„Coraz częściej banki we współpracy np. z sieciami handlowymi czy stacjami paliw przygotowują specjalne oferty kart kredytowych tzw. karty co-brandowe. Z taką kartą można dostać dodatkowe zniżki na zakupy oraz punkty, które można wymieniać na nagrody. Ale pozorna okazja może w praktyce okazać się zbędnym wydatkiem. Powód? Takie karty są zwykle wyżej oprocentowane niż standardowe „plastiki”, a rabaty nie przekraczają 10 proc.”, czytamy w dzienniku.
„- Dlatego warto poszukać takiej karty, która daje nam zniżki czy profity w sieci, w której robimy bardzo częste i duże zakupy – radzi Paweł Majtkowski główny analityk firmy doradczej Finamo. Według niego zaoszczędzone w ten sposób sumy nie będą co prawda wielkie, ale na pewno pokryją nam roczny koszt ubezpieczenia i wydania karty.”, czytamy dalej.
„Analityk serwisu Bankier.pl Michał Macierzyński radzi by przed podpisaniem umowy z bankiem sprawdzić czy zwykła karta kredytowa nie jest niżej oprocentowana. – Karty co- brandowe są zwykle oprocentowane na maksymalną możliwą stawkę czyli 20 proc. Jeśli zależy nam na pożyczce, a nie na korzystnych zakupach czy ratach 0 proc. w sieciach handlowych lepiej pomyśleć o zwykłej karcie – mówi Macierzyński.”, pisze gazeta.
Dlatego zanim damy się namówić na taką kartę lojalnościową, warto sprawdzić wcześniej m.in. ile wynosi okres spłaty bezodsetkowej. – Aktualnie liderem na rynku pod tym względem jest Dominet Bank, w którym wynosi on 61 dni – mówi Justyna Szafraniec z firmy Finamo […]”., podaje dziennik.
Oprócz kart partnerskich banki oferują swoim klientom także karty affinity. Są one tworzone we współpracy instytucjami pożytku publicznego, uczelniami lub klubami sportowymi. Klient płacąc taką kartą nie otrzymuje co prawda rabatów, ale wspiera finansowo daną instytucję. Na przykład Bank BPH oferuje kartę „Na Ratunek Dzieciom”, a bank DnB Nord kartę „Integracja”.
Więcej szczegółów w „Gazecie Wyborczej” w artykule „Karty kredytowe z bonusem – nie daj się zwieść” autorstwa Magdaleny Olczak.
WB