Kontra podaży

Początek tygodnia był bardzo dobry. Poniedziałkowa sesja zakończyła się niewielkim spadkiem WIG 20 (-0,40 proc.), reszta indeksów zamknęła się na plusie. Następnego dnia indeksy wystrzeliły w górę naśladując nastroje na giełdach europejskich. W drugiej połowie sesji na wartości zaczęły zyskiwać walory TPSA, które zdołały powrócić na neutralne poziomy. Największy udział we wtorkowej zwyżce głównego indeksu miały PKO PB (+7,8 proc.), Pekao SA (+6,7 proc.), KGHM (+5,6 proc.). Największy dzienny wzrost zanotowały walory Biotonu, które zyskały 0,4 PLN (+10,3 proc.). WIG20 zakończył sesję na poziomie 1903,4 pkt po wzroście o 4,7 proc.. WIG wzrósł o 4,02 proc. do poziomu 29.600,54 pkt. Obroty na rynku akcji wyniosły 1,36 mld PLN. Wzrosty jakie miały miejsce na odbiciu w segmencie małych i średnich spółek sygnalizują, że powróciło zainteresowanie małymi spółkami, co oznacza większe zaangażowanie prywatnego kapitału. Inwestorzy indywidualni coraz bardziej są przekonani o tym, że w najbliższych tygodniach czekają nas wzrosty. W środę nastąpiła realizacja kilkudniowych wzrostów jakie miały miejsce. Skala przeceny nie była duża, a do tego obroty były na poziomie tylko 1,2 mld PLN. Czwartek to kolejny dzień, w którym inwestorzy pozbywali się akcji. Na wartości traciły wszystkie spółki z indeksu WIG20 z wyjątkiem Agory. Przecena najbardziej dotknęła spółki surowcowe oraz banki. Właśnie te spółki najbardziej skorzystały na ostatnim odbiciu indeksów na GPW. W centrum uwagi znalazł się Bank Zachodni WBK. Przed sesją opublikował raport kwartalny, który pozytywnie zaskoczył. Nieco później pojawiły się plotki o jego możliwej sprzedaży przez głównego udziałowca – irlandzki AIB. Akcje banku potaniały o 3,6 proc. To niewiele w porównaniu z innymi wielkimi instytucjami. Banki Pekao i PKO BP zostały przecenione odpowiednio o 7,4 i 6 proc. Po obniżce stóp procentowych przez Europejski Bank Centralny, Bank Czech, Bank Szwajcarii oraz Bank Anglii znacząco wzrosły oczekiwania na obniżkę kosztu pieniądza w Polsce. Po tym jak bank centralny Czech obniżył stopę procentową o 75 pb, nasza Rada Polityki Pieniężnej będzie też musiała obniżać stopy procentowe, czas pokaże czy to nastąpi jeszcze w tym roku. Ostatni dzień tygodnia na naszej giełdzie to była gra pod dane ze Stanów Zjednoczonych tj. dane z rynku pracy. Mimo nie najlepszych danych, rynek rósł podobnie jak indeksy za oceanem. Koniec tygodnia zakończyliśmy wzrostami, które otworzyły drogę do ich dalszej kontynuacji. W najbliższych dniach zobaczymy czy rynek dojrzał do trwałych wzrostów.

Japonia, Chiny, Indie

Mimo dłuższego weekendu spowodowanego poniedziałkowym świętem kultury nie można było narzekać na brak emocji na tokijskim parkiecie giełdowym w tym tygodniu. Początek był bardzo imponujący bowiem indeks Nikkei225 wzrósł po dwóch sesjach 10.73 proc., przekraczając poziom 9500 pkt. W dużym stopniu była to przede wszystkim zasługa deprecjacji yena, który z poziomu 98.21 podskoczył powyżej 100 w środę. Jest to bardzo duże wsparcie dla akcji największych eksporterów. Dodatkowym pozytywnym impulsem była wiadomość o planowanym przejęciu Sanyo Electronics przez Panasonic, którego akcje skoczyły ponad 9 proc. Motorem do wzrostów okazał się być również sektor bankowy po tym jak trzymiesięczna stopa międzybankowa Tibor zanotowała spadek, którego skala nie była widziana od 1999 roku. Akcje Mizuho zyskały ponad 7 proc. zaś Mitsubishi UFJ Financial Group blisko 5 proc. Obniżyła się rentowność japońskich obligacji rządowych po tym jak powrócił chwilowy sentyment na akcje i po piątkowej decyzji banku centralnego o obniżce po raz pierwszy od siedmiu lat podstawowej stopy procentowej. Z kolei ostatnie dwie sesje miały kompletnie odmienny charakter i słabnąca waluta, która była na początku motorem napędowym do wzrostów zmieniła kierunek na południe. Negatywnie wpłynęły na wycenę akcji dane z amerykańskiej gospodarki zwiększając obawy niestabilności i pogłębienia dotychczasowego spowolnienia. Indeks Nikkei stracił w trakcie ostatnich dwóch sesji 10.08 proc. co spowodowało że na tle całego tygodnia zanotowaliśmy kosmetyczną zmianę wzrostu indeksu zaledwie o 0.65 proc.

