W poniedziałek upływa termin, w którym nasze Ministerstwo Skarbu powinno odpowiedzieć Komisji Europejskiej na list sprzed tygodnia. Bruksela pytała w nim, dlaczego polskie władze od wielu miesięcy wstrzymują fuzję banków Pekao i BPH. Rzeczniczka resortu skarbu Barbara Kasprzycka zapewnia, że odpowiedź zostanie przygotowana w terminie, ale odmawia podania jakichkolwiek szczegółów korespondencji z Brukselą.
„Gazecie” udało się nieoficjalnie ustalić, że w liście najprawdopodobniej znajdzie się propozycja spotkania z przedstawicielami Komisji Europejskiej. – Chcemy bezpośrednio przedstawić Brukseli nasz punkt widzenia – tłumaczy osoba zbliżona do kierownictwa Ministerstwa Skarbu. Sam list w weekend nie był jeszcze gotowy, ale z relacji informatora „Gazety” wynika, że ma być utrzymany w uprzejmym, lecz stanowczym tonie.
Ministerstwo przypomni w nim Brukseli dwa powody, dla których fuzja Pekao i BPH – choć zatwierdzona przez Komisję Europejską – nie może ruszyć z miejsca:
• postępowanie przed Komisją Nadzoru Bankowego, która bada, czy ewentualne połączenie nie naruszałoby tzw. reguł ostrożnościowych (czyli np. nie zdestabilizowałoby systemu bankowego w Polsce). KNB zadała Włochom zestaw pytań i – jak wynika z nieoficjalnych informacji – do tej pory nie dostała wszystkich odpowiedzi;
• złamanie przez Włochów umowy prywatyzacyjnej Pekao, w której zobowiązali się, że nie kupią konkurencyjnego banku w Polsce. Tymczasem UniCredito, kupując jesienią ubiegłego roku niemiecką grupę HVB, a wraz z dobrodziejstwem jej inwentarza pakiet kontrolny akcji BPH, nie wynegocjowało z rządem stosownego aneksu do umowy.
Według „Gazety” wszystko wskazuje na to, że polska odpowiedź na pismo Brukseli nie przybliży ani o krok rozwiązania konfliktu o bankową fuzję. A propozycja spotkania przedstawicieli Ministerstwa Skarbu z osobami odpowiedzialnymi za politykę konkurencji w Komisji Europejskiej będzie jedynie demonstracją dobrej woli polskiego rządu.
Jak podaje dziennik, polskich polityków uraził zwłaszcza ostry ton pisma Komisji Europejskiej. Philip Lowe, szef dyrekcji polityki konkurencji, nie tylko przypomniał, że to Komisja Europejska ma wyłączne kompetencje do badania spraw związanych z konkurencją, ale też pytał „jakież to interesy publiczne lub prywatne” chce chronić polski rząd, blokując transakcję zatwierdzoną przez Brukselę. A „Financial Times”, najbardziej wpływowy dziennik finansowy Europy, zarzucił polskiemu rządowi szowinizm.
Reakcja polskiej strony była równie ostra. Wiceminister Paweł Szałamacha odpisał Brukseli, że rząd polski broni wyłącznie interesu publicznego. Wpływowy polityk PiS Wojciech Jasiński oświadczył, że rząd nie powinien się ugiąć pod presją Brukseli. A polscy europosłowie Konrad Szymański (PiS) i Bogusław Sonik (PO) zadali oficjalne pytanie, jakie kompetencje ma Komisja Europejska do badania umów zawartych przed przystąpieniem Polski do Unii (umowa prywatyzacyjna Pekao, której wykonanie kwestionuje polski rząd, była zawarta w 1999 r.).