Krajobraz po FED

Obawy, iż amerykański bank centralny będzie starał się w swoim komunikacie w większym stopniu ograniczyć oczekiwania inflacyjne i tym samym ograniczyć ewentualny dalszy wzrost długoterminowych rentowności amerykańskich obligacji rządowych, okazały się nieco przesadzone.

Komunikat, który poznaliśmy o godz. 20:15 był w zasadzie dość łagodny, a nawet w pewnym stopniu zwracający uwagę na rysujące się w tle zagrożenia wzrostem cen (poprzez rynek energii), co natychmiast zostało zauważone przez graczy operujących na rynku obligacji. Ogólny wydźwięk komunikatu jest więc taki – FED w mniejszym stopniu obawia się ryzyka deflacji, widzi rysującą się presję inflacyjną poprzez zachowanie się rynku energii, chociaż na razie za sprawą niskiego wykorzystania mocy produkcyjnych nie jest ona zagrożeniem, zwraca uwagę na dalsze hamowanie gospodarki po wcześniejszym mocnym tąpnięciu i jak na razie podtrzymuje wcześniejsze plany zakupu obligacji rządowych na rynku. Przekładając to na język rynkowy – nie stwarza on szczególnego zagrożenia dla giełd, sankcjonuje dalsze zwyżki rentowności długoterminowych obligacji i tym samym wpływa pozytywnie na dolara – co zresztą można już było wczoraj zauważyć – kurs EUR/USD spadł poniżej spodziewanych 1,39. Wczorajszy komunikat FED jest też w zasadzie neutralny dla złotego, gdyż nie sugeruje ewentualnego odwrotu inwestorów z rynków wschodzących poprzez nawrót obaw co do kondycji globalnej gospodarki. Co najwyżej, dalej umacniający się dolar i rosnące rentowności obligacji USA, mogłyby w końcu wpłynąć negatywnie na notowania naszej waluty.

Na razie złoty pozostaje jednak stabilny. Przed godz. 9:30 za euro płaci się średnio 4,5160 zł, a dolar jest wart 3,2450 zł. Tani jest szwajcarski frank (2,9550), co w głównej mierze jest wynikiem wczorajszych interwencji Narodowego Banku Szwajcarii na parach EUR/CHF i USD/CHF. Agencje przynoszą dzisiaj wiele wypowiedzi członków RPP po wczorajszym posiedzeniu.  Halina Wasilewska-Trekner zwraca uwagę na ograniczone pole do dalszych obniżek stóp procentowych (po wczorajszej decyzji o cięciu do 3,50 proc.), a Dariusz Filar zauważa, iż ruchy na stopach w niewielkim stopniu przekładają się na ich rynkowy poziom widoczny w stawkach WIBOR. Z kolei zdaniem Andrzeja Sławińskiego PKB w przyszłym roku może wzrosnąć nawet o 2 proc. r/r, co będzie lepszym wynikiem od krajów rozwiniętych. Słowem, pewne wydają się tylko dalsze cięcia stopy rezerw obowiązkowych dla banków, o czym wspomniał wczoraj prezes NBP, Sławomir Skrzypek.

Dzisiaj o godz. 10:00 poznamy dane o sprzedaży detalicznej i stopie bezrobocia w maju. W pierwszym przypadku oczekuje się wzrostu o 0,8 proc. r/r wobec 1,0 proc. r/r w kwietniu, w drugim nieznacznego spadku do 10,8 proc. z 11,0 proc. wcześniej. Dane te nie będą jednak mieć większego wpływu na notowania złotego. Istotniejsze mogą być nastroje na giełdach (korekta w kolejnych dniach może zostać „zainspirowana” przez rynek obligacji w USA), a także perspektywy dla EUR/USD (mocniejszy dolar to finalnie słabszy złoty).  Tymczasem rano kurs EUR/USD oscylował wokół 1,3930. Inwestorzy oczekują na dane o nowych zamówieniach w europejskim przemyśle o godz. 11:00, a także finalne odczyty danych o PKB w I kwartale w USA (godz. 14:30).

EUR/PLN: Konsolidacja zaczyna być coraz bardziej męcząca. Teoretycznie ostatnie 2 dni mogą pokazywać rosnącą siłę strony grającej na umocnienie złotego, chociaż przy tak wąskich wahaniach może nie być to wiarygodny sygnał. Dopiero spadek poniżej 4,50 i testowanie okolic 4,45 byłoby przysłowiowym włączeniem „ostrzegawczego światła”. Wskaźniki techniczne pokazują mieszane sygnały nie preferując żadnej ze stron rynku. Górnym ograniczeniem konsolidacji pozostają okolice 4,55-4,57.

USD/PLN:  Nadal pozostajemy w konsolidacji, a sygnałów nie dają ani EUR/PLN, ani też EUR/USD. W efekcie silnym wsparciem z dołu jest poziom 3,20, a z góry 3,30. Pośredni, tj. 3,25 jest ostatnio zbyt często naruszany w obie strony. Dzienne wskaźniki zaczynają się pomału „łamać”, co nie jest zbyt dobrym sygnałem, jeżeli liczy się na dalsze wzrosty dolara. Z drugiej strony dopiero wyraźny spadek poniżej 3,20 i testowanie 3,15 będzie sygnałem ostrzegawczym, iż trend zaczyna się zmieniać. Dzisiaj na to się nie zanosi.

EUR/USD:  Wczorajszy spadek poniżej 1,39 w godzinach wieczornych idealnie zablokował rosnącą w siłę stronę popytową na EUR.  Dzisiejsze odbicie jest słabe – nocny szczyt na 1,3980 raczej nie zostanie w najbliższych godzinach powtórzony, co może sugerować, iż celem będzie spadek w okolice 1,3870, gdzie przebiega linia trendu wzrostowego poprowadzona po czerwcowych dołkach. Jej naruszenie będzie sygnałem spadku do 1,38. Dzienne wskaźniki nie są jednak jednoznaczne w ocenie prawdopodobieństwa tak „dużego” ruchu.

Marek Rogalski
Źródło: DM BOŚ