Natomiast w Shanghaiu zmienności również nie brakowało, podobnie jak w Tokio, choć emocje inwestorów były bardziej stonowane. Z uwagi na spowolnienia globalnej gospodarki, a szczególnie rynku amerykańskiego w ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy tego roku zanotowaliśmy spadek zysku wielu chińskich spółek. Akcje największej spółki na giełdzie pod względem kapitalizacji PetroChina od momentu swojego debiutu w zeszłym roku zostały już przecenione o ponad 70 proc. Sam indeks giełdowy SCI, który we wtorek znalazł się poniżej 1700pkt odnotował najniższy poziom od końca września 2006 roku co dobitnie pokazuje skalę przeceny jakiej jesteśmy świadkami obecnie. Duży udział w spadkach na początku tygodnia mieli producenci węglowi i spółki świadczące usługi maklerskie po zapowiedziach władz o przesunięciu terminu wdrożenia możliwości korzystania z krótkiej sprzedaży. Z uwagi na prośbę ze strony władz rządu Nigerii zawieszenia dalszych prac nad realizacją projektu o wartości ponad 8 mld dolarów, którego wykonawcą jest China Railway Construction Corp., akcje spółki spadły ponad 9 proc. Podczas środowej sesji siłę odzyskały spółki finansowe i surowcowe po tym jak ropa i inne metale szlachetne odnotowały wyraźny wzrost. Do wzrostu indeksu ponad 3 proc. przyłożyło się w znaczący sposób Ministerstwo Transportu, które przyjęło i zatwierdziło wdrożenie w ciągu najbliższych trzech do pięciu lat planu rozbudowy infrastruktury drogowej, kolejowej i wodnej o wartości 2 trylionów yuanów w celu zwiększenia zatrudnienia i krajowej konsumpcji. Zmienna końcówka tygodnia stała pod wyraźnym wpływem rozwoju sytuacji w regionie i przeceny w USA. Na tle całego tygodnia indeks SCI zyskał 1.19 proc. zamykając notowania na poziomie 1747pkt. Mimo sporej przeceny w październiku kwalifikowani zagraniczni inwestorzy instytucjonalni powiększyli i przemodelowali swoje portfelowe udziały. W trzecim kwartale o ponad 20 proc. zwiększyła się wartość portfeli inwestorów zagranicznych w porównaniu z pierwszym półroczem wynikająca z odbudowującego się zaufania inwestorów. Większą sympatię zyskały spółki z sektora budowlanego i nieruchomości oraz bankowego kosztem walorów takich gałęzi przemysłu które charakteryzują się cyklicznością.

Z kolei na giełdzie w Bombaju sesje przebiegały w podobnym klimacie jak na siostrzanych giełdach w regionie. Początek wyraźnie pod znakiem popytu podyktowanym lepszym sentymentem szczególnie wokół spółek z sektora bankowego i nieruchomości których indeksy branżowe zyskały odpowiednio 8.3 proc. i 7.5 proc. Ożywienie ze strony inwestorów zagranicznych wsparte decyzjami banku centralnego obniżające poziom stóp procentowych przełożyło się na aprecjację rupii, której wartość do niedawna przekraczała poziom 50.

Po pierwszych dwóch sesjach indeks BSE30 zyskał 8.46 proc., dzięki czemu mógł powrócić ponownie ponad psychologiczną barierę 10000pkt. Paliwem do wzrostów dla małych i średnich spółek oraz branży finansowej okazały się być słowa ministra finansów Chidambarama, który zasygnalizował możliwość dalszego zmniejszania kosztu pieniądza w ślad za falą podobnych decyzji światowych władz monetarnych. W środę i w czwartek nastroje inwestorów nieco pogorszyły się po tym jak doszło do dynamicznej realizacji zysków szczególnie na spółkach naftowo – gazowych. Indeks na południe ciągnęła głównie spółka Reliance Industries, która poinformowała o zamknięciu swoich pięciu oddziałów. Na tle bieżącego tygodnia indeks największych blue chipów zyskał 2.2 proc. dzięki ostatniej sesji w trakcie której, funduszom kupującym spółki energetyczne udało się podciągnąć indeks o dodatkowe 2.36 proc. Mimo polepszenia sytuacji na giełdzie pod koniec października indeks w dalszym ciągu znajduje się poniżej 10000pkt.

