Krach na giełdach: Czy warto kupować za ułamek ceny?

Giełdowy kataklizm ostatnich tygodnimoże przerażać, jednak dla racjonalnego inwestora kupno spółek za połowę, a nawet jedną trzecią wartości księgowej, może być szansą na wielokrotne zyski. Okazję zauważyły już OFE, kupując w pierwszej połowie sierpnia rekordowe ilości akcji. – Wbrew panice, warto właśnie w takich momentach rozważać ruch pod prąd – przekonuje Jacek Krukar z Deutsche Bank PBC.

Po kilku dniach oddechu, gdy wydawało się, że spadki na giełdzie już się kończyły, światowe indeksy znowu runęły do najniższych notowanychw tym roku poziomów. Osoby, które wciąż posiadają w swoich portfelach akcje, stoją przed wyborem – albo już teraz pogodzą się ze stratami, albo spróbują przeczekać dekoniunkturę do czasu, aż wartość akcji znów odzyska dawne poziomy. Problem w tym, że nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak długo to potrwa.

Jednak na giełdzie, jak w życiu: każdy kij ma dwa końce. O ile giełdowy krach jest wyjątkowo niewygodnym czasem dla pozbywania się akcji, może okazać się okazją do udanego wejścia na rynki finansowe. Obecnie ta druga opinia jest jeszcze mało popularna. Doniesieniao masowych wyprzedażach na światowych parkietach działają na wyobraźnię i można odnieść wrażenie, że najlepiej jest trzymać się od giełdy jak najdalej.

–W okresie bessy rośnie awersja inwestorów do ryzyka, ale ich logika ucieczki w bezpieczne instrumenty ma duże wady – mówi Jacek Krukar,dyrektor katowickiego Regionalnego Centrum Inwestycyjnego Deutsche Bank PBC.– Z jednej strony wszyscy wiemy, że mamy poważnykryzys długu publicznego, co w uproszczeniu oznacza, że niektóre państwa mogą okazać się niewypłacalne. To wywołuje nerwowość, a nawet panikę na rynku. Pod jej wpływem inwestorzy sprzedają akcje prywatnych spółek, które nierzadko wypłacająco roku często sporo powyżej5proc. dywidendy, i zamieniają je na obligacje zadłużonych rządów oferujące kilka procent zysku rocznie.Pieniądze otrzymane ze sprzedaży akcji niskozadłużonych firm ze zdrowych sektorów do tego z dobrymi wynikami finansowymi, przeznaczają na finansowanie długu państw, których kłopoty całątę panikę wywołały – wyjaśnia Krukar.

Jak powinien się w tej sytuacji zachować racjonalny inwestor, który ma w portfelu akcje tracące na wartości po kilka procent dziennie? – Przede wszystkim powinien sprawdzić, czy nie ma wśród nich spółek, których działalność jest faktycznie, fundamentalnie zagrożona – radzi Jacek Krukar. – W kryzysie takie firmy są najbardziej niebezpieczne.Jeśli inwestor jest spokojny o biznes i finanse spółki, powinien poczekać. Jeśli uzna, że spółka może mieć kłopoty, powinien działać, bo akcje słabych firmmogą nie odrobić strat po krachu.

Mieszkania za jedną trzecią wartości

W wyniku paniki wywołanej problemami zadłużenia USA i niektórych państw UE, w ciągu kilku tygodni z warszawskiej giełdy wyparowało prawie 100 mld złotych. Ceny akcji są najniższe od ponad roku. Wiele spółek wycenianych jest już poniżej wartości księgowej.

– Obecnie coraz większe znaczenie dla bieżących cen akcji mają instrumenty pochodne i krótka sprzedaż, a to powoduje, że wycena giełdowa jest coraz bardziej oddalona od wartości rzeczywistej – tłumaczy Jacek Krukar. –Dlatego w czasach hossy spółki zwykle są znacznie przewartościowane, natomiast w okresie bessy, silnie niedoszacowane. – Inwestorzy bardzo łatwo przechodzą ze stanu euforii do paniki – dodaje.

W tej sytuacji najlepiej jest zapomnieć o gwałtownych wahaniach wartości indeksów i podejść do inwestycji w rozsądny sposób. –Na GPW jest szereg znanych, zyskownych spółek o przejrzystym biznesie, z bezpiecznym poziomem zadłużenia, które obecnie wyceniane są nawet poniżej 50 proc. wartości księgowej – mówiJacek Krukar. Wyceny giełdowe niektórych spółek deweloperskich spadły poniżej jednej trzeciej majątku. – To kolejny paradoks. Inwestorzy sprzedają akcje deweloperów za jedną trzecią wartości, żeby kupić na rynku nieruchomość za 100 proc. ceny. Przecież do majątku tych firm należą realne grunty,mieszkania i domy – zauważa Krukar.

Jak kupić, żeby zarobić

Wielu inwestorów popełnia błąd koncentrując się w giełdowych inwestycjach wyłącznie na odpowiednim momencie zakupu, na szukaniu dna, które można trafić rzadko i jedynie przypadkowo.

Historia wskazuje, że zwykle w czwartym kwartale rynki finansowe osiągają najlepsze wyniki. Jednak, jak zauważają analitycy, na współczesnych giełdach coraz rzadziej sprawdzają się dawne reguły.

Oprócz szukania najlepszego momentu na inwestycję, możnarozważyć rozłożenie jej w czasie. Wtedy zmniejszymy ryzyko zbyt wczesnego albo zbyt późnego kupna akcji. Trzeba jednak pamiętać, że przy zastosowaniu takiej strategiiuśredni się nie tylko ryzyko, ale i potencjalny zysk.

Jeśli rozważamy średnio lub długoterminowe inwestycje, najważniejszy jest dobór odpowiednich spółek. – Aby czuć się bezpiecznie ze swoimi akcjami w niepewnych czasach, inwestor powinien wybrać fundamentalnie dobre spółki – bez wysokiego zadłużenia, o regularnie powtarzalnych wynikach, a najlepiej jeszcze tanio wycenione, a więc powinien kupować w okresie spadków – radzi Krukar. – Z tak skonstruowanym portfelem możemy poczekać kilka – kilkanaście miesięcy, aż sytuacja się uspokoi i wyceny akcji zaczną wracać do normy. Przykładowo kupując w czasie poprzedniej bessy z lat 2008-2009 spółki z branży chemicznej, można było w 2 lata zarobić po 200 – 500 proc. Teraz podobny wynik może odnieść inna branża – przewiduje Jacek Krukar.

Kto ją wypatrzy, będzie dobrze wspominał „krwawy sierpień” 2011 roku.

Źródło: Deutsche Bank PBC