Konsumenci bez humoru, ale kupują. WIG20 przed szansą na wzrost

S&P zakończył wczorajszą sesję wzrostem o 0,2 proc. mimo katastrofalnego spadku indeksu nastrojów konsumentów w USA. Taka reakcja świadczy o odporności inwestorów na miękkie dane.

Był to kolejny z rzędu przykład co najmniej zastanawiającej asertywności inwestorów na wskazania indeksu nastrojów. Kolejne tego typu wskaźniki bazujące głównie na bieżących emocjach (wliczając w to także odczyty aktywności ekonomicznej PMI w poszczególnych regionach US) seryjnie rozczarowują ekonomistów, co jednak nie przeszkadza w zwyżce indeksów. Fakt, że wczoraj była ona skromna i równie dobrze sesja mogła zakończyć się niewielkim spadkiem S&P niewiele zmienia – rynek nabył ciał odpornościowych i już nie przejmuje się nastrojami. Warto przypomnieć, że dane do wczorajszego odczytu indeksu nastrojów konsumentów mierzonego przez Conference Board były zbierane w tracie sierpniowego tąpnięcia na rynkach akcji i świeżo po dyskusji o wypłacalności USA wywołanej działaniami Kongresu i decyzją agencji S&P. Trudno więc o gorszy okres. Inwestorzy byli tego świadomi, dlatego dane zignorowano. Warto pamiętać o technicznym kontekście – S&P wybił się już na wcześniejszej sesji powyżej szczytu sprzed dwóch tygodni, a wczoraj oparł się realizacji zysków. Nadal istnieją więc wielkie szanse na wypełnienie formacji podwójnego dna na wykresie, co dawałoby potencjał wzrostu o kolejnych 6 proc. Wczoraj swój szczyt z połowy sierpnia przełamała też brazylijska Bovespa.

Na rynkach azjatyckich sytuacja jest nieco odmienna. Tu oczywiście inwestorzy także liczą mocno na amerykańską gospodarkę i na jej twarde dane, ale chyba bardziej podatni są obecnie na emocje. Kospi wzrósł dziś rano o 2 proc., choć dane o dynamice produkcji przemysłowej (wzrost o 3,8 proc. r/r) rozczarowały (liczono na 6,2 proc.). Być może inwestorzy kalkulowali, że słabsze dane przybliżą obniżki stóp. Ale już Nikkei nie zmienił wartości, na co także wpływ miały dane o produkcji przemysłowej, która spadła o 2,8 proc. r/r (liczono na spadek o 1,9 proc.). Gospodarka podnosi się po trzęsieniu ziemi wolniej niż sądzono, a ponieważ BoJ stóp obniżyć już nie może, inwestorzy nie byli skorzy do zakupów. Warto nadmienić, że po dzisiejszej zwyżce Kospi jest bliski (1,4 proc.) przełamania szczytów z połowy sierpnia. Pozostałe indeksy azjatyckie także dziś rosły, jedynie w Szanghaju oscylowały wokół zera.
W Europie atmosfera może być niezłą, o ile nie popsują jej kolejne wystąpienia polityków związane z niestabilnością strefy. Przed rozpoczęciem notowań podano, że sprzedaż detaliczna w Niemczech nie zmieniła się w porównaniu do czerwca (spadła o 1,6 proc. r/r), podczas gdy oczekiwano spadku o półtora procent. W tym kontekście to niezłe dane, ale trudno nazwać je rewelacyjnymi, ponieważ przy coraz bardziej widocznym spowolnieniu niemieckiego eksportu, to właśnie konsumenci biorą na barki ciężar utrzymania wzrostu gospodarczego. Pewne znaczenie dla otwarcia notowań może mieć także interpretacja protokołu z ostatniego posiedzenia Fed, który wskazał na podziały w gronie bankierów, ale także na narastające obawy dotyczące stanu gospodarki.

Dla GPW sesja może mieć bardzo duże znaczenie. Po wczorajszym wzroście WIG20 znalazł się nieznacznie (4 pkt) powyżej poziomów zamknięcia sprzed dwóch tygodni, to jest od szczytów z odreagowania po pierwszej fali wyprzedaży z początku sierpnia. Jeszcze jeden mały krok i będzie można mówić o przełamaniu tych szczytów, co – podobnie jak w przypadku S&P – zwielokrotni szanse na wypełnienie formacji podwójnego dna z zasięgiem zwyżki do 2600 pkt (ponad 8 proc.). Pewne szanse stwarza na to odczyt PKB, który co prawa miał miejsce już wczoraj rano, jednak inwestorzy zagraniczni bardzo często reagują z widocznym opóźnieniem na tego rodzaju publikacje. Również poranny wzrost kontraktów na S&P (0,6 proc.) może nastrajać optymistycznie.

Emil Szweda, Noble Securities

Źródło: Noble Securities SA