Ubiegły tydzień przyniósł wiele sygnałów, że dotychczasowy rajd na rynkach akcji może na chwilę ulec wyhamowaniu. Po raz pierwszy od miesiąca spadek zanotował amerykański S&P 500. Dane makroekonomiczne nadal są z reguły lepsze od oczekiwań, jednak inwestorzy uznali, że to najwyższa pora, by zacząć realizować zyski.
Zgodnie ze starą giełdową prawdą: „kupuj plotki, sprzedawaj fakty”, coraz mniejszą euforię wywołują ostatnio pozytywne doniesienia, a rosnącą wrażliwość indeksów można zauważyć w obliczu danych gorszych od oczekiwań. Tak było chociażby z piątkowym odczytem indeksu Michigan, który obrazuje nastroje konsumentów amerykańskich. Zanotował on niespodziewanie spadek do poziomu z marca. Pozytywnie zaskoczył poziom produkcji przemysłowej z ubiegłego miesiąca. Wzrósł on zdecydowanie silniej niż oczekiwali analitycy. W ujęciu rocznym nadal utrzymuje się dwucyfrowa dynamika spadku, jednak widać wyraźne sygnały poprawy poziomu wykorzystania sił wytwórczych.
Na krajowym rynku w centrum uwagi znajduje się publikacja wyników finansowych spółek giełdowych za II kw. Podobnie, jak wcześniej w odniesieniu do amerykańskich firm, tak teraz prezentowane rezultaty są z reguły lepsze od oczekiwań rynkowych. Pozytywnie zaskoczyły banki, ale też spółki medialne (Agora, TVN) orz KGHM. Presję na kurs koncernu miedziowego wywołują jednak spekulacje dotyczące prywatyzacji części udziałów należących do Skarbu Państwa.
O ile jednak krajowe indeksy akcji zdołały kolejny tydzień zakończyć wzrostami, to pod presją znalazł się kurs złotówki. Osłabiła się ona zarówno względem franka szwajcarskiego, jak i euro. Należy jednak pamiętać, że od końca czerwca polski złoty umocnił się względem franka szwajcarskiego już o przeszło 30 gr. Dlatego spadek kursu złotówki w ubiegłym tygodniu nie powinien dziwić. Może to być również prognostyk dla zachowania indeksów GPW w najbliższym okresie.
Grzegorz Wach
Źródło: Finamo