Stany Zjednoczone

Ubiegły tydzień rozpoczął się na giełdzie za oceanem neutralnie. Okazało się, że cisza zapowiadała późniejszą burzę. We wtorek rozmarzeni amerykanie głosowali na Obamę i z uśmiechem na ustach kupowali akcje. Złych wiadomości oczywiście nie brakowało, ale Obama miał oznaczać nowy początek. Kolejne dni wylały na inwestorów kubeł zimnej wody. Nowy prezydent przecież nie zatrzyma coraz to poważniejszej recesji. Jednak tak na prawdę trudno winić fatalne dane za spadki, które w dwa dni ścięły z głównego indeksu 10 procent. Przecież ze złymi danymi mamy do czynienia nieprzerwanie od grubo ponad miesiąca. Wyraźnie widać falę wyprzedaży, gdzie fundusze wykorzystały poprzednie wzrosty do zamykania swoich pozycji. Gdy sprzedających jest tak dużo, to rynek się osuwa na południe, zresztą robił to bardzo ochoczo, bo podążał w kierunku zgodnym z głównym trendem. Dla zasady trzeba jednak napisać, że dane które napłynęły były wręcz tragiczne. Indeksy ISM dla sektora produkcyjnego czy usług pikują w dół. Podobnie niezmiernie słaby jest rynek pracy. Piątkowy raport urzędu pracy pokazał, że bezrobocie wzrosło do 6,5 proc., gdy oczekiwania wskazywały na poziom „zaledwie” 6,3 proc. Statystyki pokazują, że za prezydenta demokraty giełdy mają się lepiej niż za republikanina. Wystarczy spojrzeć na notowania z ubiegłego tygodnia by przypomnieć sobie znane słowa – istnieją trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, okropne kłamstwa i statystyki. Rynki finansowe są obecnie w stanie, które nazywa się wydarzeniami 3 lub 4 sigma, wydarzenia, które konwencjonalna statystyka nie potrafi niestety przewidzieć.

Europa Zachodnia

Byliśmy świadkami lekko pozytywnego tygodnia na rynkach Starego Kontynentu, niektóre zachodnioeuropejskie indeksy (jak np. francuski CAC40 i frankfurcki DAX), w ujęciu tygodniowym zachowały się neutralnie, z kolei londyński FTSE w analogicznym okresie wylądował na solidnym plusie. Sytuacja była determinowana przedwyborczą gorączką za oceanem oraz decyzjami europejskich banków centralnych, poznaliśmy także wyniki kwartalne kolejnych europejskich koncernów.

W czwartek najbardziej zaskoczył Bank Anglii obniżając stopy procentowe aż o 150 punktów bazowych do poziomu 3 proc., znacznie powyżej oczekiwań rynkowych. Bardziej „powściągliwy” w swoich posunięciach okazał się Europejski Bank Centralny, czego efektem była obniżka stóp „tylko” o 50 pkt bazowych do poziomu 3,25 proc. Do tego należy dodać niezapowiedziane posiedzenie Banku Szwajcarii i niższe stopy także na tamtym rynku, i już wyłania nam się obraz kolejnego etapu skoordynowanej pomocy monetarnej europejskich banków centralnych.

Nie ulega wątpliwości, iż EBC będzie zmuszone złagodzić politykę pieniężną w najbliższych miesiącach, co zasugerował prezes Trichet w czwartkowym komunikacie. A powody ku temu bynajmniej nie są błahe, publikowane w minionym tygodniu indeksy PMI w sektorze usług oraz produkcji wskazują na hamowanie gospodarek Starego Kontynentu, Komisja Europejska prognozuje wzrost PKB Eurolandu w 2009 r. na symbolicznym poziomie 0,1 proc. w ujęciu rocznym, raport Międzynarodowego Funduszu Walutowego wspomina nawet o ujemnej wartości (-0,5 proc.) w analogicznym okresie.

Ciekawy komunikat nadszedł z niemieckiego parkietu, gdzie władze frankfurckiej giełdy ograniczyły wpływ notowań Volkswagena na indeks DAX z prawie 30 proc. do wartości 3-krotnie mniejszej, a nawet zagroziły ewentualnym wykluczeniem komunikacyjnego potentata z grona niemieckich „blue-chipów”. Decyzja w sumie nie dziwi zważając na fakt, iż w ostatnich dniach przysłowiowy „ogon” (notowania VV) potrafił z powodzeniem „machać psem” (czyli indeksem DAX).

