Konto dbNET – rewolucja czy wielka klapa?

DB PBC nieustannie nas zaskakuje. Pozytywnie. Nowe produkty i usługi wdrażane w tempie ekspresowym, rozbudowywana bankowość internetowa, powiększająca się sieć dystrybucji w połączeniu z stosunkowo atrakcyjną ofertą inwestycyjno-depozytową i dostępną (co w obecnych czasach jest sporą zaletą) choć wcale nie tanią ofertą kredytową tworzą ciekawą mieszankę.

Podstawowy rachunek w DB PBC nie należy do najtańszych. Porównując do bliskiej konkurencji jest wręcz drogi. Do stosunkowo wysokich cen należy jeszcze dołączyć stosunkowo małą sieć bezpłatnych bankomatów i wysoką prowizję za wypłatę z obcych maszyn (2% min. 6 PLN). Nie ratowało tej sytuacji nawet posiadanie bezpłatnych bankomatów grupy na całym świecie. W porównaniu z takim MultiBankiem czy Aliorem, konta są po prostu drogie. Biorąc pod uwagę, że jeszcze do niedawna oferta produktowa była dość ograniczona (przyspieszenie we wdrożeniach nastąpiło mniej więcej w drugiej połowie ubiegłego roku), to nie ma się co dziwić, że bank raczej nie zdobywał do tej pory masy klientów, koncentrując się na zasobnej niszy. Wydaje się zatem obecnie, że bank dojrzał do zmiany tego stanu. I to głębokiej. W sytuacji, gdy wszyscy opłaty podwyższają, bank wprowadza bardzo ciekawy rachunek internetowy, który można potraktować jak rękawicę rzuconą wobec całego rynku. Powstaje jednak pytanie – czy będzie to rewolucja (na skalę banku lub całego rynku) czy wielka klapa, o której w sumie i tak nikt nie usłyszy?

O co chodzi? Jeśli spojrzeć na konto DB Net, to wygląda ono wyśmienicie. Bezpłatne prowadzenie, bezpłatne bankomaty na całym świecie, wyżej oprocentowane depozyty w stosunku do standardowej oferty, jedyny koszt to 5 zł za kartę, jednak opłata jest anulowana po dokonaniu jednej (sic!) transakcji bezgotówkowej. Przy całkiem dobrej bankowości internetowej (chociaż system zabezpieczeń jest jeszcze oparty na bardzo dziwnej zdrapce) tworzy to prawdziwą mieszankę wybuchową. Chociaż operacje w placówkach są znacznie droższe niż w przypadku innych rodzajów kont, to jednak sieć placówek nawet do konta internetowego przydaje się chociażby w przypadku ubiegania o kredyt, kartę kredytową, etc. I tutaj właśnie jest pies pogrzebany. Istnieje zasadnicze pytane, czy bank w ogóle jest obecnie w stanie sprzedawać swój produkt w internecie.

Sam produkt to dopiero połowa (jeśli nie mniej) sukcesu. Samo jego wdrożenie nic nie znaczy, jeśli o koncie nikt się nie dowie. I nie chodzi tu o jednorazową akcję reklamową w internecie. Tutaj musi być przekroczona masa krytyczna, gdzie później wszystko zaczyna się kręcić samo – internauci sami będą sobie to konto polecać, dziennikarze będą o nim pamiętać przy pisaniu tekstów, liderzy opinii (i nie chodzi tu o jakichś polityków, piosenkarzy, etc) będą tam mieć rachunek. Żeby to osiągnąć należy poświęcić sporo czasu na promocję rachunku w sieci i poza nią, czyli reklama, PR, etc. To wszystko to elementarz i jeśli się tego nie odrobi, to rachunek będzie pełnił rolę kwiatka do kożucha i uspokajał bankowców, że mają w ofercie coś, co na ten moment jest już w zasadzie standardem (ma i PKO BP i Pekao SA – więc to standard).

