawy rzekomego złamania statutu Kasy Krajowej w związku z Wielkopolskim Bankiem Rolniczym.

Biorąc pod uwagę powyższe okoliczności można jedynie wyrazić nadzieję, że w związku z prawomocnym umożeniem wyżej wymienionego śledztwa, red. Maciej Samcik powiadomi o tym fakcie na łamach „Gazety Wyborczej” opinię publiczną w takim samym zakresie, jak czynił to powtarzając wielokrotnie nieprawdziwe „zarzuty” będące przedmiotem tego śledztwa.

Z poważaniem

Andrzej Dunajski

Rzecznik prasowy

Krajowej SKOK