Koniec kwartału sprzyja bykom

W poniedziałek w USA kalendarium było kompletnie puste, więc wydawało się, że co prawda odbicie po trzech sesjach spadków indeksów zobaczymy, ale że nie będzie to odbicie bardzo mocne. Okazało się jednak, że to, o czym pisałem w piątek w „Subiektywnej ocenie sytuacji” miało decydujące znaczenie. 

Chodzi oczywiście o „window dressing” w końcówce miesiąca i kwartału. W takich okresach byki niejako z góry mają przewagę, a po kilku dniach spadków i bez negatywnych informacji ta przewaga była szczególnie duża.

Niech kto chce wierzy, że euforyczne zakupy akcji wynikały z aktywności na polu fuzji i przejęć, ale ja nie radziłbym w to wierzyć. Owszem, Abbott Laboratories przejmie za 6,6 mld USD Solvay, a Xerox kupi za 6,4 mld USD Affiliated Computer Services. To nieznacznie mogło poprawiać nastroje (skoro są przejęcia to znaczy, że jest nadzieja na rozwój), ale nie tak mocno, żeby inwestorzy kupowali wszystkie akcje na szerokim rynku. Być może trochę pomagała bykom informacja o planowanym przez MFW podniesieniu prognoz dla gospodarki globalnej (za kilka dni), ale to też był tylko pretekst.

Tylko rynek akcji szalał od początku sesji – waluty, surowce i obligacje zachowywały się bardzo spokojnie. Gracze kupowali akcje tylko i wyłącznie dlatego, że po trzech sesjach spadku rynkowi należała się korekta, a koniec kwartału siłę tej korekty zwiększał. Właściwe przez ostatnie cztery godziny nic interesującego się nie działo – indeks S&P 500 kreślił linię poziomą. Pod koniec widać było lekką chęć do realizacji zysków. Korekta się rynkowi należała, ale wzrosty indeksów nie zmieniają sytuacji technicznej szczególnie, że wolumen bardzo mocno spadł zdecydowanie nie potwierdzając kierunku indeksów. Indeks S&P 500 ma już teraz nieco ponad jeden procent do poważnego oporu. Jak patrzę na różne indeksy nastrojów to widzę, że zdecydowana większość graczy nie wierzy w jego przebicie, co (paradoksalnie) nie jest złym dla byków sygnałem.

Na GPW w poniedziałek panował totalny spokój. Obroty były bardzo mizerne, co tym bardziej sygnalizowało, że mamy do czynienia z sesją „na przeczekanie”. Rozpoczęła się ona wzrostem WIG20, co było reakcją na doskonałe nastroje panujące w Niemczech po wyborach. Potem jednak indeks wrócił do poziomu z piątku i wokół niego oscylował prawie do końca sesji. Doskonałe rozpoczęcie handlu w USA pozwoliło wypracować niewielki wzrost indeksów (w dużej części, dzięki PKN), ale sesja znaczenia prognostycznego nie miała.

Piotr Kuczyński

Źródło: Xelion. Doradcy Finansowi