Europejscy inwestorzy kończą tydzień w dobrych nastrojach, ignorując nienajlepsze piątkowe dane z amerykańskiego rynku pracy. Może to świadczyć o stopniowej poprawie sentymentu do rynków akcyjnych nie tylko na Starym Kontynencie, ale też na innych rynkach globalnych. Nie bez znaczenia jest też ciągła poprawa płynności na rynkach finansowych, o czym mogą świadczyć spadające kolejny tydzień z rzędu stopy na rynku międzybankowym.

Surowce

Bieżący tydzień na rynku terminowym ropy typu Crude przyniósł oczekiwaną stabilizację cen na poziomie 60-65 dolarów za baryłkę. Obecnie za baryłkę płaci się 61 dolarów, co oznacza kolejny spadkowy tydzień, tym razem o 8 proc. Czynniki, które determinowały zachowanie się cen są od jakiegoś czasu niezmienne: obawy o recesję i jej konsekwencje dla amerykańskiej gospodarki w USA oraz prognozy popytowe na surowiec. Z dniem 1 listopada weszły w życie ustalenia krajów OPEC, które zmniejszyły wydobycie celem zminimalizowania spadków cen. Jak widać po notowaniach ropy, nie przyniosły one zamierzonego rezultatu jednak trzeba traktować tę decyzję w kontekście długoterminowym. Przyszły tydzień nie powinien przynieś większych zmian cen, chyba, że pojawi się jakiś nieoczekiwany czynnik, którego w obecnej chwili nie da się przewidzieć.
Miedź w kontraktach terminowych również zanotowała spadek cen. W odniesieniu do poprzedniego tygodnia metal ten spadł do poziomu 3760 dolarów za tonę, czyli o 9 proc. Dane z londyńskiej giełdy metali potwierdzają spadek zapotrzebowania na miedź. Ma to swoje odzwierciedlenie w rosnących zapasach, które osiągnęły wartość nie notowaną od marca 2004 roku. Następne dni powinny przynieś odpowiedź na pytanie: co dalej z cenami miedzi? Jeśli będę one jeszcze nurkować i wybiją następny lokalny dołek to będziemy mieli kolejny dynamiczny ruch na południe. Jednak bardziej prawdopodobna jest wersja stabilizacji cen i trendu bocznego.

Z kolei rynek złota odnotował wzrost cen w porównaniu z poprzednim tygodniem. Zmiana była w zasadzie kosmetyczna, ceny urosły o niewiele ponad 1 proc, a uncja żółtego kruszcu wyceniana jest na 736 dolarów. W tym okresie amerykańska waluta zamknęła się przy poziomach w poprzedniego tygodnia w stosunku do Euro, stąd takie zachowanie cen złota.

Waluty

Tydzień zakończył się bez rozstrzygnięcia co do dalszego kierunku na parze EUR/USD. Wahania ceny utrzymały się właściwie w zakresie zmienności z poprzedniego tygodnia. Rynek we wtorek cofnął się do poziomu 1,2526 rysując na wykresie godzinowym formację młota. Zaowocowało to umocnieniem euro o niespełna 6 centów do poziomu 1,3113. Tu ponownie rozpoczął się ruch w dół. W piątek o godzinie 15:00 kurs EUR/USD wynosił 1,2783. Jeśli spojrzymy na wykres godzinowy możemy zaobserwować, że przybrał on kształt trójkąta. Wyjście rynku z zakresu tej formacji może wskazać dalszy kierunek ruchu pary EUR/USD. Wzrosty na GPW w pierwszej połowie tygodnia pomagały złotówce, która umacniała się aż do środowego popołudnia. Tego dnia najniższy kurs USD/PLN wynosił 2,6767, EUR/PLN 3,4791, CHF/PLN 2,3065. Od tego momentu następowała systematyczna deprecjacja złotówki. W piątek o 15:00 kurs USD/PLN 2,8863, EUR/PLN 3,6883 CHF/PLN 2,4617. W konsekwencji w ciągu tygodnia złotówka najmocniej straciła w stosunku do EUR około 4 proc., najmniej w stosunku do CHF około 2,5 proc. Jak łatwo zauważyć w ostatnich tygodniach duży wpływ na notowania naszej rodzimej waluty miał rynek polskich akcji. Jeśli ta zależność nie ulegnie zmianie to GPW nadal będzie wyznaczać kierunek parom walutowym powiązanym z polskim złotym.

Raport przygotował zespół Doradców Finansowych Xelion w składzie:
Łukasz Bugaj, Jarosław Godyń, Zofia Kamińska, Michał Kurpiel, Paweł Pilzak, Adam Piotrowski, Tomasz Ray-Ciemięga, Piotr Trzeciak.