Najlepiej byłoby wymieniać wszystkie karty z paskiem magnetycznym na karty chipowe, z mikroprocesorem. Dla klientów oznaczałoby to znacznie większe bezpieczeństwo. Chipu nie da się skopiować tak jak paska magnetycznego. Problem tylko w tym, że nowe technologie są drogie i ani banki, ani firmy handlowe i usługowe nie spieszą się z ich stosowaniem.
Jak podaje dziennik, najnowszy sposób podrabiania kart polega na podłączeniu specjalnego urządzenia do terminala płatniczego w sklepie czy restauracji. Gdy płacimy za usługę czy towar, urządzenie zapisuje pasek magnetyczny naszej karty. Rejestruje także PIN, czyli nasz tajny kod. Choć karta cały czas jest w zasięgu naszego wzroku, możemy stracić wszystkie tajne dane, a w konsekwencji pieniądze. „Klon” naszej karty wyrabia sobie bowiem przestępca, który później może dowolnie korzystać z naszych oszczędności.
Organizacje wydające karty starają się więc namówić banki, by wprowadzały do obiegu przede wszystkim karty z mikroprocesorem. To rozwiązanie korzystne nie tylko dla posiadaczy kart, ale i dla banków.
– Zaczęliśmy od wymiany kart kredytowych, ale sukcesywnie będziemy starali się zastąpić wszystkie karty z paskiem magnetycznym na karty chipowe – mówi Grzegorz Adamski z Banku Zachodniego WBK. Adamski zapewnia, że wymiana nie wiąże z żadnymi dodatkowymi opłatami dla klientów banku.
Podobnie jest w największym polskim banku detalicznym – PKO BP. Bank ten jako pierwszy zaczął wprowadzać karty chipowe i przystosowywać bankomaty do współpracy z nimi.
Bankowcy skarżą się jednak, że właściciele sklepów oraz punktów usługowych niechętnie wymieniają terminale na nowe, obsługujące karty chipowe, ponieważ to dużo kosztuje.