Wątpliwości są zasadne, jeśli spojrzeć na obecną strategię banku przy wdrożeniu takiego produktu. Bank wysłał informację prasową o wprowadzeniu konta do oferty, ale przez pierwsze dwa dni dedykowana strona… nie działała. Również obecnie jest to tylko zwykła strona sprzedażowa, bez jakichkolwiek informacji (chociażby o procesie zakładania, czy pełnej taryfie opłat i prowizji, etc). Witryna jest cały czas aktualizowana – ostatnio znalazł się tam wyciąg taryfy, jednak na stronie głównej DB PBC, zero informacji o samym rachunku – poza mała reklamą. Klient nie dowie się na temat konta nic. Nie ma informacji o rachunku, opłatach, etc. Jednym słowem bardzo dziwna strategia. Po co wypuszczać informację prasową, skoro produkt nie jest gotowy? Tak sobie myślimy, że goniły terminy i uruchomić trzeba było, nie ważne w jakiej formie, ale żeby odhaczyć jako zrobione. To chyba najprawdopodobniejsza hipoteza. Teraz bank będzie przez wakacje spokojnie zastanawiał się nad dalszymi ruchami – kampanią promocyjną, komunikacją, etc. Czy tak właśnie będzie przekonamy się za jakiś czas. Jednak synchronizacja działań nie należy do mocnych stron banku.

I tutaj pojawia się kolejny problem. Otóż konto internetowe „sprzedaje się” i obsługuje przede wszystkim w internecie, bez udziału placówki. Jesteśmy bardzo, bardzo ciekawi jak to w DB PBC będzie funkcjonować. Mamy trochę obawy – zobaczymy po relacjach internautów. Trzeba jednak mieć świadomość, że to jednak coś innego niż kanał internetowy dołączony do tradycyjnego konta. Swoją drogą. Rachunek może być traktowany jako strategia defensywna – bo bank pozwala bez opłat zmienić z tradycyjnego konta na to nowe. Przerobiliśmy ten scenariusz, stając się tym samym jednym z pierwszych posiadaczy tego konta w Polsce ;). Problemy?

Brak możliwości zrobienia tego w systemie (pierwszego dnia funkcjonowania konta) – na całe szczęście wystarczyło napisać dyspozycję. Znaczy bank nie by gotowy z wdrożeniem. Nie wiemy jak będzie przy dystrybucji internetowej, ale ciekawie wyglądają limity transakcyjne dla kart debetowych w tym banku. Karta w DB PBC jest płatna. Dla kolekcjonera kont, taka karta to przekleństwo. Dlatego postanowiliśmy wyrobić jeszcze raz kartę do nowego rachunku. Doradczyni stwierdziła, że jak na pierwszą (sic!) kartę do konta, proponuje limit 1000 zł dla wypłaty z bankomatu i 2500 zł dla transakcji bezgotówkowych. Po lekkim sprzeciwie, limit został podniesiony do zawrotnego poziomu 1500 zł dla wypłat z bankomatów i do wartości salda dla transakcji w sklepach. Argument doradcy – bo mogą nie wydać tej karty… Ręce opadają.

Jeszcze lepiej wygląda odbiór karty. Plastik przyjdzie na adres korespondencyjny, ale PIN do placówki „macierzystej”. Oczywiście to nie była placówka, w której wykonywaliśmy zlecenie. Chociaż doradczyni była bardzo miła i nawet na komputerze chciała pokazywać gdzie ta druga placówka jest i przekonywała, że jest bardzo blisko, to nie dała się przekonać. Na całe szczęście w końcu się udało – dyspozycja o przesłaniu PINu ma być jakoś załatwiona wewnętrznie, drogą mailową. Ciekawe, czy teraz ten nasz PIN się po drodze nie zgubi. Bo jest i kolejny problem. Ma on iść do dwóch tygodni. No cóż. Szybkość obrazująca dotychczasowy rozpęd DB PBC na polskim rynku. Tyle naszego, że doradczyni ma zadzwonić z informacją, że jest do odbioru. Trzymamy za słowo.

Ta nasza przygoda potwierdza, że bank nie jest jeszcze przygotowany do „odplacówkowionej” akwizycji klientów. Naszym zdaniem nie wypuszcza się takiego produktu, do którego dzieli jedno kliknięcie myszki, bez przygotowania. A tak właśnie to wszystko wygląda. Owszem – można wdrożyć i testować, ale po co w takim razie się o tym chwalić wszędzie.

Kolejna rzecz – produkt jest bardzo, bardzo fajny. Dlaczego nie ma konferencji, wdraża się go na początku wakacji, nieprzygotowany od strony sprzedażowej i marketingowej? Niezbadane są koleje losu. Albo bankowi nie zależy na sprzedaży (traktuje to jako lep na uciekających klientów), albo zwykła obsuwa w czasie (a szef pilnuje terminów), albo po prostu jest to przykład bardzo nieprzeniknionej, strategii globalnego gracza, a my tego nie rozumiemy.

Tak czy inaczej. Konto ciekawe, ale na ten moment nie oczekujemy, żeby było hitem sprzedażowym na miarę rachunków Aliorowych.

http://www.dbnet24.pl/

Źródło: PR News