Koniec świata odwołany

Strefa 2000 punktów skutecznie odstraszyła niedźwiedzie i koniec przyniósł jedno procentowe wzrosty. Bardzo wyraźnie było widać wybiórczość wczorajszych wzrostów. Najbardziej rosły spółki medialne TVN i AGORA, najgorzej sprawował się przeceniony GTC. Dużym obciążeniem dla indeksu były spadki banków i KGHM. Ta ostatnia spółka nie zanotowała wczoraj nawet minimalnej korekty po 20 procentowym spadku w piątek. To bardzo niedobry sygnał.

Wzrosty na polskiej giełdzie były całkowicie niezauważalne w skali europejskiej. Indeksy zachodnie również rosły, ale o… 10 procent. Był to wyniki reakcji na spadki z zeszłego tygodnia oraz hurra-optymistyczne informacje od europejskich rządów, które zdecydowanie wkroczyły w kryzys finansowy gwarantując depozyty oraz obiecując systemowi ponad bilion euro. Na takie informacje giełdy po prostu musiały wzrosnąć.

Wydarzenia na rynkach europejskich nie będą już dziś rozpamiętywane. Kluczowego znaczenia nabierze sesja w Stanach, gdzie od początku wczorajszej sesji wzrosty przekraczały nadzieje największych optymistów. Najważniejsze jednak, że wczorajszy handel przyniósł największe wzrosty w historii giełd amerykańskich. Wszystkie indeksy wystrzeliły o 11 procent, co zniosło dużą część spadków z ubiegłego tygodnia. Rynki azjatyckie w żadnym wypadku nie chciały być gorsze i notowały wzrosty o 14 procent. Doprawdy imponująca dynamika. Jeszcze parę dni temu wszyscy wieścili globalny krach systemu finansowego i apokalipsę na miarę końca świata. Teraz jak widać nastroje „trochę” się poprawiły.

Po takim zakończeniu sesji amerykańskiej i azjatyckiej warszawski rynek nie może nie wzrosnąć. Jednak graczom o innych zainteresowaniach niż spekulacja należy wyraźnie przypomnieć, że taka zmienność nastrojów i indeksów nie jest normalna i może się skoczyć równie szybko jak się zaczęła.

Krzysztof Barembruch
A-Z Finanse