Jak podaje dziennik większość studentów jest jednak wstrzemięźliwa. Tylko w pierwszym roku przyznawania kredytów cieszyły się one dużą popularnością. W ubiegłym roku banki udzieliły o ponad 70 tysięcy mniej takich kredytów niż w 1999 roku. Zdaniem bankowców, studenci obawiają się, że w przyszłości nie znajdą pracy i nie będą w stanie spłacić pożyczki, mimo że pierwszą ratę muszą oddać dopiero po dwóch latach. W dodatku ci, którzy osiągają bardzo dobre wyniki w nauce, mogą liczyć na częściowe umorzenie. Są jednak i tacy, którzy postanowili na studenckiej pożyczce zarobić.
– Wszystkich pieniędzy nie wydaję, lecz wpłacam do funduszy inwestycyjnych, które dają dobre zyski – opowiada Marcin Drozd, student szóstego roku medycyny.
– W ten sposób nisko oprocentowany kredyt spłacę bardzo szybko, bez wykładania swoich pieniędzy – twierdzi Drozd.
O tym, że pieniądze z kredytu studenckiego warto inwestować w fundusze, przekonuje także Łukasz Świerzewski, doradca finansowy z firmy Expander: – Przy inwestycjach długoterminowych ryzyko jest niewielkie – uważa Świerzewski. Jak zarobić na kredycie? Jeżeli przez 5 lat studiów student będzie inwestował ok. 300 zł (połowę miesięcznej wypłaty), to po siedmiu latach, gdy powinien zacząć spłacać kredyt, okaże się, że może na to wykorzystać pieniądze, którymi obraca fundusz. Kredyt spłaci się niejako sam, a na czysto dostaniemy ok. 13 tysięcy złotych.